Batman: The Animated Series - każdy ma swoje Gotham City - TommiK - 2 stycznia 2011

Batman: The Animated Series - każdy ma swoje Gotham City

Przełom lat 80. i 90. ub. stulecia był czasem, gdy postać Batmana trafiła do masowej kultury na niespotykaną wcześniej skalę. Mroczny Rycerz dopadał nas z każdej strony - dwa epickie filmy Tima Burtona, gry video, figurki, a do tego serial animowany, który dziś jest uważany za jedną z najlepszych serii kreskówek w historii.

Batman: The Animated Series powstał na fali popularności, której główną przyczyną były wspomniane filmy Burtona. Obie ekranizacje, wyprodukowane przez Warner Bros., były odwrotem od kolorowego i przesadnie infantylnego podejścia znanego chociażby z serialu z Adamem Westem, choć w dalszym ciągu w prezentacji historii i kreacji bohaterów były w gruncie rzeczy "komiksowe". Te najbardziej typowe dla obu filmów cechy zostały przeniesione do serialu animowanego, który powstawał w latach 1992-95 i składał się z łącznie 109 odcinków podzielonych na 3 sezony.

Twórcy The Animated Series zadbali, by serial pod każdym względem brylował na tle współczesnych mu kreskówek. Oprawa była bezpośrednim nawiązaniem do filmów - dominował styl art déco, ponura kolorystyka i proste formy (w świecie gier doskonałym przykładem tego stylu jest BioShock). Wygląd samochodów, budynków, ubrań i innych przedmiotów opierał się na stylistyce, którą dziś kojarzymy przede wszystkim z filmami noir oraz Ameryką lat 30 i 40.. Podobne motywy dominowały w ścieżce dźwiękowej, skomponowanej przez Danny'ego Elfmana, autora muzyki do obu filmowych pierwowzorów, dziś jednego z najbardziej uznanych kompozytorów muzyki filmowej.

Świetna oprawa na nic jednak by się nie zdała, gdyby nie przedstawiana historia, która stała się jedną z największych zalet serii. Dziś śmiało można powiedzieć, że była to najbardziej obszerna (poza oczywiście komiksami) adaptacja przygód Batmana. Scenariusze poszczególnych odcinków były syntezą nowych pomysłów z historiami przedstawionymi wcześniej w komiksach, w tym klasykach takich, jak Powrót Mrocznego Rycerza Franka Millera. Dzięki takiemu podejściu na ekranach telewizorów można było zobaczyć praktycznie wszystkie postaci z universum (nawet Jonah Hex), a ich losy przeważnie były opowiadane z psychologiczną głębią - twórcy szczególnie lubili pokazywać przemiany jak w przypadku Harveya Denta stającego się Two-Face'm. Właśnie dzięki poważnemu traktowaniu tematu Batman: The Animated Series znalazł uznanie różnych grup wiekowych. Przykładem może być słynny odcinek z Mr. Freezem - fragmenty poniżej:

Serial do dziś jest wyróżniany również za grę aktorską. Przede wszystkim należy tu wymienić Kevina Conroya, którego zgodnie uważa się za najlepszego odtwórcę głosu Batmana, oraz Marka Hamilla, który jako głos Jokera pokazał się z zupełnie nieznanej strony w dekadę po roli Luke'a Skywalkera. Obaj panowie zresztą użyczali niedawno głosów w grze Batman: Arkham Asylum, także tym razem trzymając świetny poziom, co spotkało się z bardzo pochlebnymi opiniami graczy. Również w polskiej wersji zadbano o solidny dubbing, a wśród zaangażowanych do tego osób znaleźli się Radek Pazura (jako Batman/Bruce Wayne), Mirosław Zbrojewicz i Jarosław Boberek.

O tym serialu można opowiadać godzinami, szczególnie będąc już prawie dwie dekady fanem Batmana. W moim przypadku zaczęło się od obu filmów Burtona, przez które jeszcze jako 7-letni dzieciak zwariowałem na punkcie ponurego klimatu Gotham City. Potem zaczęło się zbieranie figurek (kapitalna seria Kennera!), komiksów, gadżetów filmowych, granie w Batmana na NESie i Sega Mega Drive, a nawet rysowanie własnych historyjek. Do dziś jestem fanem Batmana przede wszystkim w wersji filmowej, i choć uwielbiam ostatnie, mocno osadzone we współczesności adaptacje Nolana, to każdego zachęcam do sięgnięcia po bardziej mroczną, animowaną wersję sprzed nastu lat.

TommiK
2 stycznia 2011 - 13:51