Zgodnie z namową w komentarzach pod wpisem dotyczącym moich wrażeń z gry Portal 2, postanowiłem wrócić do poprzedniej odsłony produkcji firmy Valve. Po ostatnich zmaganiach w Aperture Science Enrichment Center, oczekiwałem po jedynce tego samego, w nieco innym wydaniu. Po odbytej przygodzie, z czystym sumieniem mogę potwierdzić, że dokładnie to dostałem. Krótszy, inny pod względem zagadek, równie zabawny co dwójka, i przede wszystkim ponownie bardzo wciągający. Zapraszam na krótki komentarz i moje małe porównanie do sequela.
Gdyby mi ktoś powiedział, że polski film zostawi we mnie tyle skrajnych emocji i suspensu jak w przypadku produkcji Eugeniusza Korina, to zapewne bym mu nie uwierzył. I nie chodzi o rozwodzenie się nad słabą kondycją polskiej kinematografii, daleko mi do samozwańczego eksperta w tej dziedzinie. Bardzo długo zastanawiałem się czy podejść do tekstu zachowawczo i z dystansem, czy jednak dać upust zachwytowi, który wywołał we mnie wczorajszy seans. Nie pomogła dobrze przespana noc, podziw do Sępa nie zmalał ani trochę. Zapraszam więc na kilka chwil z moimi przemyśleniami dotyczącymi tego genialnego (jak na polskie realia) filmu.
Zdecydowanie można mnie nazwać zacofanym geekiem komputerowym. Szczerze powiedziawszy nigdy za produktami Valve nie przepadałem. Zawsze ten amerykański gigant kojarzył mi się z CSem, w którego od zawsze lamiłem, z Half-lifem, który swoim klimatem mnie nie przekonywał, czy w końcu uroczym left 4 dead, ktory nie był tym czego oczekiwałem od gry nastawionej na mashowaniu zombie (co dało mi na przykład killing floor). Jestem jednak w stanie zrozumieć to wręcz uwielbienie nad dokonaniami Gaba Nowella i współpracującej ekipy. Z tekstu wynika poniekąd zakończenie omawianego tytułu, którego starałem się nie spoilować, niemniej ostrzegam przed ostatnim akapitem.
Jestem na świeżo po ukończeniu FarCry3 i... podobało mi się! Dawno nie bawiłem się tak dobrze w sandboxowym świecie od dużego developera. Chciałbym podzielić się wrażeniami, skupić się na złych i dobrych stronach i generalnie pogadać o tym co zmieniło się pod kątem poprzednich odsłon (a zmieniło się sporo). Z góry uprzedzam, że w tekście znajdują się spoilery, dlatego jeśli nie znasz jeszcze zakończenia czy poszczególnych faktów z gry, zajrzyj po jej ukończeniu. Jedziemy:)
Temat zmiany Generals 2 na C&C F2P nie odbija się takim echem jakim na początku myślałem. W obecnych czasach, gdzie ze świecą szukać RTSa w starym stylu, nowy produkt EA ma szansę przywrócić świetność nie tylko serii, ale i gatunkowi samemu w sobie. Na rynku zdominowanym przez Starcrafta II (który osobiście mi nie podchodzi), będzie można wreszcie znaleźć alterenatywę, próbując swoich sił w starciach online.
Po długim namyśle, postanowiłem na łamach serwisu wprowadzić nowy cykl wpisów dotyczących spraw polityczno – gospodarczych naszego kraju. Zdeterminowany głównie pogarszającym się stanem finansów państwa oraz nieudolności rządu do poprawy sytuacji, chciałbym rzucić trochę światła na fakty, o których albo w mediach się nie mówi, albo nikt tych wiadomości nie jest w stanie zrozumieć. Postawiłem sobie za cel zachęcenie niektórych do refleksji, próbując w miarę moich możliwości wyjaśnić pewne mechanizmy obszernej dziedziny jaką jest ekonomia. Dzisiejszy materiał będzie swoistym wprowadzeniem do zrozumienia rozwoju państwa, oraz próby odpowiedzi na pytanie czy Polska jest w stanie udźwignąć ten obowiązek na swoich barkach. Z racji długości materiału, podzieliłem go na trzy części. Zapraszam.
Jako, że wiele godzin rozgrywki rocznego już Battlefielda 3 za mną, stwierdziłem, że warto podzielić się moimi przemyśleniami dotyczącymi zarówno rozgrywki jak i polityki Electronik Arts, która odcisnęła wyraźne piętno na produkcie studia DICE. W związku z tym, że na horyzoncie wyłania się powoli kolejna odsłona tego studia, chciałbym zastanowić się nad pewnymi aspektami, które wyraźnie ucierpiały w odniesieniu do poprzednich częsci oraz nad tymi, które wciąż utrzymują tak wielu fanatyków.
Battlelog – jak zepsuć frajdę
Jako entuzjasta od samego początku zarówno platformy Origin jak i Battleloga, byłem zaskoczony tym jak bardzo można zintegrować społeczność w obrębie jednej gry, oraz jakie możliwości statystyczno – funkcjonalne da się osiągnąć, łącząc sam produktu z przeglądarką. Zarządzanie plutonami, dostosowywanie uzbrojenia, śledzenie statystyk. To, jak i wiele innych pomysłów jest w bardzo przyjemny i czytelny sposób zorganizowane i sprawia dużo radości w obcowaniu z grą. Battlelog poprzez swoje funkcje społecznościowe, utrzymuje zainteresowanie wokół całego uniwersum poprzez konkursy, wiadomości oraz materiały dodatkowe. Funkcję taką pełni również specjalnie do tego przeznaczone forum. Jest to świetny sposób na utożsamienie się z grą oraz postacią. I chociaż wyrażam się o tej platformie w samych superlatywach, niestety od pewnego czasu logując się do serwisu, wchodzę z niemałym zażenowaniem oraz przykrą koniecznością.
Jeszcze kilka lat temu, kiedy myślałem o polskiej grze, przed oczami stawał mi obraz dobrego średniaka z wciągającym gameplayem. Można tu wymienić chociażby Painkillera czy świetnego Infernal'a. Oczekiwania od polskich twórców nie były wysokie. Od 'zachodu' dzieliły nas przede wszystkim pieniądze i... pieniądze. Ciężko więc nastawiać się na produkt, który mogłby konkurować na rynku światowym. Do czasu.
Dzisiaj krótko, lecz myślę treściwie. Dokładnie 3 dni temu wybrałem się na pokaz, o którym słyszałem już od dawna, niemniej nigdy nie miałem okazji brać w nim udziału. Nareszcie!
Ostatnie dni to zdecydowanie duża ilość hypu związana z zapowiedzią przyszłego dziecka studia Treyarch - Call of Duty: Black Ops 2. Doniesieniami zdecydowanie kontrowersyjnymi z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy gier ze stajni Activision. Po słabej trójce i 'World at War' (moim zdaniem), aż trudno uwierzyć ilu miłośników zebrało kalifornijskie studio z Santa Monica. Niemniej to nie przyszłymi losami tej serii chciałbym się dzisiaj zająć.
Do tej pory powstało jedno anime, które po dziś dzień budzi we mnie dość kontrowersyjny i ambiwalentny stosunek. Anime, które pamiętają i kochają chyba wszyscy, i to pomimo faktu, że większość oglądających ma już ponad 20lat.
Got couch?
Podróżowanie to temat, który w mniejszym lub większym stopniu pojawia się i wpływa na nasze życie. Lubimy wypoczywać, poznawać nowych ludzi, kulturę czy po prostu dobrze się bawić. Często jednak okazuje się, że inicjatywa wyjazdu chociażby do naszych zachodnich sąsiadów bywa problematyczna. Ograniczają nas głównie czas, pieniądze i strach przed nieznanym, zwłaszcza jeśli podróżujemy samotnie. Couchsurfing to przede wszystkim idea pozwalająca zniwelować powyższe przeszkody.
Z technicznego punktu widzenia, ‘kanapowe serfowanie’ to nic innego jak portal internetowy, w którym cały pomysł sprowadza się do istnienia dwóch koegzystujących ze sobą grup. Pierwszą z nich – hosty, to osoby oferujący kawałek mieszkania, podłogi, czy też tytułową ‘kanapę’ ludziom, którzy chętnie z takiej oferty korzystają, równocześnie nie ponosząc żadnych kosztów za ich ‘hostowanie’. Jakkolwiek dziwnie i nieopłacalnie to brzmi, są na tym świecie ludzie, którzy cenią sobie możliwość poznania ludzi z całego świata, ich zwyczajów czy języka nie ruszając się z domu. W CS piękne jest to, iż walutą jest przede wszystkim nasza osobowość, i to w głównej mierze ona decyduje czy mamy szansę odwiedzić daną osobę/rodzinę.