Kult pokryty kurzem - pamiętacie jeszcze te RTS-y?
Hearthstone vs. Duel of Champions, czyli porównanie darmowych gier karcianych
"Zaginiona" Andrzeja Pilipiuka - recenzja
Jak zrobili ze mnie korwinistę, czyli jak wziąć fantastykę i zrobić z niej sztandar polityczny...
Jak Polsat wziął się za e-sport
Pyrkon 2014 - fotorelacja
Czekajcie, klienty!
Wnet wam pójdzie w pięty!
Rozleci się ten burdel
Aż po fundamenty!
Znacie ten cytat? Tak, to „Pani Jeziora” Sapkowskiego, ostatni tom sagi o przygodach wiedźmina Geralta. Tego pana znają dziś już chyba wszyscy, powstało siedem książek opowiadających o jego przygodach, badziewny film, niewiele lepszy serial i 2 dwie całkiem niezłe gry.
Chciałoby się więcej, prawda?
Jakiś czas temu w sieci wybuchła awantura dotycząca planów ograniczenia swobody internautów w szczytnym celu ochrony praw autorskich. W sieci rozpętała się burza, pojawiły się dziesiątki artykułów wyrażających sprzeczne opinie, a duże korporacje przechodziły z jednej strony konfliktu na drugą. Wiele portali wyraziło swój sprzeciw tymczasowym zablokowaniem dostępu do swojej zawartości (patrz: Wikipedia), a dystrybutorzy mediów wszelakich upominają się o swoje pieniądze.
Praktyka pokazała jednak, że gdy chodzi o pieniądze to prawo działa zaskakująco szybko! Wczoraj FBI udało się zamknąć pod zarzutem szerzenia piractwa popularny serwis hostingowy megaupload.com.
Od lat przeróżne instytucje biją na alarm,według badań stan czytelnictwa w naszym kraju jest tragiczny. I tutaj rodzi się moje pytanie: jak często czytacie książki dla przyjemności? To ostatnie słowo jest kluczowe, bo czy korzystanie z książek tylko jako pomocy naukowej albo obowiązkowej lektury czy też, nie mniej obowiązkowego, podręcznika można nazwać prawdziwym czytelnictwem?