Wii zazwyczaj pamiętane jest jako system dla dzieci i emerytów. Konsola Nintendo była gigantycznym hitem i sprzedała się w olbrzymim nakładzie. Jednak wiele osób pamięta ten sprzęt jako maszynkę do lipnych gierek opierających się na machaniu wiilotem. Gracze często zapominają, że Wii było systemem, który dostarczył nam masę wyśmienitych gier, w tym sporo świetnych gier przeznaczonych dla starszych graczy. Najlepszym tego przykładem jest seria No More Heroes, czyli satyra na temat gier wideo podana w krwawym sosie mistrza Sudy 51. Teraz w oczekiwaniu na No More Heroes III posiadacze Switcha mogą zagrać w pierwszą i drugą część sagi o najbardziej powalonym mordercy na świecie. Tylko czy No More Heroes dalej godne jest naszej uwagi?
Travis Touchdown jest dosyć nietypową postacią pośród gwiazd z gier na Wii. Ten antybohater to otaku opętany manią zabijania, która prowadzi go na sam szczy listy najlepszych zabójców świata (dwa razy!). Koleś wywodzi się z naprawdę powalonej rodzinki i na pewno nie jest wzorem do naśladowania. Coś jednak sprawia, że Travisa nie da się ubić i ten psychopata powraca (ku uciesze fanów No More Heroes). Czy Travis Strikes Again: No More Heroes będzie ostatnią przygodą najlepszego zabójcy?
Spiski, polityczna korupcja, zamachy, sekretne rządowe organizacje, szaleni samobójcy, wielkie sekrety z przeszłości. Wszystkie te hasła to codzienność z naszych gazet. Jednak jeśli dorzucimy do tego reinkarnacje, wieczną walkę dobra ze złem, masochistów na bungie, chorych psychicznie superbohaterów i fabułę, która ma tyle warstw, że kompletnie traci sens to otrzymamy kolejną przygodę ze Wspaniałego Świata Sudy. No bo tylko ktoś taki jak Suda51 był w stanie stworzyć killer7 i jeszcze sprawić, że Capcom wyda ten tytuł na konsole. Teraz killer7 trafiło na PC a moją misja jest przekonać jak najwięcej osób do sprawdzenia tej produkcji.
Suda 51 to bardzo interesujący twórca. W końcu nie ma zbyt wielu deweloperów, którzy w przeszłości pracowali jako grabarze. Ekscentryczny jegomość tworzy nietypowe gry, które trafiają do wąskiego grona graczy szukających w elektronicznej rozrywce czegoś nietypowego. Nie będę bawił się zbytnio w opisywanie tego wszystkiego bo lata temu spłodziłem cykl Wspaniały Świat Sudy, gdzie zagłębiłem się w twórczość 51. Teraz przyszła pora na aktualizacje serii bo na rynku pojawiła się anglojęzyczna wersja The 25thWard: The Silver Case. Czy sequel The Silver Case jest tak samo zakręcony jak oryginalna gra i reszta klasyków Grasshopper Manufacture?
Motyw Japonii jako dystopii jest niezwykle popularny w kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeszcze przed pęknięciem ekonomicznej bańki i epoką straconych dekad w wielu japońskich tworach przejawiała się mroczna wizja świata i przyszłości. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest cała masa ale w jakimś stopniu można je sprowadzić do zderzenia tradycyjnej kultury Japonii z nowoczesnością. Dlatego nikt nie powinien być zdziwiony istnieniem produkcji takich jak The Silver Case. Tylko czym jest The Silver Case?
Ekipa z Grasshopper Manufacture serwuje nam pastisz a może satyrę gatunku survival horror jednocześnie dając nam do rąk jednego z najbardziej nietypowych przedstawicieli tego typu gier. Nie jest to pozycja świetna, ba nie wiem czy można z czystym sumieniem określić ją mianem przeciętniaka. Jednak jest to gra od ludzi, którzy zapewnili nam szalone przygody w killer7, No More Heroes czy Shadows of the Damned. Więc nie może być tak źle i jest to po prostu tytuł bardzo specyficzny, prawda?
Produkcję studia Grashoppers Manufacture zaczynałem z dużymi nadziejami, by po pierwszej godzinie zagubić się w skomplikowanej fabule, dziwnym świecie i łamiącej schematy mechanice zabawy. Zniechęciłem się. Wypadało jednak tytułowi przez wielu chwalonemu za unikalność dać szansę. Kontynuowanie gry o zabójcach Smithach okazało się jedną z moich najlepszych decyzji ostatnich lat.
Siedmiu znakomitych płatnych morderców nie może zajmować się błahymi zleceniami. Ich celami stają się z reguły psychopaci, możni i ważni tego świata. Żaden z nich nie chce łatwo opuścić ziemskiego padołu, a na pewno nie chce tego zrobić bez walki. Jak w pełnym zjaw i demonów świecie Killer7 wypadają więc walki z bossami? Inaczej niż w jakiejkolwiek innej grze.
Uwaga, spojlery takie, że mózg opuszcza czaszkę!
Ty też, prędzej czy później, staniesz się dziadkiem. I co wówczas powiesz swojemu wnukowi, gdy zapyta cię o najciekawsze wspomnienia z gier?
Sine Mora to nie jedyna nowa gra, nad którą pracują twórcy znani z takich gier jak Shadows of the Damned czy No More Heroes. Okazuje się, że zespół Grasshopper Manufacture ma w zanadrzu jeszcze jedną, wyjątkowo niekonwencjonalną produkcję. Dzięki Black Knight Sword powrócimy do starych czasów, gdy na rynku dominowały zręcznościowe gry akcji.