Dodatki DLC do Mafii II nie przyjęły się zbyt dobrze. Jest to po części spowodowanie niekoniecznie ciekawą zawartością – doskonale wiemy, że produkt niedawnego 2K Czech (które zostało rozwiązane) pozbawiony został całkiem sporej ilości contentu. Na szczęście Przygody Jaśka bronią się jak tylko mogą, by nie stać się marną zbitką kolejnych misji pozbawionych sensu.
Nie wierzę, że to panowie z Rockstara zażyczyli sobie takiego portu na 10-lecie Grand Theft Auto: San Andreas. Jeśli nie jest to decyzja stricte biznesowa, wychodząca od kogoś, kto zupełnie nie zna się na wirtualnej rozrywce (bo o rynku pewnie wie całkiem sporo), to musiał być to ruch desperata. Nie chodzi mi o sam fakt wydania poprawionej wersji kultowego San Andreas, a o jego jakość.
BioShock Infinite długo utrzymywał się na powierzchni bez bonusowej, płatnej zawartości. Ten stan rzeczy trwał do 30 lipca – wtenczas Ken Levine, główny producent gry, ogłosił powstawanie pierwszego fabularnego dodatku, a zarazem poinformował, że jeszcze tego samego dnia pojawi się inne, mniejsze i tańsze rozszerzenie. Nazywa się Clash in the Clouds i udostępnia cztery (nie)nowe areny, gdzie odpieramy kolejne – coraz trudniejsze – fale przeciwników.
Wczoraj, czyli 29 stycznia, niezapomniany Duke Nukem 3D obchodził swoje dwudzieste urodziny! Z tej okazji mogliście już przeczytać rocznicowe wspominki od DM-a. Dziś za to na warsztat bierzemy przegląd spin-offów serii wykreowanej przez studio 3D Realms oraz projekty spod szyldu Duke Nukem, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, niejednokrotnie nie wychodząc z fazy projektowania!
Po niezwykle kolorowych i luźnych point & clickach od Pendulo Studios (m.in. The Next Bing Thing czy seria Runaway) Hiszpanie wzięli się za Yesterday i dość poważny temat – kult poświęcony samemu Lucyferowi, tajemnicze morderstwa, ciała pozostawiane w rynsztokach i klimat sprzyjający bardziej horrorom niż przygodówkom. Dzięki temu dziś możemy zagrać Yesterday Origins – kontynuację przygód tytułowego Pana Wczoraj!
Nie będę oryginalny mówiąc, iż Dead Space 3 mocno wyewoluował, gubiąc gdzieś człon „horror”. Jeśli dla kogoś bardzo istotne było to, iż w pierwszej części człapaliśmy jako nic niemówiący inżynier Izaak Clarke, a w międzyczasie drapanie, chrupanie i inne dzięki dobiegające z szybów wentylacyjnych powodowały palpitację serca – OK, można powiedzieć, że „trójka” jest sporym rozczarowaniem. Ja z pewnością nie należałem do tej grupy – przynajmniej do zagrania w recenzowaną produkcję. Jasne, niezwykle ważny był klimat zaszczucia: to, że nikt nie przyjdzie Ci z odsieczą w razie kłopotów, że dryfująca w kosmosie Ishimura jest kompletnie osamotniona, próżno szukać pomocy. Nastrój grał na emocjach, a zabawa światłami, cieniami i innymi trickami znanymi z klasyków tego gatunku stały się najmocniejszą kartą w talii Visceral Games. Oszukiwać ani mydlić oczu chyba nikt nie zamierza – „trójka” to nie to samo co „jedynka”. Nie uświadczymy wspomnianych reżyserskich sztuczek, kiedy zapuszczając się w nie w tą stronę, którą wskazuje magiczna linia z dłoni bohatera, zza zabarykadowanego przejścia słychać niepokojące trzaski czy piski pokrak. DS3 przestał działać na wyobraźnię i głównie nad tym ubolewam.
Rebellion ostatnio dostał lekkiej zadyszki. Pasmo niepowodzeń (ShellShock 2, Aliens vs Predator, NeverDead) spowodowało, że szacunek do tego brytyjskiego studia powoli, acz nieubłaganie leci na łeb na szyję. Jego ostatnią deską ratunku jest nadchodzący Sniper Elite V2, którego wersja demonstracyjna miała premierę tydzień temu w usłudze Xbox Live. Niestety, z powodu braku abonamentu nie mogłem wcześniej przetestować produkcji, więc nad tekstem pracuję dopiero teraz. Oto krótkie wrażenia z krótkiej posiadówki, z głównym konkurentem rodzimego Sniper: Ghost Warrior 2.
Gra A.D. 2009 okrzyknięta przez niemal wszystkie branżowe serwisu internetowe i czasopisma – Batman: Arkham Asylum – została ograna i przeze mnie. Po dwunastu godzinach spędzonych z grą i wypełnieniu 55% zagadek Riddlera śmiało mogę powiedzieć, że dzieło Rocksteady wytyczyło nowe szlaki w gatunku gier opartych na komiksach, a także kończy ze zgubnymi stereotypami.
Wadjet Eye Games wie co robi i robi to doskonale, produkując gry żywo przypominające klasyki z lat 90. ubiegłego wieku. Po udanym Gemini Rue i świetnym Resonance przyszedł czas na kolejny tytuł tego utalentowanego zespołu – Primordia.
Krew i Wino, a więc wieńczących przygody Geralta dodatek do Wiedźmina 3, zadebiutuje już jutro (ew. dzisiaj). Kiedy 10 maja pojawiły się pierwsze materiały oraz zapowiedzi rozszerzenia, dowiedzieliśmy się o zmianach przeprowadzonych przez deweloperów w temacie całego interfejsu. Dość radykalnie, choć z umiarem, zmieniono wygląd oraz lepiej zagospodarowano przestrzeń użytkową ekwipunku, mapy etc. I wyszło świetnie!
Strach. Ludzie z natury lubią się bać. Są tacy, którym wystarczy wyskok z ciemnego zaułku obleśnego potwora pokrytego śluzem, dodatkowo wspomaganego przez kilka macek i wykręconą mordę. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby pokraka stanęła 30 centymetrów przed samym bohaterem, otworzyła swoją śmierdzącą od ludzkiego mięsa (i resztek zawartych na zębach) gębę, opluła go i przez kilka sekund darła wniebogłosy. Potem wystarczyłoby ją wykończyć i ruszyć dalej. Drugim to nie wystarczy. Im potrzeba bardziej wyrafinowanej metody straszenia, czegoś subtelnego, a zarazem tak brutalnego, jak powyższy opis. Hm, tak, znam taką rzecz. To Dead Space!
Wyraźnie widać, że tworząc XCOM: Enemy Unknown studio Firaxis chce wskrzesić legendę – UFO: Enemy Unknown. Produkcja Microporse uważana jest przez znaczne grono ludzi przez grę wszech czasów. Niełatwym zadaniem będzie stworzenie czegoś oryginalnego, utrzymanego w klimacie tego przedmiotu kultu. Deweloperzy Cywilizacji nie chcą jednak robić wiernej kopii oryginału. Co prawda sporo elementów zostało zaczerpniętych z hitu z 1994 roku, aczkolwiek wiele aspektów zainspirowała ówczesnych producentów do zmodyfikowania jakiegoś mechanizmu.
W poprzednim artykule z serii „10 najbardziej…” Imperialista przedstawił Wam w pełni subiektywne TOP 10, które z różnych powodów nie zostały zauważone przez wiecznie wygłodniałą brać. Dziś z kolei, chciałbym przedstawić Wam nieco szerzej 10 tytułów, które także z wszelakich względów były zbyt przychylnie potraktowane zarówno przez graczy, jak i dziennikarzy. Sami zresztą wiecie, że nasza branża jest na tyle nieprzewidywalna, aby w wielomilionowych nakładach przyjąć dzieło z pozoru kompletnie niemające jakiegokolwiek potencjału, z kiepską grafiką i powielaniem tych samych schematów od wielu lat. Tak, już wiecie, którego kandydata chcę wywołać do tablicy.
Wczoraj, późną nocą, zostały wyłonione cztery drużyny, które dziś zmierzą się w ćwierćfinale DreamHack Winter 2014. Niestety, ESC Gaming – kolejny polski zespół – przegrał w barażach z reprezentantami Ninjas in Pyjamias i biało-czerwone barwy reprezentować będzie tylko Virtus.Pro.
Luty 1959 roku – tajemnicza śmierć rosyjskich studentów podczas wycieczki alpinistycznej na Uralu wywołała niemałe zamieszanie. Przełęcz Diatłowa, jak przyszło określać miejsce feralnej wyprawy, do dziś rodzi więcej pytań, niż jest odpowiedzi. Teren odgrodziło wojsko, zaś dokumenty utajniono i już od ponad półwiecza sekrety tamtego miejsca są pilnie strzeżone.