Recenzja Logana – W KOŃCU dobry film o Wolverinie
Kolejny film o Wolverinie z kategorią wiekową R. Prace ruszyły!
Cwany ten Singer. Recenzja filmu X-Men: Przeszłość, która nadejdzie
14 nieścisłości fabularnych w filmowej serii X-Men
Moje ulubione gościnne występy w filmach
Recenzja filmu Labirynt - mroczna historia porwania, której dałam się porwać
Zeszłoroczny sukces kinowy Deadpoola sprawił, że studia filmowe uwierzyły w potencjał drzemiący w filmach akcji o wyższej kategorii wiekowej. Dzięki temu w najbliższych latach możemy spodziewać się sporej ilości produkcji niestroniących od krwistej przemocy, kwiecistego języka i golizny. Logan: Wolverine jest jednym z pierwszych efektów tego nowego podejścia i jeśli kolejne będą równie udane, to kinomanów czekają naprawdę dobre czasy.
Redakcja serwisu Collider spotkała się w ostatnich dniach z Simonem Kinbergiem, producentem trzeciego filmu o przygodach Wolverine’a. W trakcie rozmowy, jaka została przeprowadzona podczas londyńskiego spotkania prasowego zorganizowanego z okazji nadciągającej premiery filmu X-Men: Apocalypse (w polskich kinach od 20 maja), Kinberg ogłosił oficjalnie, że niezatytułowany jeszcze obraz z Hugh Jackmanem w roli głównej jest już kręcony, a twórcy celują w kategorię wiekową R.
X-men: Przeszłość, która nadejdzie jawił się jako film, który jednocześnie może ponaprawiać wiele nieścisłości w swoim uniwersum, a przy tym być po prostu solidnym kinem rozrywkowym dla widza, który przyszedł się dobrze zabawić. I choć na obu tych płaszczyznach nieco kuleje, to najnowsze dzieło Bryana Singera generalnie rzecz biorąc jest więcej niż zadowalające.
Już w najbliższy piątek na ekrany polskich kin wchodzi jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku, X-Men: Przeszłość, która nadejdzie. Film łączący bohaterów z Pierwszej klasy z obsadą oryginalnej trylogii, to jak miód na serce fanów, ale sprawa nie jest tak zupełnie kolorowa. Nie każdy zauważył szereg nieścisłości fabularnych między filmem z 2011 roku, a poprzednikami (które nie miałyby znaczenia, gdyby First Class było rebootem). To dobry moment, by je sobie przypomnieć.
Wikipedia informuje, że cameo to "krótki udział znanej osobistości w filmie, serialu lub w grze komputerowej" i że osoba taka nie jest uwzględniana w czołówce, a czasami i napisach końcowych. Bardzo lubię takie zagrywki, które w mym mniemaniu są jednym z wielu dowodów na to, że gwiazdy filmowe kumplują się ze sobą i lubią odwiedzać znajomych w ich filmach. No bo kto nie lubi, jak znani się lubią? Ja lubię. I dlatego też uznałem, że nadszedł czas na krótką listę moich ulubionych gościnnych występów w filmach fabularnych.
Z racji bycia nieodrodnym przedstawicielem rodu amerykanofilów, mój zestaw skupia się w zasadzie w 100% na produkcja z USA. Najlepiej znam gwiazdorów tamtejszego kina, najczęściej oglądam filmy robione za oceanem i generalnie najłatwiej jest zrobić właśnie taką listę. Sorry.
Dawno nie byłam w kinie na porządnym thrillerze. Ostatni tytuł, jaki przychodzi mi na myśl to Dziewczyna z tatuażem, a było to 1,5 roku temu. Na Labirynt wybrałam się w ciemno, nie czytając nawet, jaką tematykę porusza. Moja wiedza ograniczała się do dwóch faktów: czas trwania - 2h 26 minut, w obsadzie - Jake Gyllenhaal i Hugh Jackman. Ryzyko długich filmów polega na tym, że zamiast treściwej, trzymającej w napięciu historii, możemy otrzymać rozwleczoną do granic możliwości opowieść bez polotu (trochę tak miałam z Zodiakiem Finchera, wybaczcie :P). Denis Villeneuve wiedział, co robi, bowiem jego film trzyma w napięciu od początku do końca i serwuje widzom uczucie niepokoju porównywalne do tego, które odczuwają jego bohaterowie.
Już za niecałe trzy miesiące wielu z nas będzie się emocjonowało premierą filmu Mroczny rycerz powstaje w którym po raz kolejny na fotelu reżysera zasiadł Christopher Nolan, a zobaczymy w nim między innymi Christiana Bale’a i Michaela Caine’a. Ci trzej panowie udanie współpracują przy kolejnych filmach o Batmanie, a w 2006 roku zrobili sobie przerwę na inny projekt – Prestiż. Dołączyli do nich Hugh Jackman, Scarlett Johansson, a nawet David Bowie. Znane nazwiska to jednak tylko część atrakcyjności Prestiżu. Nolan niczym dobry iluzjonista bawi się formą odwracając uwagę widza, zachęcając go do ponownego obejrzenia swojej sztuczki, to znaczy dzieła.