Niespodzianki są najciekawszą częścią gier wideo. Kiedy pierwszy raz odpalałem Metal Gear Solid 2 nie miałem pojęcia, że przez 90% rozgrywki będę sterował kimś innym niż Solid Snake. Nigdy nie spodziewałem się, że dziwaczna gierka wydana na Gamecube w ramach inicjatywy Capcom stanie się jednym z moich ulubionych tytułów. Oczywiście trafiają się też trochę mniej sympatyczne niespodzianki. Fallen Legion należy do tej drugiej kategorii.
Fallen Legion to interesujący projekt, gdzie otrzymujemy dwie gierki. Jedna wydana na PS Vita i jedna przeznaczona na PlayStation 4. Obie produkcje przedstawiają pewien konflikt z punktu widzenia dwóch frakcji. Podobne rozwiązanie pojawiało się już wcześniej w grach. Choćby w zeszłorocznym Fire Emblem, gdzie mieliśmy nawet trzy ścieżki przedstawione jako osobne tytuły. W każdym razie nadal uważam taki patent za arcyciekawe rozwiązanie. Fascynuje mnie potencjał opowiedzenia historii, gdzie walczące ze sobą postacie nie są tylko dobre albo totalnie złe. Fire Emblem kompletnie zawiódł mnie na tym polu, więc może Fallen Legion okaże się czymś co zaspokoi mój głód realnej historii wojennej?
Gra osadzona jest w typowym świecie fantasy z potworkami, rycerzami i księżniczkami. Władca pewnego królestwa umiera i zostawia swoje państwo w trudnej sytuacji. Napięte stosunki z sąsiadami i masa problemów wewnętrznych. Dwie gry opowiadają o losach dwóch pretendentów do przejęcia władzy. Z jednej strony księżniczka jako prawowity władca chce zająć miejsce po swoim ojcu. Z drugiej strony wojskowy strateg poznaje okropny sekret poprzedniego władcy i postanawia naprawić sytuację poprzez podbicie królestwa. PS4 dostaje historie księżniczki podczas gdy posiadacze PS Vita muszą zadowolić się wojskowym. Historia wydaje się być dość ciekawą. Przynajmniej takie miałem wrażenie przez pierwsze godziny zabawy. Dalej wszystko się rozpada i zamiast mocnej historii dostajemy standardową papkę. Nie podoba mi się to, że twórcy nie potrafili się powstrzymać od nakreślenia jednej ze stron jako tych złych. Szkoda.
Jeśli chodzi o gameplay to Fallen Legion stawia na coś nietypowego. Gra na pozór jest czymś w rodzaju RPG z walkami w stylu active time. Mamy ataki, które potrzebują czasu na ponowne naładowanie co sprawia, że całość przypomina trochę system turowy. W rzeczywistości Fallen Legion przypomina mi bardziej rytmiczną grę. Cztery kolorowe przyciski pada odpowiadają za ataki naszych jednostek. Mamy też przycisk do blokowania. Szybko okazuje się, ze blokowanie w odpowiednim momencie jest kluczem do sukcesu. Zabawa sprowadza się więc do naciskania bloku dokładnie w chwili ataku przez wroga po czym wprowadzamy kombinacje pozostałych przycisków. Jeśli wszystko zrobimy odpowiednio szybko to nasze postacie wykonają atak specjalny. Całość ma jeszcze kilka dodatkowych elementów starających się trochę urozmaicić rozgrywkę. Ja jednak odniosłem wrażenie, że postawiono na trochę zły element zabawy. Walki same w sobie są za bardzo monotonne. Wynika to ze skromnej customizacji postaci, która opiera się na systemie kryształów i przedmiotów jednorazowego użytku. Z tego powodu nie miałem żadnej motywacji do działania w inny sposób niż blokowanie i klepanie byle jakich przycisków ataku. Pierwsze 5 minut zabawy nie różniło się niczym od kolejnych godzin.
Może nie miałbym z tym większych problemów, gdyby same walki były ciekawsze? Niestety nie miałem żadnej frajdy z pokonywania kolejnych przeciwników i rozgrywka sprowadzająca się tak naprawdę do QTE z klepaniem bloku nie była satysfakcjonująca.
To najprawdopodobniej po części wynik moich oczekiwań. Pierwszy kontakt z grą był bardzo pozytywny bo miałem wrażenie, że gram w coś w stylu Grand Kingdom z trochę szybszą rozgrywką. Niestety kiedy odkryłem, że mamy do czynienia z gra rytmiczną ubraną w szaty RPG byłem zawiedziony. Nie żeby w grach rytmicznych było coś złego. Tutaj po prostu brakuje głębi, która mogłaby nas przykuć na dłużej do konsoli.
Z tego powodu wersja gry na PS Vita szybko stała się ciekawszą opcją. Szybkie sesyjki sprawdziły się znacznie lepiej od traktowania tego tytułu jako gry na konsole stacjonarne.
Fallen Legion może się podobać. Przynajmniej takie mam wrażenie patrząc na kilka pozytywnych recenzji gierki. Ja jestem jednak pewny, ze to produkcja nie dla mnie. Niestety nie bawiłem się przy tej gierce tak dobrze jak inni. Szkoda bo liczyłem na fajnego erpega na wakacje.