Na serię Just Cause składają się obecnie trzy tytuły. Fabularnie są one ze sobą luźno powiązane za sprawą głównego bohatera - Rico Rodrigueza, agenta od zadań specjalnych. Wszystkie trzy gry cechują się szybką, widowiskową akcją, malowniczymi krajobrazami i niesamowitymi zdolnościami naszego bohatera. To, co wyróżnia Just Cause na tle innych tego typu produkcji to gadżety i umiejętności, którymi może posługiwać się Rico. Sami twórcy mówią, że nasz główny bohater to James Bond, Mad Max, Vincent Vega, Han Solo, El Mariachi, Punisher, Chuck Norris, Wolverine i Rambo w jednej osobie. I trudno się z tym twierdzeniem nie zgodzić.
Tytuł gry pochodzi od przeprowadzonej pod koniec lat 80-tych przez USA inwazji na Panamę o kryptonimie „Operacja Just Cause”, która miała na celu obalenie przywódcy junty wojskowej Manuela Noriegi.
Renegade Ops porwało mnie od pierwszych chwil i sprawiło, że bawiłem się rewelacyjnie przez kilka godzin. Widoczna obok ocena nie może więc dziwić. Ale co w tej prostej pod względem założeń produkcji jest tak urokliwego? Co tak naprawdę sprawia, że chce się raz jeszcze uruchomić konsolę i rozpocząć wybuchowy taniec? Rozpocznijmy wybuchową wyliczankę!
Na Pustkowiach, poznając historie Maxa i post nuklearnej rzeczywistości spędziłem prawie dwa miesiące. Bardzo chciałbym podzielić się tym, w jaki sposób zmieniło się moje życie po ukończeniu Mad Maxa. Problem polega na tym, że nic się nie zmieniło w postrzeganiu przeze mnie gier po „zaliczeniu” tytułu zaserwowanego mi przez Avalanche Studios. Do tematu podchodziłem z bardzo pozytywnym nastawieniem. Dodatkowo po obejrzeniu nowej odsłony filmu, moje oczekiwania wzrosły do niesamowitego wręcz poziomu. Jako, że do premiery pozostało jeszcze kilka dobrych tygodni, aby lepiej odnaleźć się w świecie „Szalonego Maxa” zabrałem się za oglądanie oryginalnych wersji filmów. I znów „pod kopułą gromu” zrodziła mi się kolejna myśl, jasno mówiąca, że ta gra będzie czymś więcej niż inne ogrywane przeze mnie tytuły.
Rozpoczęcie roku szkolnego, oprócz emocji związanych z powrotem do szkół, przyniosło także duże premiery: Metal Gear Solid V: The Phantom Pain oraz Mad Max. Niezależnie od preferencji otrzymaliśmy dwie dobre gry akcji, w których punkt ciężkości został przesunięty w skrajnie różne strony. W przypadku Mad Maxa do dyspozycji oddano nam świat wypełniony ciekawymi zadaniami, wartką fabułą, masą interesujących aktywności, ogromną ilością różnorodnych znajdziek i… zaraz, zaraz… czy aby na pewno?
Kilka tygodni temu Avalanche Studios zapowiedziało trzecią odsłonę swojej flagowej serii Just Cause. W związku z tym zacząłem się zastanawiać czy twórcy w ciągu pięcioletniej przerwy zdołają mnie zaskoczyć. Bardzo bym chciał, aby omawiana marka choć trochę przybliżyła się do Grand Theft Auto, ponieważ widzę w niej ogromny potencjał. Potencjał, który po dzień dzisiejszy nie został nawet w połowie wykorzystany.
Współcześnie nie brakuje nam sandboxów i śmiało można rzec, że zagęszczenie produkcji z otwartym światem jest naprawdę duże. Szansę na przebicie się ma sprawdzona marka, albo fenomenalna jakość samej produkcji. I choć żadna z poprzednich odsłon serii nie była produkcją „na dziewiątkę”, to szereg pamiętnych atutów pozwala mieć nadzieję, że wprowadzony w nową generację Rico Rodriquez wreszcie konkretnie pozamiata.
Po dawce ogromnej nudy jaką zaserwowało mi GTA IV postanowiłem zerwać moje stosunki z sandboxami. Nawet krótka przygoda z Saint’s Row 2 nie przywróciła wiary w wirtualne przestrzenie. Nagle znikąd pojawiło się Just Cause 2, które przywróciło iskrę szaleństwa do mojego wirtualnego życia.
Renegade Ops to nowa gra twórców Just Casue 2, która na pierwszy rzut oka stanowi najbardziej oczywiste połączenie, na jakie może wpaść deweloper. Ktoś w Avalanche Studios powiedział: a może po prostu zrobimy radosną strzelankę z widokiem z góry i obsługą obu drążków pada? Dorzućmy do tego głupawą fabułę o walce z terrorystami, dużo wybuchów i tryb kooperacji. Prawda, że proste?
Niezbyt oryginalny pomysł na grę został przekuty w jedną z najlepszych strzelanek zręcznościowych tego roku. Dlaczego Renegade Ops jest lepszy od podobnych przedstawicieli gatunku? Przekonamy się za 5... 4... 3... 2... 1...
W sieci pojawił się zwiastun Renegade Ops, czyli nowej gry studia Avalanche, znanego ze świetnego Just Cause 2. Producent zamierza zabrać nas do dżungli i przypomnieć gatunek strzelanek w stylu Desert Strike. Jak doszło do powstania tego projektu i co w nim zobaczymy?
Szwedzkie studio Avalanche jest dobrze znane graczom, którzy lubią gry akcji z otwartym światem - wystarczy przypomnieć Just Cause 2. Christofer Sundberg, jeden ze współzałożycieli dewelopera, ogłosił, że jego zespół pracuje nad nowymi projektami. Jednym z nich jest wieloosobowa produkcja, skierowana między innymi do użytkowników Xbox LIVE.