Z drobnym poślizgiem, bo 21 a nie 20 czerwca, na Steam weszła długo zapowiadana aktualizacja do Rocket League – jak zdążyliście przeczytać, pozycji dla mnie dziś niezwykle ważnej. Niezależne studio Psyonix zdążyło wykreować swoją niepozorną gierkę na coś znacznie większego do kolejnej pozycji na liście steamowych nowych tytułów, tudzież – sądząc po popularności – na liście bestsellerów.
Tegoroczna edycja targów Electronic Entertainment Expo była umiarkowanie dobra. Osobiście zawiodłem się nieco bardziej niż zawsze, jednak nie zmienia to faktu, że niektórym mógł imponować line-up wystawców.
Największym problemem, który mam z E3 2016, jest przeciek. A dokładniej masa przecieków i ujawnionych zapowiedzi, a także pragmatyzm. Wiadomo, trudno mieć pretensje do wydawcy, że promuje – chce i musi – swój najmocniejszy skład, który był m.in. obecny (w części) na poprzednich targach. Jest jednak wokół tego E3 taka skumulowana energia, przez którą chciałoby się oglądać kolejne i kolejne informacje o nowych grach, nierzadko po prostu dla samej ekscytacji „bycia pierwszym”.
Półmetek maratonu konferencji, jakim niewątpliwie są coroczne targi E3, już za nami. Działo się niewiele, ale chyba nikt nie spodziewał się jakiejś bomby – Electronic Arts czy też Bethesda znane są raczej z pragmatycznego podejścia do prezentowanych treści. Chociaż ciągle w pamięci mam Fallouta 4 zapowiedzianego podczas zeszłorocznej imprezy w Los Angeles. Niemniej jednak dwa zaskoczenia udało się Bethesdzie wykonać całkiem sprawnie.
Nigdy nie przypuszczałem, że będę mógł to powiedzieć, ale Peggle jest kapitalne! To tego typu niewielka produkcja, która pozwala na odreagowanie trudów dnia codziennego przy jednoczesnej frajdzie ze zbijania kolejnych kulek. I mówiąc sobie: „Wejdę tylko na chwilę” – zostałem na dłużej.