Polska muzyka #3 - Klimt Mama Selita La Aferra - ppaatt1 - 25 marca 2012

Polska muzyka #3 - Klimt, Mama Selita, La Aferra

"Polska muzyka" to gameplayowy cykl artykułów, którego celem jest wypromowanie ciekawych projektów oraz zespołów ze świata polskiej muzyki. Muzyki często bardzo niedocenianej i ograniczanej do mainstreamowych gwiazdeczek. Znajdzie się tutaj miejsce dla artystów mniej znanych jak i tych starszych. W trzecim odcinku: klimatyczny Klimt, rapowo-rockowa mama oraz prehistoryczna miłosna afera. Zapraszam do poczytania i posłuchania. Zachęcam do dyskusji.

 

Klimt - Agape

"I tak powoli tworzy się nowa konstelacja
Czy każde słońce musi kiedyś umrzeć?
To ostatni powód by podążać za Tobą na koniec wszechświata."

 

Mieszanka post-rocku i shoegaze oraz odrobiny ambientu. I to całkiem niezła. Oniryczne utwory, czasem nawet z równie sennym wokalem "za ścianą". Przyjemna podróż, bardzo przypomina mi God is an Astronaut (a może to dlatego, że ostatnio dosyć sporo ich słucham). Pozytywne odkrycie ostatnich dni, wyłamująca się alternatywa. Solidna płyta.

 

Linki:

Oficjalna strona

Myspace

Facebook

 

Mama Selita - 3, 2, 1...!

"Siejemy brud, trudno się nie upaćkać.
Bum! To jest brudna detonacja,
Poczujesz jak to eksploduje,
Każdy mój człowiek to jeden ładunek."

 

Rap wymieszany z rockiem? Dokładnie tak. Niektórzy ryzykują nawet porównaniem do Rage Against The Machine. Dawka przyjemnej energii z jeszcze świeżej płyty Mamy Selita. Ironicznie, ale równocześnie buntownicze teksty wymieszane z fajnymi, wpadającymi w ucho riffami. Debiut, choć na scenie są już sporo lat. Dają radę, choć przyznaję, że to nie moje klimaty.


Linki:

Oficjalna strona

Myspace

Facebook

 

La Aferra - Miłość

"Nie chcę odkrywać początków świata
w setkach dogmatów - tysiące sprzeczności
chcę umieć pielęgnować drzewa miłości
niech rosną dzikie i silne
silne!"


Niech was nie zmyli tytuł płyty. Miłość jest, ale nie różowa. Niesamowicie depresyjne kawałki owinięte noise-punkiem wyrzucające z siebie nihilistyczne słowa. Zdecydowanie nie dla każdego. Tą dusznością aż można się udusić. Dla niektórych może i nawet dosłownie. Prehistoria, bo 1999 rok, ale warto poznać. Przynajmniej znać powinni ludzie kochający się w klimatach smrodu i muzycznego łajna. Co ciekawe poprzednie wydawnictwa La Aferry to ideologiczny ekologiczny punk. Tutaj nagły zwrot w stronę melancholii i zagubienia. (zresztą dołączona do płyty jest dedykacja wyjaśniająca dużo: „Pamięci Mamy Poświęcam – igor”.).

 

 

Już omówiliśmy:

Polska muzyka #1 (UL/KR, Przepraszam, Skowyt)

Polska muzyka #2 (Karolina Cicha, Mosaic, Shahid, Maqama)

ppaatt1
25 marca 2012 - 00:19