Młode chłopaki w Stanach robią świeży rap - sathorn - 5 maja 2011

Młode chłopaki w Stanach robią świeży rap

Amerykański rynek rapu został opanowany i okopany, przez starą gwardię. Jest to po części efekt pogardy weteranów dla tych którzy „nie pamiętają korzeni”, a po części niechęci audytorium do niesprawdzonych brzmień i wykonawców. Nakręconej oczywiście, przez wspomnianych już wyjadaczy sprzed kilkunastu lat. Efekt jest taki, że kiedy mam ochotę na rap, to w moim odtwarzaczu częściej goszczą 2Pac Cypress Hill po raz enty, bo zwyczajnie nie mam czego słuchać. Główny nurt w USA jest całkowicie pozbawiony świeżej krwi. Na szczęście coś zaczyna się w tym temacie zmieniać.

Pod koniec 2010 roku wypłynął Mac Miller, z kilkoma mocnymi hitami. „Knock, Knock” zawsze poprawia mi humor, jest świetny na imprezy i nie tylko. Żywa nuta, spontaniczne wykonalnie, no i nie ma co ukrywać – chłopak jest charyzmatyczny, więc i teledysk świetnie się ogląda. Wspomnę jeszcze kawałek „Donald Trump”, który jest moim drugim ulubionym numerem tego wykonawcy. Mac Miller jest bez wątpienia bardzo rozpoznawalny, a jego kariera rysuje się w jasnych barwach. Liczba odtworzeń większości jego piosenek na YouTube przekracza pięć milionów. Aby wyrobić sobie pojęcie o MacMillerze najlepiej jest wejść na jego kanał na YT. W tym roku 19-latek zdążył już wydać krążek Best Day Ever. Zdecydowanie warto.

Drugą osobą, z której twórczością polecam dziś zapoznanie się, jest poeta i raper w jednej osobie - George Watsky. Może kojarzycie go z filmiku, który swego czasu był popularny w internecie „Pale kid raps fast”?

Ten chłopak jest dla mnie równie dobry jak Mac Miller, a może nawet lepszy. Muzyka, którą tworzy jest nieco inna niż ta, którą słyszymy zazwyczaj w radiu. Kiedy jego rówieśnik święci tryumfy robiąc bardzo przystępny rap, Watsky podchodzi do tematu nieco inaczej, stąd też jego mniejsza popularność. Nie każdy strawi jego muzykę, która pełna jest zabawy tak formą, jak i treścią. Nie mówiąc już o tym, że jego teksty i wygląd nie są zbyt „trueshoolowe”. Jeżeli jednak jesteście znudzeni, podobnie jak ja, obecną sceną i szukacie czegoś nowego, to tutaj dostępny jest cały album George’a Wastky’ego nagrany wraz z Procrastiation – Guilty Pleasures. Za darmo. Poważnie, nie ma żadnego haczyka. Odwiedźcie też jego kanał na YT.

Mam nadzieję, że obaj, George Watsky i Mac Miller wypłyną na szerokie wody i będą wciąż tworzyć, bo są potrzebni aby pokazać w końcu, że stara gwaria rapu musi odejść. Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dosyć Jay’a-Z, Snopp Dogga, 50centa i... tak, Eminema też mam dość.

sathorn
5 maja 2011 - 17:40