Recenzja filmu animowanego 'Batman: Year One' (2011) - TommiK - 23 października 2011

Recenzja filmu animowanego "Batman: Year One" (2011)

Animowana ekranizacja jednej z najważniejszych powieści graficznych w historii to doskonała pozycja dla entuzjastów dreszczowców z dozą trzymającej w napięciu akcji. Tak w skrócie można określić świeżo wydaną przez Warner Bros. Animation ekranizację Batman: Year One - legendarnej historii napisanej przez Franka Millera (Sin City, 300) i Davida Mazzuchelli.

Twórcy filmu zrobili to, co do nich należało - wiernie przenieśli doskonały już twór w nowy, animowany wymiar, dodając świetny dubbing (wersja angielska). Analogicznie do doskonałego filmu 300 Zacka Snydera, nie zrobiono nic poza adaptacją. Zachowana historia, dialogi i monologi, a nawet rysunki wiernie oparte na oryginale - opowieść Franka Millera nie wymagała żadnych dodatkowych zabiegów, by zachować swój niepowtarzalny urok.

Recenzja filmu w tym przypadku jest równocześnie opinią o oryginale, wydanym prawie ćwierć wieku temu. Historia stworzona przez Millera w 1987 roku wywarła diametralny wpływ na późniejsze formy przedstawiania przygód Mrocznego Rycerza. Stało się tak nie tylko w komiksach, ale też w znanych szerokiej publiczności filmach reżyserowanych przez Tima Burtona i Chrisa Nolana. Najbliższej do Year One było scenariuszowi filmu Batman: Początek z 2005, więc znawcy tego dzieła będą mieli regularne momenty deja vu podczas seansu omawianej produkcji animowanej.

Wspomniałem we wstępie, że Batman: Year One jest jedną z najważniejszych powieści graficznych - jednocześnie to całkowicie dojrzała i poważna historia, daleka od negatywnie rozumianej, infantylnej "komiksowości", z którą wielu osobom ta dziedzina sztuki kojarzy się. Fabuła to opowieść o początkach trzech kluczowych postaci w universum Batmana. Razem z Brucem Waynem, Jamesem Gordonem i Seliną Kyle przebywamy długą drogę, obserwujemy ich transformację i dowiadujemy się, jakie wydarzenia ich ukształtowały. Główny nacisk położono na Batmana i porucznika Gordona, pokazując ich cechy wspólne wykraczające daleko poza niezłomną walkę ze złem. O nie, ta historia zabiera nas znacznie głębiej, poza podział na czerń i biel.

Kreacja pozytywnych postaci wymaga tyle uwagi od widza, że w tej powieści o początkach Miller zrezygnował z wyrazistych złoczyńców. Na ten sam przemyślany ruch zdecydował się 20 lat później Chris Nolan, przedstawiając Jokera dopiero w drugim filmie, gdy zdążyliśmy już dobrze poznać głównego bohatera. W przypadku Year One antagoniści stanowią jedynie tło dla "narodzin" wspomnianych postaci, a ich sztampowość nie stanowi najmniejszej wady.

Animowana adaptacja została przygotowana przez zespół pod przewodnictwem Bruce'a Timma, rysownika, scenarzysty i producenta, który dwie dekady temu kierował produkcją serialu Batman: The Animated Series. Cieszy mnie, że Timm i jego ekipa pracują już nad kolejną ekranizacją.

TommiK
23 października 2011 - 13:33