Nine Inch Nails (czyli Trent Reznor) pożegnało się z fanami we wrześniu 2009 roku - ostatni koncert, działalność zawieszona na dłuższy czas, skupienie się na innych muzycznych aktywnościach. Wiadomo było, że prędzej czy później NIN wróci z nowym materiałem, ale dla wielu było zaskoczeniem, że to już teraz, zaraz. Od dzisiaj można atakować bębenki uszne nowym utworem - Came Back Haunted, a za 3 miesiące będzie można witać sąsiadów całym albumem. Jak na fanboja przstało, musiałem opisać to wiekopomne wydarzenie w tym tu oto krótkim tekście.
Niespodziankę Trent ogłosił 28 maja: Byłem trochę nieuczciwy w kwestii mojej ostatniej aktywności. Przez ostatni rok w tajemnicy pracowałem z Alanem Moulderem i Atticusem Rossem nad nowym, długogrającym albumem NIN, który jest już ukończony i, szczerze mówiąc, zajebisty. Mniej więcej tak to brzmiało. Mimo tego, że nowa trasa koncertowa została ogłoszona jakiś czas wcześniej, wszystkie NIN-owe zboczuszki miały w głowie poprzednie zapewnienia - album the best of z dwoma nowymi kawałkami, a potem moooże nowy album. Tymczasem bum, trach, ciach - Hesitation Marks * (bo taki tytuł nosi nowe wydawnictwo pana Reznora) zawita do sklepów trzeciego września tego roku, a od dzisiaj słuchać można pierwszego singla z nowej płyty:
I co? Fajne, nie? Pierwsze dwa przesłuchania nie wywołały u mnie takiej ekstazy, jakiej się spodziewałem, ale z każym kolejnym odtworzeniem robiło się milej i cieplej... Z jednej strony mamy masę motywów z przeszłości (syntezatorowe klawisze rodem z Pretty Hate Machine, czy gitarowa zagrywka pod koniec, która mocno przypomina melodię z tytułowego nagrania z płyty The Downward Spiral), z drugiej strony całość upakowana jest tak, że kojarzy się z syntetyczną perkusją i tanecznymi rytmami znanymi choćby z Discipline czy Only. Do tego wszystkiego graficzną oprawę dla nowego albumu przygotował Russell Mills, facet, który 2 dekady temy upiększył właśnie The Downward Spiral. Jaki będzie nowy album NIN? Będzie kupiony przeze mnie w pierwszej sekundzie jego istnienia na półce sklepowej. Będzie przesłuchiwany do upadłego. Będzie analizowany i rozkładany na czynniki pierwsze. Ale mam nadzieję, że przede wszystkim będzie ekstremalnie czadowy i taki, jak powiedział laureat Oscara, mąż swojej żony i ojciec swoich dzieci - zajebisty. Mając na uwadze kooperację z Adrianem Belewem (King Crimson!), który grał z Trentem na The Fragile i Ghosts, jest duża szansa, że taki właśnie będzie :)
Jeśli ktoś chce, może już zamówić Hesitation Marks * z oficjalnego sklepu.
* A co znaczy ten tytuł, zapytacie? Trent, jak na szczęśliwego, wolnego od używek człowieka przystało, znowu stworzył coś lekkiego i optymistycznego. "Hestiation marks" to "ślady zawahania", które widać na ciałach samobójców, zanim zadali sobie ostateczny cios. Juhu!