Do otwartych światów, gier dających dużą swobodę w kwestii rozgrywki, tak zwanych sandboxów podchodzę zazwyczaj ze sporą rezerwą. Preferuję gry które w miarę wyraźny sposób nakazują mi coś zrobić, może nie prowadzą za rękę, ale popychają w odpowiednim kierunku. Tytuły gdzie mogę robić co chcę, a do zrobienia jest miliarn różnych rzeczy powodują, że w pewnym momencie zakopuję się w liście rzeczy które chcę zrobić i w ogóle nie popycham akcji do przodu. Pół biedy, jeśli do gry da się wrócić po kilkumiesięcznej przerwie i pamięta się o co chodziło, ale przy rozbudowanej fabule wcale o to niełatwo. Dlatego jeden z klasycznych tytułów na X360 tak bardzo mi podpasował.
Wydany cztery lata temu Crackdown to gra akcji pełną gębą. Przy okazji jest to gra akcji z otwartym światem, gdzie grający ma pełną swobodę w podejmowaniu decyzji, co chce zrobić dalej. Fabuła w tym tytule mogłaby w zasadzie nie istnieć, grać można nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. W skrócie wygląda to tak, że w fikcyjnym Pacific City strasznie wzrósł poziom przestępczości. Siły porządkowe nie radzą sobie ze zwiększoną aktywnością dwóch wielkich gangów i jednej niezbyt sympatycznej korporacji, dlatego proszą o pomoc Agencję. Ta wysyła swojego asa z rękawa – czyli nas – genetycznie i mechanicznie zmodyfikowanego agenta który otrzymuje bardzo proste zadanie, wyeliminowania szefów organizacji powodujących problemy. I to w zasadzie tyle, jest jeszcze zakończenie, może nie zaskakujące, nie oryginalne, ale zdradzenie go tym którzy nie grali byłoby nie fair.
Wyruszamy więc do boju, naszą bazą jest centrum Agencji zlokalizowane w samym środku miasta. Ja osobiście nie korzystałem z niego prawie wcale, służy nam przede wszystkim za garaż, do którego możemy zwozić zdobyte samochody. Cała akcja rozgrywa się w mieście, w trzech jego dzielnicach po których można poruszać się swobodnie, bez żadnych ograniczeń. Każdego z bossów możemy odstrzelić kiedy chcemy, ale oczywiście warto zachować pewną kolejność, co by poziom trudności nas nie dobił. Nawet zachowując kolejność może nie być łatwo. Likwidacja każdego z bossów przysparza sporo problemów, jeśli najpierw nie zajmiemy się ich zapleczem. Dlatego prawidłowym podejściem do tematu (ale nie koniecznym, możemy zrobić jak chcemy) jest wcześniejsza likwidacja kilku popleczników, odpowiedzialnych za różne obszary działalności danej organizacji. Likwidując szefa do spraw zaopatrzenia, pozbawimy przeciwników ciężkiej broni i ograniczymy dostęp do amunicji, likwidacja człowieka od rekrutacji spowoduje, że na naszej drodze stanie nieco mniej przeciwników. Likwidacja wszystkich pomniejszych szefów sprawia, że eliminacja głównego bossa staje się formalnością, po niej musimy jedynie stawić czoła wszystkim niedobitkom danej organizacji, po czym dzielnicę można uznać za wyzwoloną.
I to jest tak naprawdę cała filozofia gry – jeśli chcemy ją po prostu ukończyć. Oczywiście jest kilka elementów które dodają temu wszystkiemu kolorów, bez tego Crackdown byłby tylko zwykłą strzelanką. Podstawą jest tu rozbudowa umiejętności naszego agenta. Nie ma ich zbyt wiele – zwinność (decyduje np. o tym jak wysoko możemy skoczyć), siła (co możemy podnieść i jak daleko tym rzucimy), jazda samochodem (im wyższa, tym lepiej prowadzimy), materiały wybuchowe (zasięg i siła rażenia granatów i wybuchów) i strzelanie (poprawia celność). Wszystkie te umiejętności mogą mieć pięć poziomów, ich zwiększanie polega głównie na korzystaniu z nich. Likwidując przeciwnika pięściami, podnosimy siłę, strzelając, zwiększamy umiejętności strzeleckie, korzystając z granatów albo wyrzutni, poprawiamy osiągi w materiałach wybuchowych. Jest jeszcze kilka sposobów na zwiększanie umiejętności, dla mnie najfajniejszym i najlepiej pokazującym postępy, było skakanie po dachach i zbieranie zielonych kulek zwiększających zwinność. Zasada jest prosta, im kulka wyżej, tym bardziej podnosi zwinność. Początkowo nie doskoczymy wszędzie, nie dosięgniemy każdego miejsca, ale w miarę rozwoju umiejętności trafiamy coraz wyżej, skaczemy coraz dalej. Ważne jest, że im umiejętność bardziej rozwinięta, tym więcej trzeba aby zdobyć kolejny poziom.
Sama akcja nie należy na pewno do symulacji pola walki. Tu liczy się ruszanie, celne strzelanie i rzucanie granatami. Przeciwnicy nie stoją jak kołki, reagują na ostrzał, jeśli jest ich kilku, potrafią nieźle zaleźć za skórę – a zazwyczaj walczymy ze sporymi grupami. Dlatego walka jest bardzo dynamiczna, efektowna i satysfakcjonująca. Nie raz ucieka się z podkulonym ogonem, szuka kryjówki, żeby trochę zregenerować siły i zaatakować jeszcze raz, czy to frontalnie, czy to włażąc na dach i rzucając ciężkimi przedmiotami w przeciwników na dole. Opcji likwidacji wroga trochę jest i walka naprawdę jest rozrywką. Musi być, gdyby nie to, samym skakaniem po dachach i całkiem fajną jazdą samochodem Crackdown by się nie obronił. A tak, mimo skromnego arsenału broni gra jest naprawdę udaną strzelanką. Strzelanką w której w dowolnym momencie możemy zająć się czymś innym, bez konsekwencji w postaci nieudanego zadania. Plusem poprawiającym grywalność jest śmierć głównego bohatera. Kiedy przytłoczy go lawina ołowiu, potrąci go autobus, spadnie z wieżowca, nie umiera, tylko odradza się w jednym z kilkunastu dostępnych na mapie punktów. Punkty te służą od razu jako teleporty, można dzięki nim dostać się do Agencji lub bo dowolnego innego odblokowanego w mieście punktu. Tu też uzupełnimy amunicję i zmienimy broń.
Graficznie Crackdown mimo swojego wieku prezentuje się całkiem przyzwoicie. Grafika trochę komiksowa, futurystyczna jest płynna, w miarę dobrze wykonana i zwyczajnie cieszy oko. Udźwiękowienie też nie odstaje poziomem, ucho podczas gry w Crackdown raczej nie będzie cierpieć.
Mówiąc krótko, polecam tą grę każdemu miłośnikowi dobrego futurystycznego wygrzewu. Jeśli lubisz postrzelać, widzieć rozwój swojego bohatera, jesteś za tym, żeby czasem oderwać się od akcji i radośnie poskakać po dachach i elewacjach drapaczy chmur, Crackdown może Ci się spodobać. Cenowo jest niezwykle atrakcyjny, w sklepie GOLa kosztuje jakoś koło 70zł, co na grę konsolową wielkim wydatkiem nie jest. Gra zapewnia długą rozgrywkę, bo oprócz głównej linii fabularnej jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, zebrania, zwiedzenia, zdobycie wszystkich osiągnięć to zadanie na dni. Dni fajnej zabawy.