Zwiastun po smoleńsku - eJay - 18 maja 2011

Zwiastun po smoleńsku

Przy okazji pierwszego odcinka Cinema Paradiso rzuciłem luźno tematem polskiego Linczu. Zapodany przeze mnie zwiastun prezentował się co najmniej marnie, tandetnie (klasyczne chórki na tle wiejskich przepychanek) i nie różnił się za wiele od tysięcy amatorskich przeróbek skleconych w ciągu jednego dnia. Nie sądziłem jednak, że kilka tygodni później ujrzę zapowiedź kolejnej polskiej produkcji, która wywoła u mnie biegunkę irytację. Niemal rok po katastrofie smoleńskiej rodacy fundują sobie moralniaka, zahaczającego o kinematograficzny pogrzeb. Piotr Matwiejczyk w błyskawicznym tempie napisał scenariusz, zebrał ekipę znanych aktorów z pierwszych stron programów telewizyjnych i ruszył w teren. I tak powstało Prosto z nieba.

Co w tym zwiastunie jest złe? Może zacznę od tego, co jest dobre. Dobre jest tu...NIC. Tak, dobrze przeczytaliście. Ten zwiastun to przejaw kupy braku profesjonalizmu. Podobnie gnioty dzieła sklecałem w 2003 roku przy moich pierwszych kontaktach z Movie Makerem w Windowsie XP. Jeżeli autor miał zamiar stworzyć reklamę filmu, która zachęci ludzi do wizyty w kinie, to poległ w tym przypadku na każdym polu.

Po pierwsze - ten zwiastun jest statyczny (film zapewne też). Tu każdy albo leży, albo siedzi, albo patrzy w kamerę. A najchętniej płacze. Spoko, nikt nie każe kręcić tematu Smoleńska na wesoło, ale kurna. KTOŚ za to wziął kasę i odwalił fuszerę na poziomie podstawówki.

Po drugie - czcionka w napisach. Times New Roman. Wyczuwam pot z czoła przy twórczym myśleniu.

Po trzecie - martyrologiczno-patriotyczne biadolenie dumanie do potęgi. "Dzień, w którym straciliśmy siebie" - co autor miał na myśli? "Najbardziej kontrowersyjny film roku"? Gratuluję samozaparcia we wciskaniu ludziom kitu.

Po czwarte - abstrahując od jakości trailera, o czym będzie ten film? O rodzinach ofiar katastrofy i ich reakcjach na feralną wiadomość? Sorry, nie chcę wnikać w intymność emocji tych osób, należy im się spokój. Wywlekanie wszystkiego na wierzch podczas gdy trupy są jeszcze ciepłe pachnie brakiem pomysłu tanią sensacją.

Po piąte - czemu film o takiej tematyce powstał ledwie rok od katastrofy? Toż, to nawet Amerykanie czekali 4 lata na wyciszenie się po zamachu z 11 września. A my? My najchętniej chcemy ciąć swoje żyły dalej.

Po szóste - czemu w Polsce dalej używa się cyfry, która w rękach mało zdolnego reżysera prezentuje się jak nagranie z weselnego szkolnego balu ?

eJay
18 maja 2011 - 15:22