40% NIN, 60% pop. Recenzja albumu Halsey - If I Can't Have Love I Want Power
The Downward Spiral - potężny album Nine Inch Nails skończył 25 lat
Nine Inch Nails i Apple Music - niespodzianki ze skarbca
NIN - The Downward Spiral: 20 rocznica wydania (była 6 dni temu).
Nine Inch Nails - Hesitation Marks. Autorefleksja, nie autopilot.
Nowe Nine Inch Nails. Singiel - teraz. Album - we wrześniu.
Znacie Halsey? Ja do niedawna nie znałem. Powierzchowne zbadanie tematu ujawnia młodą gwiazdę pop, którą kochają nastolatki. Potem okazuje się, że jest to ambitna dziewczyna, która stara się wychodzić poza schemat hiciorów rodem z Eski. A jeszcze później muzyczny świat obiega wiadomość, że czwarty album artystki zostanie wyprodukowany przez Trenta Reznora i Atticusa Rossa, czyli rdzeń współczesnego Nine Inch Nails. I w tym momencie możecie wyświetlić sobie mem z Leonardo DiCaprio - you had my curiosity, but now you have my attention.
Na współczesnym mainstreamowym popie się nie znam, bo mnie on nie interesuje. Na NIN się znam. Więc nie jest tak, że "nie znam się, ale się wypowiem", ale recenzja płyty If I Can't Have Love I Want Power (swoją drogą, rewelacyjny tytuł!) będzie pisana z perspektywy gościa, co lubi gitary, hałas, warstwy instrumentów i elektroniczne smaczki. Czyli zabraknie tej drugiej połowy, która rozumie Top 40 Worldwide Hits na Spotify.
Nine Inch Nails to mój ulubiony zespół. Trent Reznor to mój ulubiony muzyk. Jego twórczość nadal kwitnie i zahacza o coraz to nowe rejony, ale - jak to z żyjącymi klasykami bywa - największą estymą cieszą się dzieła starsze. O The Fragile, najlepszym albumie świata, napisałem kilka lat temu. O The Downward Spiral, albumie numer dwa, jeszcze nie było okazji. Aż do teraz, bowiem ta płyta dwa dni temu skończyła 25 lat.
NIN zaczęło swój muzyczny żywot jako demoniczna wariacja na temat synth-popu, by po trzech latach na EPce Broken stać się zespołem industrialowym, metalowym. Ale dopiero 8 marca 1994 roku Trent Reznor pokazał wszystkim, czym Nine Inch Nails może być i z jak ogromną siłą uderzy w muzyczny rynek. I całe szczęście.
Trent Reznor jest miłośnikiem sprzętu Apple. Jako uznany twórca i zapalony użytkownik, w końcu znalazł się po drugiej strony barykady, wewnątrz korporacji. Początkowo był jednym z twórców usługi Beats Music, która szybko została wykupiona przez jabłkowego giganta za, bagatela, 3 miliardy dolarów. Apple przejęło Beats, a wraz z tą usługą, "przejęło" Reznora, który pomógł ukształtować obecną formę Apple Music, nowej streamingowej usługi muzycznej, która jest konkurencją dla Spotify, Deezera i innych, ale daje od siebie coś więcej...
Spóźniłem się. 20 lat i 6 dni temu, 8 marca 1994 roku, na rynku pojawił się drugi długograj Nine Inch Nails, album The Downward Spiral. Ale przecież można rocznicowe teksty publikować poza tym jednym, jedynym idealnym terminem, prawda? Tak też będzie przy okazji tej płyty, która przed dwoma dekadami zadebiutowała na drugim miejscu amerykańskiej listy Billboard, trafiła na 200. miejsce listy pięciuset najlepszych albumów wszech czasów według magazynu Rolling Stone (a to tylko jedna z wielu prestiżowych list, na których TDS sobie dobrze poradziło) i w samych tylko Stanach Zjednocznonych rozeszła się w liczbie grubo ponad 4 milionów egzemplarzy. Tak jest! Świetny album, o którym muszę napisać, a Wy powinniście przeczytać :)
Mierzenie się z nowym materiałem od Nine Inch Nails to zawsze wielka przyjemność i wielkie wyzwanie, szczególnie jeśli potem chce się opisać rezultat tego mierzenia. Hesitation Marks dostępne jest do odsłuchu od tygodnia, co jest naturalną konsekwencją wycieku płyty do sieci. Od dzisiaj jednak rownież wszystkie spotifaje, dizery i łimpy powinny oferować nowe NIN w swych zasobach. A musicie wiedzieć, że Hesitation Marks jest rzeczą nietuzinkową i zaskakującą, choć w swym rdzeniu niezmiennie nin-ową.
W maju Trent Reznor zaskoczył ludożerkę wyznaniem, że nie był do końca szczery i "potajemnie" tworzył w swym leżu nowy album Nine Inch Nails, choć wszyscy spodziewali się w najlepszym razie dwóch nowych kawałków, które wcześniej zapowiedział na zaległe wydawnictwo typu "the best of" (BTW nadal jest je winny wytwórni Interscope). Po stworzeniu numerów zatytułowanych Everything i Satellite, Reznor postanowił sprawdzić czy nie siedzi w nim więcej piosenek. Po roku pracy ze swym wieloletnim towarzyszem broni, Atticusem Rossem, okazało się, że płyta jest gotowa i że bardzo mu się podoba. Hesitation Marks dzisiaj ma swoją światową premierę, a ja zapraszam na krótką słowną wycieczkę po tym trwającym nieco ponad godzinę albumie.
Nine Inch Nails (czyli Trent Reznor) pożegnało się z fanami we wrześniu 2009 roku - ostatni koncert, działalność zawieszona na dłuższy czas, skupienie się na innych muzycznych aktywnościach. Wiadomo było, że prędzej czy później NIN wróci z nowym materiałem, ale dla wielu było zaskoczeniem, że to już teraz, zaraz. Od dzisiaj można atakować bębenki uszne nowym utworem - Came Back Haunted, a za 3 miesiące będzie można witać sąsiadów całym albumem. Jak na fanboja przstało, musiałem opisać to wiekopomne wydarzenie w tym tu oto krótkim tekście.
Dave Grohl to ciągle zajęty człowiek-orkiestra. Grał w Nirvanie. Gra w Foo Fighters i Them Crooked Vultures. Grał, gra i grać będzie jako gościnny bębniarz na setkach albumów maści wszelakiej (usłyszymy go m.in. na nowej płycie Queens of the Stone Age), a na dodatek ostatnio nakręcił bardzo fajny dokument - Sound City. O filmie już napisałem, czas więc wziąć na warsztat towarzyszącą mu ścieżkę dźwiękową - uwierzcie, jest to rzecz niezwykła i warta dwóch Chrobrych z Waszych portfeli.
Dave Grohl tworząc film dokumentalny o legendarnym studiu nagraniowym spełnił przy okazji swoje marzenie - kupić i wykorzystać w celach rock'n'rollowych słynną konsoletę, na której zarejestrowano masę świetnych kawałków. W tym celu zaprosił do siebie cały tabun zdolnych muzyków i razem z nimi nagrał 11 zupełnie nowych utworów, które składają się na ścieżkę dźwiękową Sound City: Real to Reel.
Chłopaku! Dziewczyno! Jest nowy (prawie) zespół na rynku! Zainteresuj się! Zanim jednak przeczytasz, co mam do napisania o debiutanckim longplayu grupy How to destroy angels, wiedz to: HTDA to grupa współ-założona przez Trenta Reznora z Nine Inch Nails, a ja mam trudny do opanowania tryb fanbojstwa, jeśli chodzi o tego pana, więc dokądkolwiek zaprowadzi mnie ten tekst, odejmij mniej więcej pół punktu ekscytacji od końcowego rezultatu, a będzie dobrze. Zapraszam zatem do przeczytania o co chodzi w albumie Welcome oblivion, który na półki sklepowe ma trafić w poniedziałek.
Chwała gitarom, chwała perkusji, chwała wzmacniaczom, konsolecie i producentom. Chwała jednemu z najsłynniejszych studiów nagraniowych w USA. Chwała Sound City! Lider Foo Fighters i przy okazji perkusista Nirvany, ojciec, maż i najprawdopodobniej ekstremalnie sympatyczny facet, Dave Grohl, stworzył pierwszy film w swojej karierze i trzeba przyznać, że jest to debiut imponujący. Na tyle imponujący, że każdy fan rocka powinien obejrzeć Sound City, a potem kupić soundtrack towarzyszący tej produkcji.
\m/
W 2009 roku Trent Reznor zakończył na jakiś czas działalność Nine Inch Nails jako bytu koncertowego, odłożył też na później pisanie muzyki na album z logo NIN. Zajął się muzyką filmową (opłaciło się - Oscar za soundtrack do The Social Network to chyba całkiem niezła ozdoba do postawienia na kominek), powołał także do życia nową grupę. How to destroy angels to czteroosobowy kolektyw, do którego należą jeszcze żona Reznora - Mariqueen Maandig, wieloletni współpracownik, współtwórca muzyki do dwóch ostatnich filmów Finchera - Atticus Ross oraz odpowiedzialny za stronę wizualną (a ostatnio także za brzdąkanie na jakimś dziwnym instrumencie) Rob Sheridan. 13 listopada ukaże się drugie oficjalne wydawnictwo grupy - An omen EP i to o tej płytce jest ten wpis.