Nie spodziewałem się dwóch rzeczy: hiszpańskiej inkwizycji i tego, że cykl Moje Najki doczeka się w 2017 roku siódmego odcinka. Oto jednak ląduje przed Wami – moje subiektywne, nietypowe podsumowanie roku, w którym wyróżniam i krytykuję gry, filmy, anime, książki i wspominam, wspominam i jeszcze raz wspominam. Tym razem nie będzie aż tak retrogamingowo, jak poprzednio, ale znajdzie się też parę klasyków i nadrabianych po latach hitów. Rozsiądzcie się wygodnie, zaczynamy.
Nintendo Wii zostało w czasach swojej świetności wręcz zalane setkami mniej lub bardziej udanych party-game. Doszło nawet do tego, że przypięto konsoli łatkę sprzętu bez poważnych gier, jakże nieuczciwą, gdy spojrzeć dzisiaj chociażby na dowolną listę dwudziestu pięciu największych hitów z przepastnej biblioteki. Warto przy tym wiedzieć, że nie wszystkie party game na Wii były prostackimi zrzynkami z Wii Sports. Jednym z takich bardziej oryginalnych projektów okazał się Dokapon Kingdom.