Dziś czas na drugą (pierwsza była we wtorek) porcję teledysków, w których można zobaczyć gwiazdy wielkiego ekranu. Zostałam zmuszona do pospieszenia się z kolejną częścią listy, gdyż zaraz wszystko, co przygotowałam, zawarlibyście w komentarzach. Dzięęęękiiii chłopaki ;)
Lubię oglądać w teledyskach twarze znane mi z filmów. Mam wrażenie, że to bardzo miłe, kiedy muzycy do zwizualizowania swoich utworów zapraszają aktorów. Zwłasza gdy nie jest to utwór ściśle związany z filmem, w którym ów aktor gra. Tworzy się wówczas magiczna atmosfera - słuchamy dobrej (oby!) muzyki, której towarzyszy dobra gra aktorska. Ostatnio zaczęłam tworzyć listę klipów, w których możemy podziwiać gwiazdy kina. Ruszyłam szare komórki (nie tylko swoje), poszperałam tu i ówdzie, i w ten sposób z kilku pozycji lista rozrosła się do 33. Zaprezentuję ją w dwóch odcinkach. Kolejność jest zupełnie przypadkowa, zaś cała lista nie odzwierciedla mego gustu muzycznego ;) Jednak patrząc na nią całościowo, śmiem twierdzić, że to całkiem niezłe zestawienie.
Gry planszowe kojarzę z dzieciństwem – niepogoda za oknem, choroba, sobotni poranek z rodzicami, czy wieczory spędzone z babcią. Tak właśnie spędzało się czas. Później przyszły inne atrakcje, zaś gry odeszły w zapomnienie (prócz świątecznych rozgrywek w Scrabble). Zdarzyło się jednak tak, że w ramach prezentu weszłam w posiadanie gry wspaniałej, pobudzającej wyobraźnię, a imię jej – Dixit.
Jesień tuż, tuż. Idzie ochłodzenie, kasztany lecą z drzew, pada deszcz i człowiekowi robi się tak jakoś dziwnie. Na tyle dziwnie, że zaczyna cofać się pamięcią do wydarzeń zakurzonych. Trent Reznor, bardzo zdolny facet, zaserwował nam ostatnimi czasy muzykę filmową do Social Network oraz Dziewczyny z tatuażem. Ponoć w tym roku ma się pojawić album How To Destroy Angels, na co niespecjalnie czekam. W tym roku za to na pewno pojawi się temat do Black Ops II – chętnie posłucham, choć sama gra mnie niespecjalnie bierze. Zaś rok 2013 Reznor ma poświecić na pisanie nowego materiału Nine Inch Nails. Nie pozostaje nic innego, jak czekać. A to czekanie można sobie urozmaicić wydobywaniem wspaniałych wspomnień, związanych z muzyką tego pana. Moje pochodzi sprzed pięciu lat. Poniższy tekst został wygrzebany z prawie szuflady (folderu) i jest słowną ilustracją do zdjęć z mego pierwszego koncertu Nine Inch Nails. Fantastycznych doznań nie zniweczyły katar, gruźliczy kaszel i temperatura, które towarzyszyły mi tamtej nocy. Powspominamy? Dołączam zdjęcia i filmik z własnego zbioru ;)
Co powinien zrobić ze swymi możliwościami koleś, który: jest przystojny, ma niesamowity głos, wrodzony urok, niebywałe poczucie humoru oraz talent aktorski? Zostać pop gwiazdką, żeby nastolatki mogły wieszać jego plakaty nad łóżkami? Śpiewać ckliwe piosenki o miłości, które grane by były w radiach do śniadania? Nuda. Skoro jest się przystojnym – przychylność kobiecej publiki i tak się zdobędzie. Jeśli ma się niebywałe warunki wokalne i na dokładkę talent do żartów – dlaczego by nie zostać śpiewającym komikiem, a najlepiej takim, który wypełniałby z wdziękiem po brzegi definicję "politycznej niepoprawności"? No bo kim innym mógłby zostać syn byłego księdza i byłej zakonnicy? Stephen Lynch – muzykujący komediant.