Tegoroczna edycja targów Electronic Entertainment Expo była umiarkowanie dobra. Osobiście zawiodłem się nieco bardziej niż zawsze, jednak nie zmienia to faktu, że niektórym mógł imponować line-up wystawców.
Największym problemem, który mam z E3 2016, jest przeciek. A dokładniej masa przecieków i ujawnionych zapowiedzi, a także pragmatyzm. Wiadomo, trudno mieć pretensje do wydawcy, że promuje – chce i musi – swój najmocniejszy skład, który był m.in. obecny (w części) na poprzednich targach. Jest jednak wokół tego E3 taka skumulowana energia, przez którą chciałoby się oglądać kolejne i kolejne informacje o nowych grach, nierzadko po prostu dla samej ekscytacji „bycia pierwszym”.
Trudno też w kompletnie negatywnym świetle oceniać tegoroczne targi. Byłoby to co najmniej nie fair. W końcu chyba każda konferencja przyniosła jakiś tytuł, o którym wcześniej nie słyszeliśmy.
Tak na przykład Bethesda przyjechała z dość oczywistym Dishonored 2 (bez grywalnej wersji na hali, co mnie dziwi), ale za to z zupełnie nową częścią Quake’a o podtytule Champions oraz przebudowanym (znowu!) Preyem. Jednak pokazy tych tytułów były tylko osłodzeniem (a może i aż) „show” Electronic Arts. Na „Elektroników” liczono, liczyłem tez i ja – podobnie jak reszta, bardzo się zawiodłem. Ani gameplayu z Andromedy, ani jakichkolwiek jaśniejszych planów na temat marki Star Wars (oprócz informacji corocznego cyklu wydawniczego!) – pominę milczeniem zdradzenie tytułu nowego projektu Jade Raymond (Assassin’s Creed oraz Splinter Cell: Conviction). Szczytem marzeń było również uchylenie rąbka tajemnicy odnośnie gry Visceral Games (Dead Space. Właśnie – gdzie jesteś?). Mieliśmy za to dostępny już w sieci trailer-gameplay Titanfall 2 oraz wałkowanego Battlefielda 1. PS Do tego sportówki i Fe oraz program EA Originals (Unravel wydawało się efektowniejsze).
Po niemrawym początku Microsoft dorzuciłby do pieca, gdyby cała konferencja nie była dostępna dzień wcześniej w Internecie. Dead Rising 4, Forza Horizon 3, Project Scorpio (trochę naciągane, ale niech będzie), Scalebound - no zestaw naprawdę nieprzewidywalny. Ucieszyłem się wyłącznie na myśl o We Happy Few oraz blisko 100 „indykach” w programie ID@Xbox, bo krótki teaser z urywkami gier zostawił fantastyczny zapach.
O Ubisofcie zapomniałem, zanim konferencja w ogóle się zaczęła. Znaczy obejrzałem pokaz taneczny zapowiadający Just Dance 2017, a dalej rozpisałem sobie plan, wyłączyłem komputer i za dwie godziny pobieżnie sprawdziłem kolejność prezentowanych tytułów. BINGO! A Steep nie umywa się do SSX-a.
Skoro mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna, to Sony okazało się mieć jaja. God of War 4, Days Gone, Death Stranding (nowa gra Hideo Kojimy), Spider-Man od Insomniac Games, Resident Evil VII. Naprawdę jest w czym wybierać, a to tylko kilka wybranych przeze mnie pozycji. Choć konferencję Japończyków oglądałem bez większych emocji (nie jestem z ich obozu), to naprawdę trzeba być ostrym fanboyem, żeby próbować wskazać lepszy pokaz – oczywiście pod względem gier, co chyba nas interesuje najbardziej.
E3 2016? 6/10