Zacznę może niestandardowo. Poszliśmy z dziewczyną na seans o 21:15. Sala była niemal pełna, wolne zostały może ze cztery pierwsze rzędy. Na ekranie prezentuje się jedna z niewielu spokojych scen w filmie. Cisza na sali, skupienie na twarzach widzów. Nagle z dołu słychać niezbyt głośną arabską muzykę, pierwsze co mi przychodzi do głowy, że to pewnie recytowanie Koranu, dobiegające z telefonu. Nikt go nie odbiera, gra już kilkanaście sekund.
Nagle przypomina mi się Denver, wymieniam spojrzenia z moją dziewczyną i widzę zdenerwowanie na jej twarzy. Siedzący po mojej stronie facet stara się zachować kamienną twarz, ale widzę że chyłkiem przełyka z niepokojem ślinę. Nie to, żebym siał jakąś ksenofobię, no ale c'mon, bez zbędnej politycznej poprawności, nie będę udawał, że się nie spiąłem.
Okej, teraz wyobraźcie sobie, że to nie był najbardziej emocjonujący moment podczas seansu. Czytaj - film był naprawdę dobry. Nie najlepszy z całej trylogii, ale zdecydowanie wart wydania 20zł na bilet do kina. Recenzji dla osób, które filmu nie widziały jeszcze macie już dwie, to teraz dla odmiany będzie taka, w której SĄ SPOJLERY!
Nie będę się tutaj wdawał się w grubsze analizy warstwy artystycznej, bo tego u moich blogerów po fachu mogliście się już naczytać. Krótko tylko: zdjęcia podobne jak w poprzednich częściach, muzyka świetna, historia wyśmienita (nie znam komiksów), akcji więcej, szybciej, mocniej. Cały film trzymał wyjątkowo wysoki poziom, chociaż zdarzały się gorsze momenty.
Co mi się podobało szczególnie:
Scena w barze, kiedy Catwoman sprzedaje odcinku Bruce'a Wayne'a przydupasowi Bane'a. Catwoman w ogóle.
Scena walki Batmana z Banem w kanałach. Wpierdol ekstra, plus autentyczny niepokój o zdrowie i życie bohatera. Wyjątkowo brutalna scena.
Wszystko co działo się w więzieniu-studni.
Wszystko co działo się w mieście pod panowaniem Bane'a.
Twist na godzinę przed końcem, kiedy Batman dostaje nóż pod żebra.
Zakończenie, które chociaż jest happy-endem, to nie irytuje.
W sumie właściwie cała druga połowa filmu miażdży.
Co mi się nie podobało, albo podobało średnio:
Batman kiedy zakłada maskę staje się trochę śmieszny. Nie wiem czemu w sumie, ale mam wrażenie, że Bale nieco zawodzi.
Postać Wayne'a też w moich oczach jest niezbyt autentyczna. Raz bohater jest załamany, zdruzgotany, kuleje, ma wory pod oczami i generalnie niezbyt sobie radzi z życiem, żeby po chwili przybierać uśmiech i grać ekscentrycznego miliardera. Wtf?
Niewykorzystany potencjał wyrzutów sumienia Jima Gordona.
Jeżeli jeszcze na nowym Mrocznym Rycerzu nie byliście, a jakimś cudem to czytacie, chociaż dwa razy ostrzegałem przed spojlerami, to koniecznie wysupłajcie te 20zł. To zbyt dobry film, żeby nie iść na niego do kina.
Ocena: 9/10
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.
PS. Przed filmem poszły dwa DOBRE trailery polskich filmów. Yuma i jakiś drugi, sensacyjny. Normalnie aż nie mogłem w to uwierzyć.