The Raid / Serbuan Maut (2011)
Jedno słowo określające recenzowany przeze mnie film: rzeź. Akcja to dosyć szeroki gatunek filmowy. Czasem skupiony na fabularnych zawiłościach, innym razem na niezobowiązującej jatce. The Raid z powodzeniem wpisuje się w tą drugą skrajność. Jeśli szukasz filmu dla prawdziwych facetów to dobrze trafiłeś.
Fabuła jest tylko pretekstem dla typowo azjatyckiego trzaskania po ryjach. 20-stu indonezyjskich antyterrorystów szturmuje świątynie całego okolicznego zła, bezprawia i ciemności. Jest nią 30-piętrowy budynek mieszkalny będący siedzibą wielkiego evil masterminda i wszelakich smutnych typów spod ciemnej gwiazdy. Narkomani, zabójcy, chuligani oraz gangsterzy. Niestety nie wszystko idzie tak jak planowano. Okazuje się, że przestępcy są lepiej zorganizowani, a cała akcja to bardziej prywatna vendetta. Bez wsparcia i z kończącą się szybko amunicją dzielni prawi komandosi przemierzają piętra po kolei kosząc wszystkich grzesznych miśków po drodze. Tyle w kwestii fabuły, która - jak wspomniałem na początku - jest jedynie pretekstem.
Tutaj nie ma miejsca na bezsensowne umoralniające gadaniny (chociaż jest parę wyciszających przerw i dialogów), 90% tego filmu to czysta akcja. I to w jakim stylu! Doskonała praca kamery, genialna choreografia walk, zero litości. Niektóre sceny ogląda się jak taniec. Dynamika ruchów, brak zgrzytów. Co z tego, że nierealistyczne. (co się czasem dzieje tam to masakra.). To jest piękne, po prostu piękne. Łamiące się ręce i pięknie latające maczety, tasaki oraz inny ostry sprzęt. Nie przesadzono z ilością krwi, leje się ona w rozsądnych ilościach, przez co nie jesteśmy uderzani kiczem. Ilość przeciwników może być trochę zbyt duża... no ale cóż, albo rozwałka albo realistyka.
Bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Nawet główny zły nie jest jakimś wielce charakterystycznym typem, którego mógłbym wsadzić w tą samą kategorię co np. Pinheada czy Jokera. Zresztą ja nawet z początku nie rozróżniałem kto jest kim, ale to jest już syndrom "kina azjatyckiego", gdzie wszyscy wyglądają podobnie dla przeciętnego Europejczyka.
Jest pewna rzecz o której się nie mówi w przypadku The Raid. Klimat. Piękny, posępny klimat. Brak dostępu do świata zewnętrznego (tak naprawdę pojawiają się całe 3 neutralne/dobre postacie) i zaniedbany, stary, brzydki budynek. Operatorzy pokazali tutaj swoje umiejętności. Ciekawe ujęcia podkreślające pesymizm świata przedstawionego. Klimat buduje również muzyka, główny temat przewodni zapada troszkę w pamięć, choć mi osobiście brakuje jakiegoś mocniejszego trzaśnięcia w melodii.
Zauważyłem jeden minus. Brak cycków. Film dla prawdziwych facetów i nie ma cycków?! Tylko 3 kobiety!? (i to na parę chwil pokazane). Gdyby nie ten smutny fakt, to film byłby idealny. Niestety nie można mieć wszystkiego.
Kończąc, The Raid to genialny film stworzony tylko i wyłącznie dla facetów z jajami. (kobiety, którym się spodoba to tylko wyjątki potwierdzające regułę.). Jestem przekonany, że zobaczę go jeszcze kilkukrotnie w oczekiwaniu na nowe dzieło pana Garetha Evansa. Byleby podążał dalej tą ścieżką. Naprawdę brakuje filmów tego typu. Prostackich, nie wymagających myślenia, przeznaczonych do oglądania z zimnym piwem i bandą przyjaciół... Tylko niech cycki doda...
10/10 - spełnił w 100% moje oczekiwania co do tego filmu.
Trailer: