Najlepszy film Christophera Nolana? - recenzja Tenet
Niewidzialny człowiek - recenzja filmu
Długi tytuł, średnia zawartość - recenzja filmu "Ptaki nocy"
Recenzja filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie - to nie jest film dla fanów dzieł Jamesa Camerona
Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2
Nowe rozdanie gwiezdnej sagi stało się faktem. Do kin miała wrócić moc, a wraz z nią stara gwardia znana z ulubionej trylogii, praktyczne efekty specjalne, tona nostalgii i materiał na kolejne epizody. Wszystko poszło zgodnie z planem, bo J.J. Abrams w przeciwieństwie do Lucasa podszedł do legendy z szacunkiem i..nie starał się wymyślać mitologii od nowa. Przebudzenie Mocy to kopalnia doskonale znanego nam klimatu oraz przede wszystkim świetna przygoda. Bez Jar Jarów, midichlorianów, federacji kupieckich i całej tej politycznej degrengolady, która demolowała Zemstę Sithów, a która przez wielu jest uważana za najlepszą odsłonę ostatnich wypocin twórcy Gwiezdnych Wojen.
Przebudzenie Mocy jest oszczędne w swoich środkach, ale nie pozbawione ogromnego rozmachu. Dość powiedzieć, że przez pierwsze 45 minut wpatrywałem się w ekran jak głupi, jarałem się każdym szczegółem nawiązującym do Starej Trylogii.