W kolejnej odsłonie cyklu Gropinie postanowiliśmy skupić się na Nintendo. Niedawna premiera pierwszego trailera nadchodzącej konsoli to dobry temat do dyskusji. Czy Nintendo Switch odniesie sukces niczym Wii lub DS? Może system ten podąży śladami WiiU i kolejny raz z rzędu japońska konsola wypadnie z wyścigu o prymat w branży gier wideo? Na razie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na te pytania. Możemy jednak podzielić się opiniami na temat tego jakie wrażenia zrobiły na nas pierwsze informacje na temat Switch.
Na sam początek, tak na wypadek gdyby ktoś jeszcze nie widział materiału promującego Nintendo Switch:
W niecałe 4 minuty Nintendo przedstawiło nam koncepcję swojej kolejnej konsoli. Nie poznaliśmy zbyt wielu szczegółów ale ta odrobina informacji zawarta w trailerze otworzyła bramy do spekulacji. Fora i strony internetowe wypełnione są dywagacjami na temat żywotności baterii, możliwości graficznych systemu i gier jakie pojawią się na marcową premierę konsoli. Czy Switch okaże się sukcesem? Tego nie jestem w stanie powiedzieć. Na razie firma wąsatego hydraulika zainteresowała graczy swoją wizją. W obecnej sytuacji Wielkiego N jest to spore zwycięstwo. Przecież o WiiU nie mówi się już nawet szeptem. Maszyna która w teorii miała stać obok Xboksa One i czwartego PlayStation została przez (prawie) wszystkich zapomniana. Dlatego też zainteresowanie kogokolwiek nową konsolą stacjonarną z logo Nintendo jest już wygraną japońskiej firmy. Dla nas graczy nie ma to pewnie większego znaczenia (no chyba że jesteśmy fanami Niny). Jest to jednak dowód, że w Kraju Kwitnącej Wiśni potrafią uczyć się na błędach.
W końcu te kilka minut trochę głupkowatego filmiku przedstawiło nam wizje świata, gdzie stacjonarne i mobilne granie zostaje ze sobą połączone w interesujący sposób. Jest to koncepcja ciekawsza od Cross-Play i zabawy w streaming jeśli posiadamy Vitę. Trudno powiedzieć jak to będzie do końca działało. Ja jednak kupuję ten patent. Doświadczenie z nieszczęsnym WiiU przekonały mnie, że lubię sobie pograć w konsolowe gierki na mniejszym ekranie (padlecie). Switch jest w pewnym stopniu rozwinięciem tego pomysłu. Mi wizja zabrania ze sobą konsolki na lotnisko i grania w trakcie lotu samolotem pasuje. Jednak nie każdy jest zainteresowany graniem w biegu. Wtedy potencjalna mobilność Switch traci na znaczeniu.
Pozostaje jeszcze prawdopodobnie najważniejsza kwestia, od której zależeć będzie sukces systemu. Chodzi oczywiście o gry. Nintendo zapewni nam masę wspaniałych produkcji. Jednak to za mało by odnieść zwycięstwo w bitwie o dusze graczy. Kluczem do sukcesu jest wsparcie Third Party. Po internecie krąży lista tych, którzy zadeklarowali swoje wsparcie dla Nintendo Switch. Jednak w przypadku WiiU było podobnie. Finał był tam jednak taki, że większość wydawców po kilku miesiącach sobie po prostu odpuściła. Jeśli Switch będzie zbytnio odstawał od swoich konkurentów, to i tym razem będzie podobne. Przecież EA czy Activision nie ma chęci na robienie specjalnych wersji swoich gierek.
Mamy więc całkiem spoko filmik i masę niewiadomych, od których zależy sukces następcy WiiU. Ja kupię swoje Nintendo Switch jak tylko system pojawi się na naszym rynku. Jednak jako fan Nintendo zrobiłbym to nawet gdyby NX okazało się być zegarkiem z wbudowanymi gierkami w stylu ruskiego jajeczka ( Game & Watch).
Nintendo Switch przy pomocy jednego trailera obudziło w graczach na całym świecie potężny zachwyt. Prawdę powiedziawszy, to pierwszy raz od dawna widzę tak potężny, globalny hype towarzyszący czemuś, co zapowiedziało Nintendo.
Z jednej strony należy chwalić Japończyków za tak dobre posunięcie. Firma pod presją krytyki ze strony graczy oraz słabnących finansów wreszcie wpadła na dobry pomysł. Od początku widać też, że kampania marketingowa jest dobrze rozplanowana i widać już teraz z jakim produktem mamy do czynienia. WiiU straciło sporo na samej, dość nieprzemyślanej nazwie, która nie mówiła od razu: "hej, jestem nową konsolą". WiiU brzmi jak rozszerzenie lub jakieś akcesorium do Wii, a nie zupełnie oddzielne urządzenie z innym ekosystemem. Poza tym Switch, tak samo jak Wii, stara się wstrzelić zarówno w starych, hardkorowych wyjadaczy oraz bardziej casualową część publiki. Nintendo nadal kontynuuje swoją politykę "gier dla wszystkich, niezależnie od płci i wieku". To się może opłacić.
Switch samo w sobie jest też naprawdę fajnym pomysłem, który wygląda jak wyjęty wprost z naszych snów sprzed 10 lat. Każdy chciał w końcu kiedyś wziąć ze sobą małą wersję stacjonarnej konsoli w podróż i dokończyć tam kilka ostatnich epizodów ulubionej gry. Jednak nauczeni kilkoma wpadkami tej generacji sprzętu, spora część osób wyuczyła w sobie pewien odruch obronny, jeśli chodzi o wczesne trailery... i dobrze.
Z drugiej strony ciężko mówić cokolwiek o samym Switch, kiedy nie znamy praktycznie żadnych informacji, poza tymi pokazanymi na zwiastunie. Mamy datę premiery, wstępne możliwości konsoli... oraz masę niedomówień. Przede wszystkim nie znamy chociaż jednego tytułu zmierzającego na te urządzenie. Gry to główny powód, dla którego kupujemy przecież konsolę, a tych na WiiU nie ukazało się aż tak dużo. Zabrakło kilku ekstra exclusive'ów oraz produkcji zewnętrznych deweloperów.
Właśnie, firmy niezrzeszone z Nintendo. Do pisania gier na Switch zobligowało się sporo producentów, w tym szychy branży takie jak EA, Ubisoft czy Capcom. Dwie pierwsze korporacje z wielkimi pozytywami wypowiadały się o WiiU i zobligowały się podczas zapowiedzi tej konsoli do jej hucznego wsparcia. Jednak jak wiemy z autopsji, obietnice te rzucone zostały później na wiatr i EA, tak samo jak Ubisoft wypięły się na WiiU. Mam nadzieję, że ta historia nie powtórzy się przy okazji Switch, ale tak czy siak, lepiej traktować te "wsparcie" z przymrużeniem oka.
Sporo osób wydaje się też martwić specyfikacją techniczną Switch. Bądźmy ze sobą jednak szczerzy, Nintendo już dawno odpadło jeśli chodzi o technologiczny wyścig i twórcy Mariana raczej nie zamierzają pod tym względem gonić konkurencji. Nie ma co zatem oczekiwać mocy PS4 schowanej w tablecie. Wiemy za to, że Switch będzie wspierany przez nieopisaną lepiej jednostkę Nvidia Tegra, która działa na bazie architektury zaimplementowanej "w najwydajniejszych kartach GeForce". Tegra to układ mobilny, choć ten zastosowany w Switch będzie pewnie odpowiednio podkręcony. Nadal jednak każe mi to wątpić w istnienie takiego Skyrima w wersji na tablet. No chyba że odpowiednio okrojonego. A co z pracą na baterii? Doniesienia o niewielkich 2-3 godzinach grania są akurat wiarygodne. Upchanie akumulatora dającego radę utrzymać gry takiego formatu przez 6-7 godzin, w tablecie wielkości (na oko) ponad 7 cali to raczej pieśń przyszłości.
Switch to jeden wielki znak zapytania, ale nie twierdzę, że konsola jest od razu spisana na porażkę. Koncepcja się przyjęła, a fani Big N nie mogą doczekać się już marcowej premiery. Nie należy jednak specjalnie zawyżać sobie oczekiwań wobec urządzenia. To świetny pomysł, który prezentuje się jeszcze lepiej. Jak to sprawdzi się w praktyce? Cóż, przekonamy się już niedługo.
Nintendo tą prezentacją kupiło moją uwagę, ale nauczony doświadczeniem nie zamierzam jeszcze składać żadnych zamówień i szykować portfela na grubszy wydatek. Zapowiedź Switch pozwala wierzyć, że japońska korporacja ma pewien pomysł na swoją nową konsolę. Tego zabrakło trochę przy premierze WiiU, które wypadło dużo słabiej od rewelacyjnie sprzedającego się i podbijającego świat poprzednika. Teraz mamy mieć zgrabne, wsparte biblioteką dobrych i znanych tytułów, połączenie konsoli stacjonarnej i handhelda, a więc spełnienie mokrych snów graczy przed kilkunastoma laty.
Podoba mnie się ten pomysł. Wizja posiadania platformy umożliwiającej tak komfortowe granie, z opcją swobodnego przemieszczania się ze sprzętem, do mnie trafia i rozpala wyobraźnię. Wspominałem o tym zaraz po premierze na Twitterze – jest szansa, że Switch przywróci do życia nieco zapomniany ostatnio kanapowy multiplayer. Będzie można szybko i łatwo zabrać konsolkę do znajomych i pokusić się o wspólną partyjkę w ulubionej produkcji, ramię w ramię i twarzą w twarz, a nie tylko słysząc swoje głosy w słuchawkach.
Kluczowe jednak będzie wsparcie wydawców. Nintendo od dobrych kilkunastu lat ma z tym problem i zawsze za odważnymi, ciekawymi pomysłami na nowe sprzęty nie idzie odpowiednie zaplecze „growe”. Switch musi mieć regularne dostawy nowych tytułów, obowiązkowe premiery uznanych marek w pełnych wersjach i do tego zapierające dech w piersiach exclusive’y. Tylko wtedy zachwyci i zdoła namieszać. Mam nadzieję, że Nintendo o to zadba, choć patrząc na rzekomą specyfikację, trochę obawiam się o zaangażowanie twórców i wydawców w tworzenie switchowych portów. Chciałbym jednak się mylić.
Przyznam, że podejście Nintendo, by nie pchać się do bezpośredniego starcia z konsolową konkurencją, tylko kroczyć własną drogą, tym razem jest mi bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Efekt to głównie tego, że dość solidnie rozczarowałem się PlayStation 4 – technicznie większość gier na tej platformie zatrzymała się na etapie PS3 i jedynie marnuje się moc obliczeniową na coraz wyższe rozdzielczości, podczas gdy cała reszta stoi w miejscu. Nikt już nie przejmuje się czymś takim jak błędy czy olbrzymie spadki animacji, kanapowy multiplayer został zarżnięty na rzecz jak dla mnie znacznie mniej atrakcyjnego online, a do tego idę o zakład, że po wprowadzeniu PS4 Pro wersje na gorszy sprzęt będą robione nawet bardziej niechlujnie niż teraz. Na tym tle Nintendo, które od zawsze stawia przede wszystkim na dopracowanie swoich tytułów, rozgrywkę kilku osób przy jednej konsoli i znacznie mniejszą integrację z online, jawi się jak powrót do najlepszych konsolowych czasów.
Pomysł na konsolę hybrydową oznacza przede wszystkim, że możemy zapomnieć o konkurencyjnych parametrach technicznych, ale jak już pisałem, twórcy i tak w większości stoją pod tym względem w miejscu nie licząc rozdzielczości, więc mnie to specjalnie nie boli. Za to podoba mi się pomysł na konsolę, w którą mogę grać w pociągu ze znajomymi podczas wspólnego powrotu z wypadu nad jezioro, potem kontynuować rozgrywkę na telewizorze w salonie, a gdy już zacznie mnie łapać znużenie, dokończyć ostatnią misję już w łóżku. Nie jest to funkcjonalność, dla której kupowałbym konsolę, ale na pewno miły dodatek do typowo konsolowego doświadczenia.
Oczywiście gra się w gry a nie w platformy do grania i to od tych pierwszych zależeć będzie zarówno ostateczny los Switcha, jak i moja decyzja o zakupie. Na razie w tej kwestii wiadomo bardzo mało – oprócz niespodzianki w postaci Skyrima pokazano jedynie rzeczy oczywiste jak Zelda, Mario i Mario Kart. Niby katalog firm, które potwierdziły wsparcie platformy jest spory, ale przykład WiiU pokazuje, że jeśli okręt zacznie wykazywać jakiekolwiek oznaki przeciekania, zwieją one na suchy ląd nawet szybciej nim niebezpieczeństwo poczują szczury. Nintendo jednak musi być pewne siebie, skoro jedną z pierwszych oficjalnych wieści jest informacja o braku kompatybilności z nośnikami ze swoich poprzednich konsol – a co jak co, ale Bayonetta 2, Super Smash Bros czy potężna biblioteka tytułów z 3DSa mogłaby być bardzo potężnym argumentem za zakupem tej konsoli.
Generalnie wiadomo niewiele, na jakiekolwiek podejmowanie decyzji zakupowych trzeba poczekać do ujawnienia większej liczby tworzonych pod nową platformę tytułów, ceny samego urządzenia i tego, ile wytrzyma bateria, ale sam koncept do mnie przemawia, podobnie jak i ogólna polityka Nintendo pokazująca gest Kozakiewicza ślepemu pędowi za rozdzielczością, jaki reprezentują obozy Sony i Microsoftu.
Tak jak wszyscy, również i ja po obejrzeniu zwiastuna Switcha pomyślałem sobie „cholera, to jest coś, co mógłbym kupić!”. Po raz pierwszy od dawna „innowacyjność” Nintendo nie polega na modyfikacji sterowania – której znowu prawie żaden developer poza samym N nie potrafiłby kreatywnie wykorzystać - ale na zmianie samego formatu grania. Tym sposobem Switch wyróżnia się między prawie identycznymi konsolami konkurencji, jednocześnie nie odrzucając tradycjonalistów jakimiś udziwnieniami kontrolera. To co lubicie, na dodatek gdzie tylko zechcecie – taki właśnie komunikat fundują nam włodarze firmy w zwiastunie.
Jak już jednak w dyskusji powiedziano nie raz i nie dwa, o wszystkim zadecydują gry. Nintendo chwaliło się jeszcze przed oficjalną prezentacją, że ich nowa konsola ma mieć największą bibliotekę tytułów startowych w historii firmy. Patrząc na trailer, na którym przewijają się nowa (lecz zapowiedziana również na WiiU) Zelda i Splatoon, ciężko nie odnieść wrażenia, że spora część tego line-upu będzie po prostu reedycjami gier z poprzedniej konsoli, być może odrobinę podrasowanymi graficznie. Choć może to zalatywać lenistwem, ja wcale się na taki ruch nie obrażę. I myślę, że nie jestem w tym odosobniony.
Spójrzmy na bazę użytkowników Nintendo WiiU: 13,4 miliona. W porównaniu do konsol konkurencji to około 3 -3,5 raza mniej. Wobec tego procent graczy, którzy ogrywali exclusive'y WiiU jest bardzo mały. Dla całej reszty - a to spora kupa luda - reedycje tytułów z WiiU są całkiem smakowitym kąskiem. Wielu z pewnością zazdrościło tych tytułów, jednak nie na tyle, by kupować umierający sprzęt. Co innego świeża, innowacyjna platforma. To kusi.
Oczywiście, można było po prostu zaoferować te tytuły w ramach wstecznej kompatybilności, ale jak Czarny Wilk wspomniał, zrezygnowano z tego. Powód moim zdaniem jest taki, że na sprzedaży reedycji gier na Switcha Nintendo więcej zarobi, niż gdyby gracze kupowali używki z WiiU. Czyli, prawdopodobnie, jak zwykle poszło o pieniądz.
Moja wypowiedź kręci się wokół tych tytułów ekskluzywnych, gdyż tak naprawdę to one mnie najbardziej pociągają w Switchu (nawet, jeśli mówię o starych eksach). One i możliwość ogrywania ich zarówno na TV, jak i w toalecie. Wsparcie zewnętrznych developerów jak najbardziej docenię - a Nintendo doceni jeszcze bardziej - niemniej przydałoby się, żeby były to całkiem nowe gry tworzone z myślą o niewielkich możliwościach sprzętowych konsoli, a nie bieda-porty z mocniejszych konsol.
Gdy na premierę dostaniemy sprzęt działający tak, jak na zwiastunie, to nawet z zestawem gier prawie wyłącznie od Nintendo konsola może zrobić małą furorę. A jeśli po - miejmy nadzieję - udanej premierze konsoli do robienia gier wezmą się developerzy third party, Switch ma szanse przerodzić się w pełnowymiarowy sukces N... Przy czym dla tej firmy sukces oznaczać będzie zmycie plamy po WiiU. Switch nie jest konsolą mogąca zagrozić PS4 i XOne, ale zapewne wielu chciałoby ją jako drugą platformę do grania. I w tym właśnie jego siła. Czekam z niecierpliwością na więcej konkretów.
To i ja dorzucę od siebie swoje trzy grosze. Nowa konsola Nintendo po raz pierwszy sprawiła, że poczułem coś w rodzaju świeżości, jeśli chodzi oczywiście o ten szczególny segment na rynku. Już sam zwiastun, jak wspominają koledzy przede mną w pewnym sensie porywa. Tak samo i mnie z paru powodów.
1) Mała konsola przenośna, która ma wymontowywany ekran. - Dla mnie czad jeśli chodzi o podróżowanie, bo wiadomo jak to jest z wygodą w samolotach i samochodach. Za wiele miejsca to tam specjalnie nie ma. Podczepicie do czegoś sobie ekran i możecie spokojnie grać jak wam wygodnie.
2) Granie we dwóch na jednej konsoli. - Ja wiem, że to nic szczególnego dziś, ale mi chodzi raczej o to, że te konsolę można bez problemu wynieść i grać, gdzie jest akurat możliwość i gracz do wspólnego giercowania. NA JEDNEJ KONSOLI! <- To jest najważniejsze.Gdyby tak można było wcześniej to pewnie byśmy inaczej spędzali przerwy w szkołach, a nie tak jak robi to obecna młodzież.
Swoją drogą czekam na chwilę gdy z kimś na studiach będzie można zagrać w przerwie między wykładami w Mario. Może co prawda nie przed telewizorem kineskopowy, ale mimo to czujecie te nostalgię, prawda?
3) Zastanówmy się na chwilę nad jedną sprawą. Mianowicie: Czy Nintendo jako firma, która dała nam DS, 3DS, Wii oraz WiiU kiedykolwiek doprowadziła do fiaska? Mam na myśli tutaj czy jej produkt był zawodem jeśli chodzi o wykonanie, działanie i całość? Nie. Więc jeśli i tutaj nie zawiodą to mamy hit.
4) Pozwolę sobie zacytować kolegę Montinek'a "Gdy na premierę dostaniemy sprzęt działający tak, jak na zwiastunie, to nawet z zestawem gier prawie wyłącznie od Nintendo konsola może zrobić małą furorę." - Całkowicie się z nim zgadzam, bo to jest coś, co jak wcześniej napisano spełnienie marzeń z poprzednich lat.
5) Koncepcja konsoli hybrydowej. - Laptopy, tablety, samochody to wszystko było, ale konsola? Nowość, szok, woow. Macie moją uwagę. Nie tylko jako gracza, ale i także osoby, która stara się nadążać za rozwoje wielu sprzętów, które dziś nas otaczają. Stąd też chciałbym zobaczyć jak w praktyce wypali ta konsola, bo wiadomo, że nie zawsze wszystko co na trailerze będzie w praktyce.
Ja jednak trzymam kciuki za tę konsolę, bo nareszcie jest czymś nowym i może przy dość sporych rozmiarów szczęściu może wyznaczy ona jak producenci nowych konsol mają ustawić sobie kierunek rozwoju przyszłych generacji, które jak wiemy coraz bliżej.
To na koniec kubeł zimnej wody. Nintendo próbuje być inne i to jest akurat dobre - niestety znowu bardziej skupił się na sprzęcie, niż na grach. To właśnie świetnymi, ekskluzywnymi tytułami w swoim stylu mógłby przekonać potencjalnych klientów do zakupu sprzętu - w drugą stronę to nie zadziała. Kupilibyśmy może chętniej coś tam, by pograć w jakiś niesamowity tytuł z Mario, Pokemonem, Zeldą czy kimś z teamu N. Na pewno nie kupimy natomiast kolejnej konsoli, by grać w uboższą wersję NBA czy Skyrima. Mając w plecaku 7 calowy telefon a czasem jeszcze i tablet - nie będziemy zabierać do tramwaju kolejnych ekranów do stłuczenia, tylko by chwilę pograć w to samo, co na kanapie - nie te warunki, nie ta imersja. Jedyny powód, by ciągnąć grę z pokojowej konsoli do tramwaju to chyba tylko uzależnienie tak silne, że groziłoby wybuchem furii w razie przerwy dłuższej niż 45 minut.
W filmie rzucają się w oczy dwa poważne błędy logiczne - wszystkie pokazane gameplaye są specjalnymi animacjami na potrzeby reklamy, nie realną rozgrywką, co pozostawia w sferze domysłów wygląd i rodzaj gier na Switcha. Cały hardware upchany jest pod ekranikiem, więc szału nie będzie. Dwa - wspólne granie zawsze odbywa się na malutkim tablecie - w domu na 50 calach bohater gra sam! Bez sensu, mogli to pokazać dokładnie na odwrót. Czy będziemy się tłoczyć przy miniscreenie i wybałuszać oczy by coś dojrzeć, zamiast komfortowo patrzeć wspólnie na duży ekran oraz samemu na mały?
Nintendo Switch nie zmieni naszych przyzwyczajeń, nie przekona nas do zabierania trzeciego ekranu na miasto, nie zastąpi PS4 w salonie. Będzie co najwyżej następcą 3DSa czy Vity dla miłośników gier od Nintendo i będzie mu na rynku bardzo ciężko. To oczywiście tyczy się naszych realiów - w Japoni może to wyglądać odrobinę inaczej i tam popularność pewnie będzie trochę większa. Zachodni rynek ma iPada i Galaxy do komunikacji miejskiej (a często i na imprezy, gdzie każdy patrzy w swój) i PS Plus do gier online z innymi - Switch pozostanie ciekawostką.
A jakie jest wasze zdanie na temat nowego systemu Nintedno? Ktoś planuje zakup nowej konsolki czy też produkty od Mariana i spółki pozostają dla was jedynie ciekawostką? Może ktoś ma wujka, który pracuje w Nintendo i może podzielić się jakimiś szczegółami na temat Switch?