Pierwsze wrażenia – Radiant Silvergun to wyzwanie dla najlepszych - Hed - 22 września 2011

Pierwsze wrażenia – Radiant Silvergun to wyzwanie dla najlepszych

Na Xbox LIVE mamy już kilka prawdziwych klasyków – jednym z nich jest Radian Silvergun, japońska strzelanka wydana w ubiegłym tygodniu. Ten tytuł nie jest pewnie za dobrze znany wśród polskich graczy, bo zadebiutował w 1998 roku na automatach i konsoli Saturn. Dlaczego warto spędzić kilka chwil z grą studia Treasure? Z powodu jej unikatowych cech.

W Radiant Silvergun wcielamy się w pilotów stacjonujących na statku Tetra, którzy wracają na Ziemię zniszczoną przez tajemniczą siłę. Czwórka bohaterów ma szansę dowiedzieć się, dlaczego ich planeta uległa destrukcji i być może naprawić szkody. Na drodze stoi potężna armia robotów. Całe szczęście, że drużyna śmiałków dysponuje zaawansowanymi technologicznie statkami.

Historia opowiedziana w grze jest dość skomplikowana i podana w nietypowy sposób. Poszczególne poziomy prezentują epizody dziejące się przed i po ataku robotów na Ziemię, więc jest w dużej mierze nieliniowa. Gracze, którzy nie chcą zagłębiać się w wątki fabularne mogą skorzystać z trybu „arcade”, pozbawionego wszelkich przerywników filmowych i dialogów.

Na pierwszy rzut oka Radiant Silvergun wygląda  typowo – latamy statkiem i strzelamy do  przeciwników. Rozgrywka jest jednak niestandardowa. Po pierwsze, w grze nie zbieramy ulepszeń wypadających z wrogów. Po drugie, cały czas dysponujemy kilkoma rodzajami broni. Zadanie polega więc na odpowiednim doborze arsenału na dany moment.

Kolejną ciekawostką jest to, że niszcząc przeciwników zdobywamy punkty, które przekładają się na poziom siły używanej broni. Im więcej wrogów poślemy do piachu, tym mocniejszym arsenałem będziemy dysponować. Specjalny bonus jest też przyznawany za zabicie trzech celów w tym samym kolorze. Wszystko to składa się rozbudowany system.

W kolejnych poziomach gry atakują nas coraz większe grupy przeciwników. Pokonanie ich jest możliwe tylko przy zastosowaniu odpowiedniego arsenału do sytuacji i nieustanne polepszanie broni. Po porażce lub wygranej partii możemy zapisać stan rozgrywki i  rozpocząć zabawę od nowa w ulepszonym statku. To sprawia, że Radiant Silvergun jest grą na wiele godzin.

Radiant Silvergun to wyzwanie i bardzo trudna przeprawa w porównaniu do zachodnich gier. Twórcy produkcji udostępnili w niej wiele poziomów trudności, więc można stopniowo zapoznawać się z poziomami, przeciwnikami i typami broni. Nawet na poziomie łatwym nie będzie jednak lekko ukończyć całej przygody. Gdy tego dokonamy, satysfakcja jest ogromna.

Wydana w ubiegłym tygodniu gra Radiant Silvergun to rasowa japońska strzelanka, która wystawia na próbę umiejętności gracza. Przeróbka klasycznego hitu zasługuje jednak na uwagę, bo jest niezwykła pod kilkoma względami i stara się ułatwić wejście w ten specyficzny gatunek. Dzieło studia Treasure wymaga czasu i determinacji, ale w zamian daje sporo dobrej zabawy.

Hed
22 września 2011 - 19:22