Ktoś więcej niż nauczyciel - 'Detachment' - Grins - 18 września 2012

Ktoś więcej niż nauczyciel - "Detachment"

Adrien Brody – człowiek, który zagrał na pianinie przed kamerą i przed milionami Polaków. Mężczyzna, który zgodził się na współpracę z Romanem Polańskim. A wreszcie odtwórca postaci Władysława Szpilmana – Pianisty Warszawy. Tym razem wcielił się w rolę znacznie odmienną od tej, z którą go identyfikujemy. „Detachment” to niezwykle inteligentnie opowiedziana historia nauczyciela, który dążył do realizacji swoich założeń. Historia „pieniądza” jakim niezaprzeczalnie jest nauczyciel.

„Z dystansu” to film Tonyego Kaye’a - reżysera odpowiedzialnego m.in. za genialną opowieść o amerykańskim neonaziście, „Więzień nienawiści”. Tytułowy dystans zgromadził na planie takich aktorów jak wspomniany Adrien Brody, James Caan, Christina Hendricks, William Petersen czy Lucy Liu. Plejada gwiazd? Niekoniecznie. Oprócz Lucy Liu, żadne z powyższych nazwisk nie przewija się na pierwszym stronach tabloidów. „Detachment” opowiada o losach nauczyciela, zajmującego się zastępowaniem innych nauczycieli. Henry Barthes (Adrien Brody)  jest bardzo specyficznym człowiekiem. Pewnego dnia trafia do typowej amerykańskiej szkoły. Przez kilka tygodni jest odpowiedzialny za naukę języka angielskiego. Zadanie jak każde inne. Przeszkód na drodze mnóstwo, wszystkie w postaci uczniów. Na wejściu spotyka rzeczywistość. Typowy amerykański „high school” to nie młodzież tańcząca, biegająca i śpiewająca jak w popularnej produkcji Disneya. To kilkadziesiąt trudnych osób. Różniących się zarówno charakterem, przekonaniami, mentalnością, priorytetami czy kolorem skóry. To jeden z dwóch światów, w których żyje Henry Barthes. Drugim jest środowisko pozaszkolne. Tu także przejawiają się umiejętności aktorskie Brodyego. Na ekranie usłyszałem wiele ciekawych oraz nurtujących monologów. Kilka razy byłem „świadkiem” jego nocnych wędrówek przez miasto. Byłem widzem, któremu ktoś podarował kolejne tematy do przemyśleń.

Niewątpliwie dzieło kręci się wokół głównego bohatera. Nie ma wątków pobocznych, które znaczyłyby chociaż połowę z tego co wątek główny. Postać stworzona przez Brodyego jest niesamowitym wcieleniem codziennego bohatera. Nie takiego jak Spiderman, Batman czy Superman. Henry Barthes uświadamia młodych ludzi w tym co najważniejsze. Spotyka przede wszystkim młode osoby – gdzieś w podświadomości wie, że ich przyszłość leży w jego rękach. Tych starszych nie próbuje zmieniać, pozostawia ich świat w codzienności, normalności. Tego bohatera nie należy naśladować, z pewnością powinno się go słuchać, aczkolwiek tworzyć sobie swój świat. W takim przekonaniu żyje Henry. Chce, by każdy młody człowiek zaczął zmieniać swoje życie, by utworzyć je specyficznym i odmiennym w każdym działaniu. Brody na ekranie, żyje w przekonaniu, że każdy następny dzień przynosi nowe osiągnięcie. Życie jest dla niego długą drogą, która ma nam dawać okazję od zdobywania tych osiągnięć. Henry Barthes to cień człowieka. Właściwie żyje w swoim świecie emocji, uwarunkowanym przez otoczenie. Jest artystą, posiada duszę wymagającą stworzenia. W wielu scenach zaznacza brak tożsamości. W pewnym sensie jest aspołeczny. Jest człowiekiem, który zatracił swoją dusze gdzieś w trakcie długiej drogi.

Na wstępie napisałem, że nauczyciel jest pieniądzem. Tak opisuje siebie Henry podczas jednego z monologów. Dochodzi do wniosku, że nauczyciel to produkt, który można sprzedać, kupić oraz wymienić. Nauczyciel ma swoją wartość oraz cenę. Mało kto zastanawia się nad codziennością. Codziennością, w której nauczyciel jest faktycznym przedmiotem w postaci osoby. Co ciekawe wszędzie spotkamy się z postacią nauczyciela. Zawód ten jest rozumiany pod złym kątem. Na dobrą sprawę, w każdej dziedzinie nauki, pod dziedzinie, na każdym szczeblu życia publicznego, zawodowego, jakiegokolwiek, stoi nauczyciel. Nauczyciel jest drzewem, z którego wyrastają gałęzie. Osobą, która swoją wiedze przekazuje innym osobom.

„Detachment” jest zdumiewająco trudnym filmem. Nie opowiada żadnej historii. „Z dystansu” ukazuje człowieka oraz zawód. Dostarcza nam informacji o jednym z najbardziej niezauważalnych zawodów świata. W oczach głównego bohatera zawarty jest cały ból oraz cierpienie związane z codziennością. W jego spojrzeniu kryją się wielkie emocje. W płaczu, którego Henry się nie wstydzi jest wiele łez wylanych za nieznane mu osoby. Henry nie boi się wziąć na siebie ciężaru problemów obcych osób. Magiczna scena w autobusie utwierdza mnie w tym przekonaniu. Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazję obejrzeć „Detachment” to skorzystajcie z tej szansy. Produkcja nie jest łatwa, jest wręcz trudną i obciążającą umysł widza. Zazwyczaj po obejrzeniu filmu z tego gatunku wyciągamy wnioski, skłaniamy się do refleksji, szukamy odpowiedzi na jakiś problem naszkicowany w filmie. „Z dystansu” oferuje nam to wszystko, lecz narzuca zupełnie inny poziom niż odmienne produkcje. Tak jak specyficzną postacią jest Henry Barthes, tak specyficzne refleksje można wynieść z kina. 

Grins
18 września 2012 - 20:02