Wszystko jest już jasne. Kolejna część Assassin’s Creed powiedzie nas na wschód, do Konstantynopola, gdzie w cieniu Hagi Sophii pozajączkujemy po dachach by móc popatrzyć na wody cieśniny Bosfor oddzielającej Europę od Azji. Bohaterem gry ponownie stanie się Ezio, jednak tym razem, jak zapewnia Ubisoft, już po raz ostatni.
Nie twierdzę, że przewidziałem, że tak się stanie, bo nie przewidziałem. Podobnie jak ogromna rzesza fanów serii liczyłem na odważniejszy ruch dewelopera, dzięki któremu trafimy w nieco inny okres historii. I choć działania panów w garniturach mogą wydawać się odcinaniem kuponów od osiągniętego do tej pory sukcesów (prawie 28 milionów pudełek z serią poszło do ludzi), to jednak po zastanowieniu się, uważam, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Schyłek średniowiecza i świt renesansu to jeden z ciekawszych okresów w historii. To świetny okres, by pokazać różnorodność tamtego świata, powstające prądy kulturowe i filozoficzne. Autorom gry udawało się do tej pory misternie wplatać je w przedstawioną intrygę. Skoro uważają oni, że jeszcze mają coś do powiedzenia i nie wyeksploatowali tematu, to ja im wierzę. Przynajmniej do czasu, aż nie zweryfikuję wiary grając w gotowy produkt.
Dla niektórych problemem może być bohater. Ezio po dwóch częściach już się im znudził i byłbym nieszczery, jeżeli nie napisałbym, że również miałem nadzieję na jakieś zmiany. Co prawda Auditore da Firenze jest o niebo lepiej przedstawioną postacią niż Altair, ale ten drugi miał moim zdaniem zwyczajnego pecha trafić do gry będącej ledwie probierzem gustów. Śmiem wątpić czy przy tworzeniu pierwszej części twórcy mieli pojęcie, w którą stronę chcą podążyć.
Na Ezio w Revelations wskazywał także pewien trop. Osoby grające w Brotherhood zapewne pamiętają, jak na początku gry Desmond widzi iluzoryczną sylwetkę starego Ezio w podziemiach willi. Po co asasyn wrócił w to miejsce? Fabuła na to pytanie nie udziela odpowiedzi. Być może dowiemy się tego tej jesieni. Spójrzcie zresztą na siwą brodę bohatera na poniższym screenie.
Definitywne domknięcie trylogii Ezio oznacza prawdopodobnie, że w przyszłym roku poznamy elementy składające się na pełnoprawną, trzecią część. Nie wątpię, że już od dawna w pocie czoła być może opracowywany jest zupełnie nowy silnik pozwalający na znacznie więcej usprawnień niż kolejne inkarnacje Assassin’s Creed II. Być może powstaje on z myślą o konsolach następnej generacji? W zasadzie tego pytajnika nie powinienem stawiać, bo jestem tego pewny. Co najwyżej skorzysta z niego dopiero ACIV.
Nie czuję się zmęczony serią. W chwili obecnej to jedna z ambitniejszych propozycji w świecie elektronicznej rozgrywki. Nie znam w każdym razie drugiej takiej, która wywoływała by wśród fanów tak interesujące spekulacje dotyczące rozwoju fabuły. Interesujące, bo często wymagające sięgnięcia do poważniejszych źródeł. A to oznacza mnóstwo zabawy w różne teorie, jakim torem potoczą się losy Desmonda i spółki. Nie wyrzucajmy więc Rewolucji Francuskiej, muszkieterów, Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych do kosza, bo to wszystko może się jeszcze przydarzyć. Nie dzisiaj, to jutro.