Halologia #15 - Ile jest Halo w Halo Wars 2? - AleX One X - 7 marca 2017

Halologia #15 - Ile jest Halo w Halo Wars 2?

W przerwie między kolejnymi odsłonami drugiej trylogii efpeesów Halo dostajemy spin-off, będący kontynuacją uznanej konsolowej strategii z 2009 roku. Po rozczarowującej “piątce” dostajemy coś co teoretycznie nie powinno trafić w gusta oddanych fanów głównego IP Microsoftu, jednak gdyby oceniać Halo Wars 2 jedynie przez pryzmat “halowego miesa”, to okazałoby się, że najnowsza produkcja mająca na pudełku logo naszej ulubionej serii gier może spokojnie równać się z ukochanymi odsłonami fanów.

Ach, Halo Wars

Zacznijmy od tego, że załoga Spirit of Fire była obiektem sympatii wielu zwolenników uniwersum z wielkimi pierścieniami. Powrót do tych postaci i zrobienie z nimi czegoś fajnego to czysty fanservice. Oczywiście nie wszyscy mogli powrócić: sierżant Forge nie dotrwał do napisów końcowych Halo Wars (UPS), a sztucznej inteligencji Serinie skończył się siedmioletni okres służby podczas hibernacji załogi. Wciąż mamy jeszcze kapitana Cuttera (któremu zamrożenie dobrze zrobiło na cerę i odjęło ze dwadzieścia lat), panią profesor Anders (która jest nieporównywalnie mniej irytująca niż osiem lat temu), oraz oczywiście drużynę Czerwonych - Spartan Jerome’a, Douglasa i Alice (wymieniłem ich imiona tylko w ramach testu na fanbojstwo - macie ciary?). Oczywiście dostajemy tu kilka postaci dodatkowych, jak Isabel (cywilna SI, odrobinę różniąca się od dotychczasowych bohaterów tego typu), oraz zgraję Brute’a Atrioxa. Nowe postacie bardzo ładnie wpasowują się w dotychczasową ekipę i stanowią ciekawy dodatek, bo według mnie bez problemu przebijają swoich odpowiedników z poprzednika. W Serinie ciekawe były jedynie jej przemyślenia z prologu “dwójki” (100% Halo), a więc to i tak zasługa sequela. Arbitra z HW1 też wymieniłbym bez zastanowienia, bo sama podbudowa dowódcy Wygnańców (znana z trailera mu poświęconego) już powoduje natychmiastowy wzrost respektu do tego nowego wroga.

Ktoś powraca, ktoś znika, a jeszcze ktoś inny się pojawia po raz pierwszy.

Pamiętacie Halo 3?

Po przetrawieniu settingu Halo 5 uznałem ostatecznie, że żadne wielkie roboty, ani bezpłciowe domeny w stylu Genesis nie są potrzebne serii. Grunt to pierścienie, Arka, shield-worldy, czy inne DOBRE pomysły w tym stylu. Na szczęście Halo Wars 2 jest świetną odtrutką po Guardians i mamy tu odniesienia zarówno do Combat Evolved, jak i (przede wszystkim) Halo 3. Najfajniejszą decyzją przy wymyślaniu HW2 było sprowadzenie załogi Spirit of Fire na Arkę. Gdy Kapitan zadaje Isabel pytania o wojnę, która już dawno się skończyła, (czuć, że ma ochotę zrobić facepalm) każdy fan mruczał sobie pod nosem: “Cutter, nadrób Halo 3.” Bardzo dobrze wprowadzono ekipę, która przespała 28 lat, a więc i wydarzenia z wszystkich gier serii. Z jednej strony mamy kapitana i załogę z wiedzą z jaką zasnęli po HW1, ale skonfrontowano ich z Isabel, która jest na bieżąco i w jakiś sposób reprezentuje fanów. Zarówno dla niej jak i dla nas są oczywiste pewne fakty: czym jest Arka, co się na niej wydarzyło, kwestia istnienia portalu na Ziemię… Isabel jest pretekstem, by nie marnować zbyt wiele czasu na tłumaczenie tych rzeczy.

Spirit of Fire nad Arką.

"Halo bez pierścienia to nie Halo"

Żaden fan nie będzie w stanie zachować kamiennej miny gdy pojawi się NOWY PIERŚCIEŃ! Kwestia pojawienia się kolejnego Halo jest świetnym motywem, bardzo mocno związanym z samą Arką i właściwie czymś czego można się było spodziewać. Dodatkowo zostaje on bardzo sensownie wpleciony w fabułę i ma rewelacyjne zastosowanie. Bardzo się staram nie spoilować za dużo, ale pomysł profesor Anders na wykorzystanie pierścienia do celów innych niż zagłada życia w galaktyce zapisze się na długo w mojej pamięci i przyjemnie połechtał moje podniebienie fana (szczegóły w akapicie spoilerowym). Nie wiem czy załapaliście, ale moim zdaniem Halo Wars 2 dorównuje charakterystycznym klimatem najlepszym grom serii.

Rozmieszczenie siedmiu oryginalnych pierścieni Halo.

Przedstawienie Spartan

Wśród najbardziej rozpoznawalnych elementów Halo są wielkie pierścienie, różowe pistolety, strzelanie do krasnoludków i, oczywiście, SPARTANIE. Już “jedynka” HW zapewniła czerwonej ekipie najlepszą scenę walki w historii, a teraz w kontynuacji oddaje im się jeszcze większy hołd. W pierwszej misji kampanii dostajemy całą trójcę zapakowaną do jednego Warthoga, gdzie biorą udział w pełnej skryptów i wybuchów ucieczce rodem z najlepszych gier akcji. Ktoś zostaje MIA, ktoś zostaje ranny, ale wcześniej dostajemy obowiązkową dawkę “badassowości” pod tytułem “Mam plan. Ostrzelajcie naszą pozycję.” Wśród wielu fajnych misji mamy przykładowo etap, który może wywołać mimowolny ślinotok - zaczynając misję samotną i uwięziona za liniami wroga Alice mamy zebrać rozproszone jednostki UNSC i poprowadzić serię partyzanckich ataków na pozycje Wygnańców. Wszystkie sceny walki Spartan i ich postawa oddane są bezbłędnie, co (ponownie) jest niezwykle odświeżające po H5 i drużynie Niebieskich idącej bez mrugnięcia okiem i bez zająknięcia się za Master Chiefem.

Drużyna Czerwonych na silniku gry.

Mistrzowie z Blur Studio

Jakość przerywników filmowych to ponownie jakiś kosmos i poziom absolutnej ekstraligi w branży. Blur Studio chyba na dłużej zwiąże się z marką będącą pod opieką 343, co jest świetną wiadomością i tylko czekać na kolejne owoce tej współpracy. Jestem w prawdziwym szoku, ze to Halo Wars dostaje najlepiej wyglądające cutscenki w serii (ex aequo z Halo 2 Anniversary), choć to pewnie efekt postawienia na przerywniki na nienajbrzydszym silniku gry w FPSach. To w ogóle zaskakujące jak mocno MS promuje ten spin-off swojej hitowej serii, zapewniając tak wysokiej jakości filmy, pompując kasę w promocję i zapowiadając bogate wsparcie popremierowe. Ale to tylko z korzyścią dla graczy, więc nie będę narzekać.

Trailery też powstały we współpracy z fachowcami.

Kwintesencja Halo

Jeżeli kiedyś będę musiał pokazać komuś w parę minut na czym polega piękno Halo, to odpalę mu cutscenkę po dziewiątej misji. Trochę się to wpasowuje w podpunkt o Spartanach, bo Jerome gra tu pierwsze skrzypce, ale wszelkie halometry wyszły poza skalę przy tym co się dzieje w tym przerywniku filmowym. Walka z Brute’ami to już wysoki standard, ale rozwalenie lotniskowca Covenantów w pojedynkę (dwójkę, jeśli liczyć SI), pojawienie się pierścienia Halo, czy skok na główkę z orbity sprawiły, że dosłownie nie mogłem zasnąć gdy tej nocy wyłączyłem komputer.


Nowy wróg

Covenanci dostali po tyłku w Halo 3. Od wtedy nie walczyliśmy już z głównymi siłami, które trzymały ludzkość w szachu przez tyle lat. W Halo 4 starliśmy się z separatystami, którym w Spartan Ops dopisano dowódcę Jula ‘Mdamę i to z ich niedobitkami mieliśmy do czynienia w Halo 5 (bo głównym zagrożeniem byli tam Prometeanie). W momencie gdy Cortana obudziła Guardianów i rozmieściła ich w całej galaktyce, jej syntetyczne wojsko stało się jedynym problemem wszystkich gatunków rozumnych. Straciliśmy jasno określonych przeciwników wśród Covenantów, a chyba wszyscy się zgodzimy, że nie wyobrażamy sobie Halo bez sztandarowych kosmitów. Halo Wars 2 rozwiązuje ten problem. Zaprezentowano nam Wygnańców - kolejny odłam, który oddzielił się od głównych sił jeszcze w czasie wrogości Przymierza do ludzi. Na ich czele stanął Atriox - Brute, który ma reprezentować nie tylko typową siłę tego gatunku, ale też prawdziwe cechy lidera i taktyka. O ile Ręka Dydakta (grupa Jula) była standardowo wyglądającą bandą Covenantów, tak Wygnańcy mają styl o nazwie “co by było, gdyby rasą założycielską były Brute’y?” Mają motyw bardziej plemienny, bardziej surowy, ze stalowymi płytami na pojazdach i kolcami przypominającymi jakieś stylizowane postapo. Jest to bardzo potrzebne urozmaicenie wizualne i choćby z tego powodu trzymam kciuki, by Wygnańcy pojawili się przykładowo w Halo 6.

Koncepty stojące za designem Wygnańców.

Parę spoilerów.

Ten akapit zarezerwowałem sobie na część spoilerową.

Halo Wars 2 ma chyba najbardziej klimatyczny zwrot akcji jaki można sobie wyobrazić w naszej ulubionej serii gier. Wiemy wszyscy, że akcja “dwójki” dzieje się na Arce, czyli (w dużym uproszczeniu) fabryce pierścieni Halo. Zadaniem profesor Anders jest znalezienie sposobu wysłania wezwania o pomoc, bo Spirit of Fire wciąż znajduje się poza zasięgiem komunikatorów, a bez napędu nadświetlnego (który stracił w jedynce) nie może samodzielnie wrócić do strefy kontrolowanej przez UNSC. Pani profesor wpada na pomysł, który zaczyna się od słów “Zbudujemy Halo.” Szczena na podłodze. Idea była taka, że po ukończeniu obiektu zostaje on wysłany jako zastępstwo w miejsce gdzie takiego pierścienia brakuje. A pamiętamy, że w miejscu rozmieszczenia Alfa Halo wciąż tkwi martwa pustka. Nowy twór zostanie więc wysłany dokładnie w miejsce akcji Combat Evolved, czyli w okolice Reach. MEGA!

Zniszczenie Instalacji 04.

Hańba Halo 5

Sensem tego wpisu jest niejako odpowiedź na komentarze typu “Gdyby to nie było Halo, to nikt by nie spojrzał na tę grę.” Nie mam zamiaru się z tym kłócić, mogę co najwyżej doprecyzować: to bardzo dobra gra, która ze względu na nagromadzenie wielu elementów charakterystycznych dla serii nabiera dodatkowej wartości dla fanów. Dlatego już w tej chwili cenię sobie najnowsze Halo Wars bardziej, niż Halo 5: Guardians, które całkowicie poległo w przedstawieniu rdzennych cech i samego DNA uniwersum wielkich pierścieni.



AleX One X
7 marca 2017 - 10:25