Jako, że wiele godzin rozgrywki rocznego już Battlefielda 3 za mną, stwierdziłem, że warto podzielić się moimi przemyśleniami dotyczącymi zarówno rozgrywki jak i polityki Electronik Arts, która odcisnęła wyraźne piętno na produkcie studia DICE. W związku z tym, że na horyzoncie wyłania się powoli kolejna odsłona tego studia, chciałbym zastanowić się nad pewnymi aspektami, które wyraźnie ucierpiały w odniesieniu do poprzednich częsci oraz nad tymi, które wciąż utrzymują tak wielu fanatyków.
Battlelog – jak zepsuć frajdę
Jako entuzjasta od samego początku zarówno platformy Origin jak i Battleloga, byłem zaskoczony tym jak bardzo można zintegrować społeczność w obrębie jednej gry, oraz jakie możliwości statystyczno – funkcjonalne da się osiągnąć, łącząc sam produktu z przeglądarką. Zarządzanie plutonami, dostosowywanie uzbrojenia, śledzenie statystyk. To, jak i wiele innych pomysłów jest w bardzo przyjemny i czytelny sposób zorganizowane i sprawia dużo radości w obcowaniu z grą. Battlelog poprzez swoje funkcje społecznościowe, utrzymuje zainteresowanie wokół całego uniwersum poprzez konkursy, wiadomości oraz materiały dodatkowe. Funkcję taką pełni również specjalnie do tego przeznaczone forum. Jest to świetny sposób na utożsamienie się z grą oraz postacią. I chociaż wyrażam się o tej platformie w samych superlatywach, niestety od pewnego czasu logując się do serwisu, wchodzę z niemałym zażenowaniem oraz przykrą koniecznością.
Nie chcę tutaj debatować nad słusznością bądź nie wersji premium, dostępnej od jakiegoś czasu. Jeśli ktoś zapłacił więcej to ma prawo wymagać więcej, niemniej na litość boską, jeśli widzę wszędzie znaczek premium oraz przypomina mi się na każdym kroku ile tracę z bycia 'tylko’ normalnym graczem, to ręce zaczynają mi opadać. W głównym oknie wiadomości 'news only for premium members’, w wyszukiwarce serwerów ‘double xp’, też teraz tylko dla premium. Okienka związane z nowymi dodatkami czy upgradem postaci – duży napis PREMIUM, wiele innych okien - PREMIUM. Odechciewa mi się po prostu grać widząc coś takiego. Ja na prawdę nie mam nic do ideii tego rozszerzenia (poza wyciąganiem kasy, bo premium od początku nie było), niemniej w mojej wersji chcę mieć tylko rzeczy dotyczące mojej wersji. Koniec i kropka. Battlelog jest wciąż świetnym rozwiązaniem, szkoda tylko, że EA potrafi mi tak zepsuć zabawę niepotrzebnym natłokiem, czy wręcz wciskaniem czegoś, czego kupić nie chcę. Zarobkowe nastawienie tej firmy od pewnego czasu jendak już nie dziwi.
Rozgrywka – lider z mankamentemi
W dobie nowoczesnych FPSów nastawionych na uniedzielnienie gracza (setki killstreaków, szybkie awanse, rozgrywka nastawiona na błyskawiczne zabiajnie itp.) Battlefield jest w tej sferze dość konserwatywny, i dobrze. Poruszamy się po dużych, dość zbalansowanych mapach, gdzie atmosfera walki i jej różnorodnośc to coś więcej niż przemieszczanie się tylko po ciasnych korytarzach. Latanie, obsługa pojazdów czy bezpośrednie wsparcie ogniowe to tak zróżnicowane modele rozgrywki, że nie da się nudzić, a łącząc je wszystkie, grząźniemy na wiele godzin w fotelu. Sterowanie pojazdami a zwłaszcza feeling strzelania bronią konwencjonalną jest świetny i chociaż pociski wydają się w pewnym momencie lecieć jak po sznurku (m16a3, m416) to zarówno zabijanie jak i w pewnych momentach śmierć są satysfakcjonujące. Grając teamplayowo można poczuć się ważnym elementem w zespole, ponieważ nie jesteśmy w stane osiągnąć tyle biegając samotnie. Życzyłbym sobie, żeby tutaj zakończyć, nie obejdzie się jednak bez mankamentów również i na tym polu. Poza ostatnim patchem, twórcy starają się chyba zamordować tytuł wbijając mu powoli nóż w plecy. Po jednym z łatek, gra zaczęła działać dużo gorzej niż wcześniej i sam musiałem dokupić ramu żeby znowu normalnie zagrać (co na sockecie 775 nie jest wcale taką prostą sprawą). Ograniczając możliwości jednej broni (słynny FAMAS) balasn znowu zostawał zepsuty innym sprzętem. Zazwyczaj więc zamiast naprawiać, patche więcej pozostawiały do poprawy. Niejednoktotnie spotkałem się z sytuacją, że gra wysypała się ludziom do tego stopnia, że jedynym wyjściem był jej reinstall, co w sytuacji kiedy gra waży tak dużo nie jest wcale przyjemną sprawą. Skopane zostały również hitboxy, a biorąc pod uwagę jak dużo ludzi spędza czasu na TDM w Kanałach Noszuar, jest to dość istotny problem. Podsumowując gra się świetnie, ale często coś po prostu przeszkadza.
Polityka wydawcy – jak wycisnąć ostatnie soki?
Cały czas zachodzę w głowę i zastanawiam się co tak bardzo szkodziło twórcom dać graczom narzędzia edytorskie, przedłużając w ten sposób żywotność gry i podnosząc jej atrakcyjność względem graczy? Znane przysłowie mówi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o jedno, i nie inaczej jest w tym przypadku. Bo przecież lepiej kontrolować grę od początku do końca, wypuszczać skandalicznie drogie map packi, zarabiając na grze znacznie więcej niż oddając ją bardziej środowisku graczy. Jest to celowe utrzymywanie marki przy życiu, próbując stworzyć wrażenie ciągłej świeżości. Jest to bardzo dobry i skuteczny pomysł, który swoją świetność skończył po dodatku Back to Karkand, czyli ostatnim dobrym rozszerzeniu. Twórcy ewidentnie nie mają pomysłu na mapy, widać to chociażby po ilości serwerów CQ. Presja ze strony EA? Można się tylko domyślać, że ich pazerność odcisnęła się również i w tym miejscu.
Czy tędy droga?
I tak, i nie. W świecie gdzie możemy zagrać teraz głównie w gry pod dyktandem kilku korporacji, ciężko oczekiwać żeby gry były tym, czym były kiedyś. Zarabia się teraz na wszystkim, na grach zwłaszcza. Godząc się z tym faktem, życzyłbym sobie, żeby każda gra dużego wydawcy była własnie taka jak Bf3, to skumulowana akcja, z dużą dawką emocji i świetnymi rozwiązaniami . Jest tylko jeden problem, na każdym kroku czuć pieniądze, i niestety jest to często dość niemiły i drażniący zapach. Po przyszłorocznym Bf4 oczekuję rozważnej polityki, która szanuje graczy. To czy coś z tego wyjdzie dowiemy się na testach wersji beta, do której już niewiele czasu.
MrGregg