Uwielbiam opowieści których akcja toczy się w post apokaliptycznym świecie. Zagłada ludzkości, próba walki o przetrwanie i tworzenie nowej cywilizacji bazującej na strzępkach historii to naprawdę interesujące motywy dające twórcom szerokie pole do popisu. Dlatego produkcje opowiadające o wydarzeniach po końcu świata chłonę jak odkurzacz. Z tego powodu już jakiś czas temu na moim radarze pojawił się Metal Max Xeno. Tylko czy japońska budżetówka robiona pod PlayStation Vita może zadowolić graczy spoza Kraju Kwitnącej Wiśni?
Wystartowała usługa pozwalająca na granie na naszym Switchu w wybrane tytuły z NES. Aplikacja dająca nam do ogrania 20 klasyków dostępna jest w ramach usługi Nintendo Switch Online. Czy jeśli nie interesuje nas granie online i lipna wersja przechowywania zapisów w chmurze warto zainwestować w Nintendowską wersję PlayStation Plus?
Nie wyobrażam sobie możliwości wyruszenia na epicką przygodę w podziemiach jakiegoś klasztoru, zamku czy studni. Mam wrażenie, ze nawet bez potworów i pułapek moje serce nie wyrobiłoby przy samej atmosferze zwiedzania jakiegoś potencjalnie niebezpiecznego miejsca. Dlatego rzeczywiste przygody posiłkuję wyprawami w cyfrowym świecie, gdzie grozi mi co najwyżej odcisk na kciuku. Jeśli ktoś podziela moje zdanie na temat niebezpiecznych przygód to Labyrinth of Refrain: Coven of Dusk będzie w sam raz dla niego.
Czasem brakuje mi słów na to by dokładnie przedstawić wszystkie niuanse ogrywanych przeze mnie produkcji. Jak dobrze w kilku słowach oddać uczucie towarzyszące epickiej przygodzie rozciągającej się na 100 godzin? Innym razem po prostu nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego twórcy zdecydowali się na taki a nie inny ruch i poza stertą wulgaryzmów nie przychodzi mi do głowy żadna konstruktywna krytyka. Punch Line to nietuzinkowy przypadek produkcji, gdzie w moim mózgu pojawia się jedynie różowo pomarańczowy neon z literami WTF. Czy oznacza to, że w końcu natrafiłem na tytuł zdolny do kompletnej destrukcji mojej głowy?
Nikt nie posądzi mnie o bycie specem od bijatyk. Na przestrzeni lat zagrałem w kilkadziesiąt różnych fighterów ale w pełni opanowałem tylko SNK vs Capcom 2. Nie żebym chciał się chwalić bo nie ma czym. Po prostu zazwyczaj wiem czego mogę spodziewać się po bijatykach. Wspominam o tym bo SNK Heroines: Tag Team Frenzy zaskoczyło mnie niczym szpagat połączony z ciosem w klejnoty rodowe.
Każdego dnia na rynku pojawia się kilka jeśli nie kilkanaście nowych gier. Trudno przypilnować wszystkiego co ląduje na piecu, konsolach i telefonach. Z tego powodu nieustannie umykają nam niezłe gry. Gry pozbawione wielkiego budżetu na marketing i produkcje „tylko” dobre mają małe szanse na zaistnienie. Dlatego całkiem przyjemnym uczuciem jest odkrycie takiej gierki i podzielenie się informacją o niej z innymi graczami. Shadows: Awakening to właśnie przypadek niełej gry, na która trafiłem przypadkiem i mam ochotę coś o niej napisać.
Sierpień okazał się naprawdę mocnym miesiącem i zostaliśmy zalani masą świetnych gier. Ja jeszcze ponoszę się z nokautu zaserwowanego przez combo Yakuza Kiwami 2, Guacamelee 2, Dead Cells i Punch Line. Sole orzeźwiające pomagają i czuje, że będę mógł się zmierzyć z masywną, wrześniową ofensywą gier. Szykuje się niezwykle solidny miesiąc.