Łosiu ocenia: Mass Effect 2: Kasumi - Stolen Memory
Przyszedł czas na moją ocenę drugiego z czterech dostępnych dodatków fabularnych do Mass Effect 2 o podtytule Kasumi's Stolen Memory. Kolejność mini-recenzji jest celowa bo idziemy od typowego crapu aż po istne śliczności. Widzicie więc już teraz, że ten DLC w skali fajności plasuje się dużo powyżej Firewalkera, ale też sporo poniżej Overlord i Lair of the Shadow Broker. Wyjaśnienie jak zwykle zwięzłe, w podpunktach.
NA PLUS:
- Jest fabuła (po Firewalker to nie takie oczywiste), a w zasadzie jeden „quest towarzyszy” (nazwa zgodna z poradnikiem GOL-a) , po którym nasza drużyna powiększa się o jedną członkinię.
- Nowy członek drużyny, który zostaje z nami już na zawsze i można go brać na dowolne misje. Ma swoje umiejętności i gadki, a do tego niezły tyłek :)
- Shepard kobieta dostaje fajną, seksiarską kieckę w charakterze stroju, w którym może poruszać się po Normandii itp.
NA MINUS:
- Nowy quest jest dość prostacki, przewidywalny i w sumie krótki. W zasadzie to rzekłbym bardzo niskich lotów jak na BioWare.
- Owszem mamy nowego członka drużyny i ma on swoje miejsce na Normandii ale autorzy nie przygotowali dla niego żadnych fajnych kwestii dialogowych. Ot wchodzimy do jego pokoju/kabiny (whatever) i nie możemy oczekiwać niczego poza kilkoma prostymi odzywkami. O ile dobrze pamiętam coś jak w przypadku Zeeda.
- No, aż się prosiło o dodanie sceny erotycznej z nową towarzyszką. Duży zawód :>
- W sumie to po przejściu czuję się deczko zdegustowany ceną 560 punktów MS...
Łosiu19 grudnia 2010 - 13:30