Łamacze Joysticków #6 - Raid Over Moscow - yasiu - 2 kwietnia 2011

Łamacze Joysticków #6 - Raid Over Moscow

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, ta gra była jednym z najbardziej rozbudowanych tytułów. Normą w tamtych czasach – wymuszoną nieco przez możliwości sprzętu – było robienie w grach ciągle tego samego. Jeśli jeździliśmy samochodem, tak było od początku do końca. Raid Over Moscov pokazał, że można do tematu podejść inaczej.

Pamiętam, jakim szokiem było pierwszy raz zagrać w tę grę. Tyle różnych rzeczy które można zrobić i to na grze na kasecie, to było naprawdę zaskoczenie. O czym jest gra? O tym, co mogło się wydarzyć w trakcie zimnej wojny – o ataku nuklearnym. Zaczynamy dowiadując się, że jedno z rosyjskich miast wypuściło rakietę z głowicami nuklearnymi w stronę Ameryki Północnej. Od początku goni nas czas, do uderzenia pocisku zostało go niewiele. Trzeba więc zacząć od wyprowadzenia swojego latającego pojazdu z hangaru. Można to zrobić raz, można kilka – w takim przypadku mamy jakby dodatkowe życia podczas dalszych etapów.

Mając już statki na orbicie, kierujemy się do miasta z którego wystrzelono pocisk. Kolejny etap polega na pokonaniu terenu wokół silosu – trzeba unikać przeszkód terenowych, naprowadzanych rakiet, rosyjskich czołgów i samolotów. W przypadku niepowodzenia do akcji wkracza kolejny pojazd zaparkowany na orbicie, albo musimy wyprowadzić go z hangaru – a czas leci. Końcem tego etapu jest zniszczenie silosu unikając jednocześnie zestrzelenia. Realizując cel powstrzymujemy atak, niszcząc dodatkowe silosy otrzymujemy bonusowe życia. Swoją drogą, nie pytajcie mnie, jak zniszczenie wyrzutni przerywa atak, nie pamiętam, czy w ROM to wyjaśniono, a prawdę mówiąc nie ma to żadnego znaczenia.

Dolot do celu...

Dalej historia się powtarza, aż do trzeciego ataku i nowej misji – zniszczenia reaktora. Tym razem nasi dzielni piloci poruszają się na piechotę. Likwidując żołnierzy przeciwnika (których przybywa jeśli zbytnio zwlekamy) musimy znaleźć odpowiednie drzwi i dostać się do budynku – Kremla. W środku stawiamy czoła ogromnemu robotowi i znów, czeka nas inna zabawa. Zniszczenie wroga polega na kilkukrotnym trafieniu go w tył za pomocą specjalnych, odbijających się od ścian dysków. Należy więc odbijać je od ścian i do tego łapać kiedy wracają, bo ich ilość jest ograniczona. Pokonując robota odnosimy sukces, ale całkowite zwycięstwo odnosimy dopiero kiedy pokonamy zapasowego obrońcę tego miejsca, trzeba to zrobić w ciągu dwóch minut.

Przejście gry od początku do końca wymagało wprawy i zaznajomienia się z wszystkimi etapami. Jak widzicie, ROM był naprawdę zróżnicowaną grą, niektóre współczesne tytuły nie oferują takiej różnorodności jak ta 25 letnia gra.

Ciekawostka na koniec – komuniści w Finlandii poważnie walczyli, żeby wycofać Raid Over Moscow ze sprzedaży, bo nie był według nich zbyt poprawny politycznie. Sukcesu nie odnieśli, w przeciwieństwie do gry która w Finlandii sprzedała się doskonale.

W kolejnej części przejdę do gier na C64 – bo to kolejna platforma którą mocno eksploatowałem. Ale do Atari jeszcze wrócę, w końcu miałem je dwa razy.

yasiu
2 kwietnia 2011 - 20:20