Kolejny rok odszedł w niepamięć. Przed nami nowy, a w nim nowe niespodzianki, rozczarowania, zaskoczenia i wrażenia, także te filmowe. Już dwukrotnie podzieliłem się z Wami swoimi listami najbardziej oczekiwanych filmów nowego roku (2012, 2013). By tradycji stało się zadość, z drugim dniem stycznia 2014 pora na kolejne zestawienie dotyczące najbliższych dwunastu miesięcy. Jak zawsze w środku znajdziecie opisy, zwiastuny (o ile są już dostępne) i przewidywane daty premier. I również jak zawsze powtórzę jedno zdanie: moja lista oczekiwanych filmów nie zawsze jest tożsama z moimi przewidywaniami co do tego, jakie filmy tego roku będą najlepsze. Wszystkie jednak w ten czy inny sposób są interesujące.
10. Godzilla
Tak szczerze, to nic już nie kojarzę z tych starych filmów o Godzilli. Za dzieciaka oglądałem serial animowany, ale i z niego nic nie pamiętam. Remake przychodzi w odpowiednim momencie, choć mógłbym na niego poczekać jeszcze parę lat, bo za olbrzymim gadem nie tęskniłem. Jeszcze do niedawna nie byłem zainteresowany tym filmem, natomiast powyższy trailer daje nadzieję na porządne kino katastroficzne, z wielkim potworem i tajemnicą w tle. Do tego to dobra okazja do sprawdzenia formy Aarona Taylora-Johnsona i Elizabeth Olsen przed premierą Avengers: Age of Ultron, w którym zagrają Quicksilvera i Scarlet Witch.
Premiera: 16 maja (Polska), 14 maja (świat)
9. 300: Rise of an Empire
Bardzo lubię tematykę starożytności, antycznej Grecji, mitologii. W przyszłym roku pojawią się aż dwa filmy o Herkulesie, nie pokładam w nich jednak większych nadziei. Sequel 300 z kolei jest propozycją w miarę pewną. Po poświęceniu bohaterskiego Leonidasa, do boju przeciw Persom poprowadzi Greków Temistokles (Sullivan Stampleton). Po drugiej stronie barykady znajdują się Kserkses (Rodrigo Santoro) i Artemizja (Eva Green), a walka przeniesie się także na morze. Choćby wszystko było zrobione za pomocą green screena, wyglądać będzie na pewno dobrze. A jeśli nie, to będą jeszcze zawsze pozostające w cenie krew, brud, pot i łzy.
Premiera: 7 marca (Polska), 5 marca (świat)
8. American Hustle
Film w którym naraz pojawią się Batman, Lois Lane, Mystique, Hawkeye i Rocket Raccoon? To się musi udać! Ale zostawiając żarty na bok, American Hustle wyróżnia się osadzeniem akcji w latach 70. ubiegłego wieku oraz interesującą historią, w której kradzieże, oszustwa i manipulacje mieszają się z ciemnymi interesami wyższych sfer, polityką i uzależnieniami. Reżyser David O. Russel popełnił m.in. Poradnik pozytywnego myślenia, a to już wystarczy za solidną rekomendację.
Premiera: 31 stycznia (Polska), 13 grudnia 2013 (świat)
7. Interstellar
Nie jestem fanboyem Christophera Nolana, ale jak dotąd jeszcze się nie zdarzyło, by jego film mi się nie spodobał. Dla mnie to wystarczający powód, by kolejnej produkcji spod jego ręki przyznać spory kredyt zaufania, nawet jeśli jeszcze nie za wiele o niej wiadomo. Najnowsze dzieło twórcy Memento, Prestiżu, Mrocznego rycerza i Incepcji - Interstellar - cechować się będzie niebanalną fabułą, w której pierwsze skrzypce odegra zjawisko podróży w czasie i przestrzeni. Coś czuję, że w najbliższych miesiącach to właśnie Interstellar załapie się do kategorii filmów, które trzeba będzie obejrzeć przynajmniej dwa razy.
Premiera: 7 listopada (Polska), 6 października (świat)
6. Sin City: A Dame to Die For
Rok temu nowe Sin City znalazło się na pierwszym miejscu mojej listy. Do premiery jednak nie doszło, a ja akurat jestem takim człowiekiem, który zmuszony czekać na coś dłużej niż było zapowiadane, traci pierwotny entuzjazm (stąd kilka pozycji spadku). Sin City to jednak wciąż pozycja na tyle oryginalna i nietypowa, że musiała znaleźć się w tegorocznym zestawieniu. Po drodze film zmienił tytuł z A Dame to Kill For na A Dame to Die For. Oby nie zmienił daty premiery po raz kolejny.
Premiera: 22 sierpnia (świat)
5. The Expendables 3
Niezniszczalni 2 również okupowali pierwsze miejsce w moim rankingu oczekiwanych filmów, ale dwa lata temu. Jestem w mniejszości, ale mi dwójka spodobała się mniej niż część pierwsza. Byłem trochę rozczarowany mniejszym niż zakładałem udziałem Chucka Norrisa, więc tym razem magia nazwisk kolejnych aktorów dołączających do obsady działa na mnie już mniej. Wciąż jednak ta grupa robi spore wrażenie. Zbyt łasego na kasę Bruce’a Willisa błyskawicznie zastąpiono Harrisonem Fordem, a poza nim do starej ekipy dołączyli jeszcze Wesley Snipes, Mel Gibson, Antonio Banderas oraz mistrzyni kobiecego MMA – Ronda Rousey. Z aktorów o których udziale plotkowano, ale ostatecznie się nie pojawią, najbardziej mi szkoda Jackiego Chana. Ale nic to – i tak szykuje się najbardziej wybuchowy film roku.
Premiera: 13 sierpnia (świat)
4. Hobbit: Tam i z powrotem
Wielki finał powrotu Petera Jacksona do Śródziemia. Niezwykła podróż ostudziła moje oczekiwania na kolejne filmy, a Pustkowie Smauga przywróciło nadzieje. Jak o tym pomyśleć, to zabawna sprawa, bo choć oba filmy dzieli różnica jakościowa, to przecież nie aż tak ogromna. Całą trylogię Hobbit trzeba będzie oceniać kompleksowo już po części trzeciej. To nigdy nie był i nigdy nie będzie Władca Pierścieni. Gdy przestajemy się o to obrażać, ogląda się dużo lepiej. To może być piękna bajka. Jestem dobrej myśli.
Premiera: 17 grudnia (świat)
3. Zniewolony. 12 years a slave
Zawsze gdzieś w czołówce pojawia się film, którego premiera światowa miała już miejsce, a my musimy czekać do kolejnego roku. Tak było z Sherlockiem Holmesem i Django, a teraz takim przypadkiem jest Zniewolony. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia wolnego, czarnoskórego mężczyzny, który zostaje porwany i sprzedany w niewolę. Szykuje nam się wysokiej klasy dramat, w którym na pierwszy plan wysuną się uprzedzenia, poczucie straty, tęsknota i determinacja. Dodatkowym impulsem do obejrzenia Zniewolonego są dla mnie osoby reżysera Steve’a McQueena i Michaela Fassbendera. Ich wspólne dzieło, Głód, jest wysoko na mojej liście filmów „do nadrobienia”.
Premiera: 31 stycznia (Polska), 30 sierpnia 2013 (świat)
2. Ewolucja planety małp
Geneza planety małp pojawiła się znikąd i pozamiatała. Film obejrzałem z opóźnieniem, ale pozostawił po sobie głównie pozytywne skojarzenia. W Ewolucji rozpoczęty w poprzednim filmie konflikt między inteligentnymi małpami i ludźmi wejdzie w kolejną fazę, a desperackie próby negocjacji przez będącą w odwrocie ludzkość spełzną na niczym. Zapowiada się efektowna opowieść o upadku rasy panów w częściowo zdewastowanym środowisku. Możemy liczyć na kolejną zjawiskową kreacje Andy’ego Serkisa i zawsze poprawnego Gary’ego Oldmana.
Premiera: 18 lipca (Polska), 11 lipca (świat)
1. X-Men: Days of Future Past
Pierwsza klasa jest moim ulubionym filmem z uniwersum X-Men. Wieści o połączeniu jej z trylogią z początku wieku przyjąłem z zadowoleniem, nawet jeśli różnice w faktach między nimi niosą pewne zagrożenia. Przyjęty scenariusz pozwala bowiem je wyeliminować i utworzyć jednolity kanon. Świetnie będzie zobaczyć w jednym filmie Stewarta, McKellena, McAvoya i Fassbendera, wspieranych przez niemal wszystkich ważniejszych aktorów z poprzednich produkcji, m.in. Jackmana, Berry, Lawrence czy Page. Ciekaw też jestem jak w hollywoodzkim blockbusterze sprawdzi się rewelacyjny w Nietykalnych Omar Sy. Wolverine był jednym ze słabszych filmów o superbohaterach z 2013 roku (i ogólnie też). Przeszłość, która nadejdzie ma szansę być jednym z lepszych w historii.
Premiera: 23 maja (Polska), 21 maja (świat)
Tak mniej więcej prezentuje się moja lista najbardziej oczekiwanych filmów 2014 roku. Piszę mniej więcej, bo zawsze możliwe są jakieś przetasowania między tymi pozycjami, a zwłaszcza gdy mowa o miejscu 10., na które potencjalnie mogłoby wskoczyć wiele różnych produkcji, bo przecież na tej dziesiątce moje seanse w tym roku się nie skończą. Wystarczy tu wymienić takie filmy, jak Wilk z Wall Street, Transcendence, Niesamowity Spider-Man 2, Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz i wiele, wiele innych. Podobnie jak rok temu w komentarzu zamieszczę szerszą listę filmów które zamierzam obejrzeć, ale nie wzbudzają we mnie większych emocji, (a na pewno mniejsze niż te wymienione powyżej), lub takie po których wręcz spodziewam się porażek, ale sam chcę to sprawdzić. Mam nadzieję, że i Wy się podzielicie swoimi propozycjami, do czego gorąco zachęcam.
P.S.: Polecam Waszej uwadze także dwa teksty moich kolegów. We wpisach poświęconych pierwszej połowie 2014 roku Joorg skupił się na najgłośniejszych blockbusterach, a fsm napisał o wartych uwagi filmach nienajeżonych efektami specjalnymi.
Jeśli: 1. spodobał Ci się mój tekst i chcesz go pochwalić lub uważasz, że jest słaby i należy mi się nagana; 2. zgadzasz się ze mną lub widzisz sprawy zupełnie inaczej; 3. po prostu chcesz być na bieżąco - zawiń do Przystani na Facebooku i daj mi znać. Jeśli masz w sobie żyłkę szpiega, możesz także śledzić mnie na Twitterze.Moje opinie o tworach kultury lub aktualnych wydarzeniach, z których nie buduję dłuższych tekstów, trafiają właśnie tam.