Lineage 2 czyli mmorpg za frajer - evilmg - 21 lipca 2012

Lineage 2, czyli mmorpg za frajer

Z Lineage 2 miałem ostatnio do czynienia dobre kilka lat temu. Wtedy gra odrzucała pewną, jakże popularną wśród azjatyckich produkcji, cechą... była typowym grinderem! Żeby cokolwiek w grze osiągnąć trzeba było całymi godzinami mordować bogom ducha winne potworki po to żeby po ich ubiciu dostać śmieszne ilość xp i niemniej śmieszny drop. Całość uzupełniał kretyński system craftu, w którym dosłownie wszystko opierało się na mordowaniu potworów, choćby żeby zdobyć... kawałki ostrza upragnionego miecza. Żeby było śmieszniej prócz rzeczonych kawałków potrzebne były całe góry innych materiałów dostępnych jedynie dzięki mordowaniu kolejnych rzesz potworów... nawet jeśli poszukiwanym materiałem był węgiel, a w grze były jego kopalnie. Nic z tego kopalnia służyła tylko jako lokacja do mordowania potworów (żeby chociaż ten cholerny węgiel dropiły...). Te i inne upierdliwe rozwiązania spowodowały, że mimo świetnego klimatu i wielu fajnych pomysłów dałem sobie spokój, ale po pewnym czasie (dobre kilka lat) dowiedziałem się, że w L2 odbyła się rewolucja.... kusiło mnie by wrócić, ale jakoś szkoda było kasy na niepewny eksperyment, a potem l2 przeszło w tryb free to play i, całkiem niedawno, dałem się przekonać...

Po krótkim czasie spędzonym pod hasłem "jak się, cholera, do europejskich serwerów dobrać" udało mi się wreszcie dostać w odpowiednie miejsce i zacząć pobieranie. Poszło stosunkowo szybko. Po pierwszym zalogowaniu moim oczom ukazała się "sala", w której prezentowane są postacie stworzone przez gracza. Chwilowo pusta oczywiście. Bez zwłoki przystąpiłem do stworzenia nowego bohatera... i tu trochę się rozczarowałem. Sam proces tworzenia jest właściwie taki sam jak dawniej i niewiele różni się od innych mmorpg. Do wyboru mamy 6 ras (ludzi, orków, elfy, mroczne elfy, krasnoludów i kamaele) i 2 klasy dla większości z nich, bo kamaele i krasnoludy mają do wyboru tylko fightera... Na szczęście potem jest lepiej, bo co kilkadziesiąt poziomów dochodzi do kolejnych wyborów profesji. W ten sposób na 20 poziomie taki human fighter wybiera pomiędzy warriorem, knightem i rougem. Na czterdziestym poziomie znów staje przed wyborem, bo jego klasa znów dzieli się na dwie ścieżki. Niestety na najwyższych poziomach liczba klas... się zmniejsza i zostaje tylko kilka archetypów wspólnych dla wszystkich ras. W konsekwencji niewielkie znaczenie ma rasa, które wybierasz, bo po przejściu "rasowych" klas i tak skończysz na jednej z ośmiu nowych profesji dostając w zamian tylko kilka umiejętności rasowych. Trochę szkoda, ale twórcy tłumaczą się lepszym balansem podczas pvp.

 

Jak wygląda rozgrywka? Całość nie odbiega od standardów gatunku. Zaczynamy jako słabowity wypierdek i idziemy według utartego schematu „od zera do bohatera”. Po pierwszym zalogowaniu przebijamy się przez tutorial w postaci serii questów, które w miarę bezboleśnie wytłumaczą nam podstawy. Z ich znalezieniem nie ma żadnego problemu, bo pierwszy dostajemy od gościa, który stoi koło miejsca, w którym rozpoczynamy grę, a pozostałe bierzemy u npc, który zakończył poprzednie zadanie. Skacząc od zadania do zadania możemy wbić upragniony 20 poziom w niecałą godzinkę. Potem zaczynają się schody... o ile do 40 poziomu doczłapiemy się bez większego wysiłku to już po przebiciu bariery 50+ gra znów zaczyna wyglądać jak grinder. Tutaj questów z sensowną nagrodą jest zdecydowanie mniej. Przy czym sensowna nagroda to powiedzmy taka, która przynajmniej zwraca koszty wykonania zadania... Prócz bezmyślnego tłuczenia mobów możemy na szczęście wybrać się na instancje, ale o ile te dają całkiem niezłą ilość doświadczenia to po zrobieniu kilku z nich tylko raz udało się zdobyć w miarę sensowny loot. Oczywiście może to być kwestia mojego kulawego szczęścia.

 

Jedno w l2 się nie zmieniło: nacisk na pvp. Gra oferuje możliwość rozegrania naprawdę ogromnych bitew z udziałem kilkuset graczy naraz i nikt nie mówi, że muszą tam być tylko dwie strony konfliktu. Gra w żaden sposób nie wymusza podziału na frakcje więc każdy gracz swobodnie decyduje po której stronie się opowie, albo zwyczajnie oleje zmagania dużych klanów i będzie mordował raid bossy ze znajomymi. O ile zdołają się do bossów dopchać, bo o wiele z nich toczą się regularne bitwy. Tutaj gracze mają okazję prać się po mordach z naprawdę wielu powodów! Walki toczą się o sławę, zamki, forty i raid bossy, ale pojawiają się także bardziej abstrakcyjne konflikty gdzie dwie frakcje z jakiejś przyczyny się nie lubią i mordują się nawzajem przy każdej nadarzającej się okazji. Bywa. Do tego l2 nie rozdziela sztucznie tego kto jest dobry, a kto zły i pozwala graczom samodzielnie podjąć decyzje. Swoją drogą zamki tych „złych” klanów wyglądają epicko!

 

Handel odbywa się za pomocą domów aukcyjnych. Za moich czasów trzeba było posadzić tyłek w mieście i sklepik otworzyć. Miało to swój urok, ale to rozwiązanie jest na pewno wygodniejsze!

Skoro gadam już o wyglądzie to wypadałoby napomknąć o technicznej stronie tej produkcji... Lineage 2 ma już dobre kilka lat i to widać. Gra co prawda przeszła kilka liftingów i wygląda o niebo lepiej niż kiedyś, ale mimo wszystko zachwycać się nie ma czym. Gra wygląda nieźle i bez problemu może konkurować pod tym względem z większością innych mmorpg, ale to raczej zasługa tego, że gatunek raczej nie kładzie nacisku na graficzne fajerwerki. Trochę gorzej prezentuje się oprawa dźwiękowa. Wiele postaci brzmi jakby uciekło z kreskówek z polskim dubbingiem! Co gorsza muzyki też nie ma za co chwalić, bo jest jej tyle co kot napłakał i po kilku godzinach grania człowiek nabiera pewności, że już nic ciekawego nie usłyszy. Wiele lokacji ma własny pakiet dźwiękowy, na który składa się najczęściej aż jeden utworek, który został zwyczajnie zapętlony. Bleh!

 

O czym warto jeszcze wspomnieć? Ah, mówiłem, że dawniej crafting był niezwykle upierdliwy, a teraz jest... niemal bezużyteczny. Twórcy zdecydowali się na co najmniej dziwny krok w postaci zwiększonych szans na zdobycie ekwipunku podczas tłuczenia mobów jednocześnie nie robiąc nic sensownego z systemem tworzenia przedmiotów. Jak nietrudno się domyślić decyzja tak spowodowała niemal całkowite wymarcie niegdyś popularnych crafterów.

 

Coś mi mówi, że oberwie mi się za ten screen...

Jeśli lubicie hodować wirtualne zwierzęta to l2 ma też coś dla was, bo stworzonek mogących towarzyszyć graczom są całe kupy. Część jest co prawda zarezerwowana dla summonerów, którzy używają ich w walce, ale pozostaje sporo petów, które dostępne są dla każdego. Naszymi towarzyszami mogą być koniowate, wilki, ptaki, koty, gady, a nawet smoki. Towarzysze dzielą się też na kilka kategorii część można wykorzystać w walce, inne leczą lub rzucają buffy, a jeszcze inne robią za wierzchowce lub są zgoła bezużyteczne i są jedynie ozdobnikiem.

Reasumując, Lineage 2 to solidna pozycja z gatunku mmorpg. Cały system jest tak zbudowany, że szybko odnajdą się w nim początkujący, a i starzy wyjadacze nie powinni mieć wielu powodów do narzekań. Choć już spotkałem się  z stwierdzeniem, że nowe L2 jest za proste i zdobywanie kolejnych poziomów powinno trwać dłużej, a stary system zdobywania przedmiotów był lepszy. Jak widać nie każdego można zadowolić, bo i nie każdy musi cieszyć się z faktu, że kolejny mmorpg ściąga pomysły z World of Warcraft i Lord of the Rings Online...

evilmg
21 lipca 2012 - 13:23