Piła albo życie. Wybierz życie. - eJay - 21 października 2010

Piła albo życie. Wybierz życie.

eJay ocenia: Saw: The Video Game
45

Cześć graczu. Chciałbym się zabawić. Przed Tobą ostateczna decyzja. Na stole leży 50 złotych, możesz je wziąć, schować do kieszeni i nikt Ci nie będzie tego wypominać. Możesz również zakupić grę Piła na PC, pokatować się drewnianym gameplayem, a następnie ostrzec resztę. Albo cierpisz Ty, albo tysiące nieuświadomionych. Wybieraj.


Piła to przykład gry koncertowo uwalonej od A do R, bo jednak kilka elementów prezentuje się całkiem udanie. Ogólnie zaskakuje tu pomysł, który o dziwo nie wyewoluował w kierunku czegoś poza kategoriami charakterystycznymi dla filmowej serii. W skrócie: zostaliśmy uwięzieni w opuszczonym psychiatryku, a może inaczej, prywatnym folwarku Jigsawa. Naszym zadaniem jest:
a) wydostanie się żywym z tego miejsca
b) poznanie PRAWDY

Na drodze czyhają na Nas nasączone sporą dawką sadyzmu łamigłówki - złe rozwiązanie zagadki kończy się rozerwaniem kogoś na strzępy - oraz inni uprowadzeni, którzy zechcą Nas zabić, bo akurat takie dostali zadanie. Koncept pozornie niezwykle emocjonujący, bo cały czas jesteśmy zwierzyną. Z drugiej strony, spotykani wrogowie do wybitnie inteligentnych  nie należą i pędzą na gracza z desperacją godną filmowego mięcha.


Długo można by wypisywać kolejne wady gry wydanej przez Konami, ale ja skupię się na dwóch największych - systemie walki oraz powtarzalności. Bijatyki wyglądają po prostu żałośnie. Twórcy doszli do wniosku, że implementacja barowego stylu wymiany ciosów nie ma sensu (czyt. ktoś wyleci przez okno, ktoś uderzy w stół a ten się złamie na pół, ktoś weźmie butelkę i rozbiję ją o łeb rywala). Zamiast tego mamy coś w stylu "sklejki" obu postaci, które zabawnie lutują się po ryjach jak podpici studenci na juwenaliach. Kto się spóźni z pierwszym ciosem ten przegrywa, a że nasza postać do wytrzymałych nie należy (jesteśmy podstarzałym detektywem) to spodziewajmy się dość srogich porażek. Przynajmniej na początku.


Monotonia to z kolei chyba jeszcze bardziej denerwujący minus. Ogólnie buszowanie po zakamarkach twierdzy Jigsawa polega na rozwiązywaniu prostszych łamigłówek, które z kolei prowadzą Nas do kolejnych sal tortur. W trakcie całej gry musiałem co najmniej 20 razy sięgać do klopa wypełnionego po klapę brudnymi strzykawkami, aby zdobyć klucz do pobliskiego pomieszczenia. Był taki motyw w drugiej części króla gorno (tak się pociesznie nazywa serię), ale był on niejako daniem głównym. Tu zaś igranie z żółtaczką i innymi syfami jest na porządku dziennym. Na dłuższą metę nie jest to odrażające, tylko jak wspomniałem - jednostajne. Zresztą to samo dotyczy reszty mini-gierek.


Growa część pierwsza Piły nie jest czymś, co mógłbym polecić fanom cyklu. Niby jest tu wszystko, co było i jest znakiem szczególnym filmów np. oryginalny głos Jigsawa, atmosfera zagrożenia, wymyślne łamigłówki kończące się efektowną fontanną krwi czy wymuszony twist - tu wyjątkowo marny. Cała ta para i zaangażowanie wystarczyło na pierwsze 2 godziny rozgrywki, które bądź co bądź trzymają ponadprzeciętny poziom. Reszta to już równia pochyła.

eJay
21 października 2010 - 10:31