Liga Sprawiedliwości. Totalność. Tom 1
Recenzja komiksu: Superman Action Comics. Niewidzialna mafia. Tom 1
Nic śmiesznego - recenzja filmu Joker
Batman. Mroczny Książę Z Bajki - recenzja komiksu
DC Comics ma swoje Avengers - recenzja Justice League
DC Entertainment przymierza się do stworzenia filmu o Deathstroke’u
Scott Snyder i jego Bohaterowie Sprawiedliwości nie bawią się w zbędne konwenanse czy subtelności. Walą oni czytelnika prosto w twarz z siłą kilkunastu kilogramowego młota, wybijając sporą część zębów, ale za to pozostawiając szeroki i szczery uśmiech świadczący o zadowoleniu z lektury dzieła. Nowa era Ligi Sprawiedliwości to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Ogromny sukces zarówno od strony scenariuszowej, jak i artystycznej, który pozwolił DC wzbogacić się o kilka dodatkowych dolarów.
Moja ostatnia styczność z przedstawicielem Kryptona, który przybył na naszą planetę, miała miejsce już dobre kilkanaście lat temu. W pewnym momencie byłem wręcz pewien, że wyrosłem już z tego rodzaju komiksów, często sięgając po coś innego. Lektura albumu Niewidzialna Mafia przekonała mnie jednak do tego, że nigdy nie jest się za starym, aby dobrze bawić się przy komiksach DC, tym bardziej tych z serii Action Comics. Wszystko wskazuje na to, że moja znajomość z obrońcą Metropolis, ponownie przerodzi się w długą i ciekawą przyjaźń.
Kurz po premierze Jokera już opadł. Najpierw wznieciły go rewelacje z festiwalu filmowego w Wenecji, gdzie film zdobył Złotego Lwa, a później przy okazji światowego debiutu było głośno o możliwych atakach w kinach i rzekomym zachęcaniu do przemocy zaprezentowanym w filmie. Wielu z Was Jokera z pewnością już widziało i wyrobiło sobie na jego temat opinię. Czy okaże się ona zgodna z moją?
Kinowe uniwersum DC nadal nie do końca wie, czym chce być. Początki były trudne, bo gonitwa za Marvelem na tym etapie była skazana na porażkę, a gdy filmy DC zaczęły klimatem przypominać to, co serwuje konkurencja, to opinie stały się pozytywniejsze, ale ani Aquaman, ani Shazam! nie doskakują jeszcze do poziomu Avengers i spółki. DC powinno skupić się na tym, co zrobił wcześniej Christopher Nolan - na poważnym podejściu do komiksowego dziedzictwa, co odróżni te filmy od pozostałych i da twórcom możliwość zaprezentowania zupełnie innej wrażliwości. Joker śmiało idzie w tym zdecydowanie właściwym kierunku.
Batman na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat stał się wielką ikoną popkulturową. Na rynku wydawniczym od lat pojawiają się lepsze lub odrobinę gorsze produkcje z jego udziałem. Większość z nich trzymała się jednak pewnej utartej struktury, do której przywykli miłośnicy obrońcy Gotham. Od czasu do czasu, pojawia się jednak coś nowego, „innowacyjne”, mogącego zaskoczyć miłośników komiksów, u niektórych powodując zachwyt a u bardziej pruderyjnych fanów stan przedzawałowy. Właśnie do takiego segmentu można zaliczyć tytuł Batman- Mroczny Książę Z Bajki. Będzie to pozycja, która was oczaruje i będziecie ją hołubić do końca swoich dni albo was kompletnie odrzuci.
DC Comics męczyło się z realizacją Ligi Sprawiedliwości, aż w końcu dopięło swego - obraz wchodzi na ekrany kin i ma dużą szansę na solidny zarobek. Po drodze nie obyło się bez problemów - liczne dokrętki, prace w ukropie podczas montażu, przekraczane budżety oraz słaba kampania reklamowa (Panowie producenci, ukrywać Supermana też trzeba umieć!) nie zwiastowały niczego dobrego. Tym bardziej, że przy tytule dłubało 2 reżyserów. A jak jest w rzeczywistości?
Nie jest tak źle i fani uniwersum powinni się uspokoić. O blamażu rodem z Batman v Superman nie ma tym razem mowy. Nie oznacza to jednak, że Liga Sprawiedliwości jest tym, na co czekaliśmy.
Najemny zabójca Deathstroke miał być przeciwnikiem Batmana w nadchodzącym filmie o Mrocznym Rycerzu. Wygląda na to, że zamiast tego popularny złoczyńca doczeka się własnego filmu, za kamerą którego stanie reżyser filmu Raid.
Nie, to nie żart. Na dokrętkach do Ligii Sprawiedliwości Henry Cavill stawił się z wyrazistym wąsem, który sprawił niemały problem producentom filmu.
Sieć obiegły nowe plotki i wskazówki, rzucające nieco więcej światła na kolejny film o przygodach Batmana. Przyczynił się ku temu nadciągający debiut Wojny o planetę małp – wyreżyserowanej i napisanej przez Matta Reevesa. Twórca takich filmów jak Pozwól mi wejść i Projekt: Monster objął na początku roku stanowisko reżysera The Batman (tytuł roboczy) i w trakcie przedpremierowych rozmów z dziennikarzami wielokrotnie pytany był o swój następny projekt.
DC bardzo chciałoby mieć swoje własne, piękne, rozwinięte kinowe uniwersum. Chwalone przez krytyków i hołubione przez widownię. Niestety na razie próby jego stworzenia to festiwal błędów i pomyłek. Choć trzeba przyznać, że „Wonder Woman” przyniosła włodarzom DC pewne światełko nadziei. Czemu dotychczasowe filmy poniosły porażki, czemu film o wojowniczej Amazonce ponieść jej nie musi i czy uniwersum DC ma szansę na harmonijny rozwój?
Gorący okres premier filmowych w pełni. Od dwóch weekendów o nasze dukaty walczą najnowsi Piraci z Karaibów, prezentujący starcie Jacka Sparrowa z przerażającym kapitanem Salazarem, a przed trzema dniami w bardzo dobrym stylu zadebiutowała na wielkim ekranie Wonder Woman. Piracki hit z Johnnym Deppem wygenerował już ponad 500 mln dolarów wpływów, a superbohaterce ze stajni DC udało się solidnie przekroczyć próg 200 mln dolarów przychodu.