Pamiętacie jeszcze czasy, w których słowo solucja, pojawiające się w wyszukiwarce google przy danym tytule, oznaczało iż gra jest warta uwagi? Ja pamiętam - pamiętam również gry, które przechodziłem z całym plikiem kartek przed monitorem. Więc co poszło nie tak, gdzie podziały się solucje? Zapraszam.
Moje najbardziej odległe wspomnienie z solucją prowadzi mnie do czasów, gdy zagrywałem się na śmierć w produkcje studia Piranha Bytes – Gothic. Gdy nie mogłem wykonać jakiegoś zleconego mi zadania, sięgałem do kartek, które były moją drogą awaryjną. Choć wszystko zawierało się w prostocie to gra z taką ścieżką na papierze sprawiała więcej frajdy niż oczywiste rozwiązania aktualnych produkcji. Kto pomyślałby w ogóle o napisaniu solucji dla gier takich jak Battlefield 3, Sleeping Dogs, Gears of War, Assassin’s Creed itd. ? To właśnie jeden z czynników, który sprawiał, że cały fun płynący z rozgrywki był znacznie lepszy niż ten, który dostajemy do dyspozycji teraz.
Ewolucja solucji miała swoje kolejne etapy. Tak jak ewoluował człowiek, tak ewoluowały gry. Wraz z grami ewoluowało wszystko co orbitowało wokół nich. Z wielostronicowych opisów, gry przeszły w erę krótkich poradników, następnie dostawaliśmy tylko opisy tego co można robić, by gra stawała się łatwiejsza. Z czasem można było znaleźć podpowiedzi, gdzie w danym miejscu na mapie znajdziemy jakąś znajdźkę. W ostatnim czasie popularne stały się filmy na youtubie – walkthrough. Tu sprawa jest o tyle dziwna, że niektórzy ludzie korzystają z takich filmików nie tylko po to, by obejrzeć jak pokonać dany etap, lecz nawet po to by przejść grę (jakkolwiek to nie brzmi). Kto by pomyślał dziesięć lat temu o tym, iż w przyszłości gry będzie można przejść za pomocą obejrzenia zwykłego filmiku. Z tym zjawiskiem spotkałem się podczas ostatniej premiery Risen’a 2 na Xbox’a 360. W Internecie pojawiła się masa pytań, typu „Czy muszę przejść pierwszą część by zagrać w drugą, czy będę wiedział o co chodzi?”. Odpowiedzi były dla mnie szokujące. Jedna z nich brzmiała „Risen to jakaś ciągłość więc wypadałoby przejść i pierwszą część. Ewentualnie pozostają walkthrough na youtubie.”.
Tu pojawia się pytanie – czy ludzie, którzy obejrzą grę, a jedyną czynnością jaką wykonali podczas „grania” było klikanie myszką i zmienianie kolejnych części filmu, mogą nazywać się graczami? Jeżeli sądzą, że tak to obrazek poniżej jest kierowany do nich.
Gier z pomocnym opisem było naprawdę dużo. Niemal każda produkcja wymagała pomocy z zewnątrz. Wspomniany wcześniej Gothic był jedną z najlepszych gier, wydanych już w XXI wieku. A gier w XXI wieku pojawiło się bardzo dużo. Aktualnie mamy ich aż za dużo. Ostatnim wielkim tytułem, który wg mnie wymagał pomocy solucji jest Dark Souls. Gra bajecznie trudna, która przeznaczona jest raczej dla ludzi o nerwach ze stali.
Moje słowa potwierdzają się w internecie – wpisując hasło „Solucja” w googlach, mamy dostępne cztery dopełnienia – kolejno „Solucja Gothic”, „Solucja pokemon”, „Solucja pokemon fire red” i „Solucja Risen2”. Z ostatnim rozwiązaniem nie mogę się zgodzić. Mimo, iż Risen to wielki następca Gothic’a – to wciąż nie wymaga solucji. Risen’a można uznać za produkcję aktualną. Aktualne nie wymagają pomocy. Jeżeli tak wygląda dorastanie gier, to powinniśmy pozostać wszyscy w przedszkolu.
Pozostaje zadać sobie pytanie – czy to gracze zbłądzili, czy to właśnie oni wymagali od producentów gier łatwiejszych, czy może to producenci wystawiają nas na odstrzał? Fakty są takie, że aktualne produkcje są proste jak granica pomiędzy USA, a Kanadą. Pomimo tego, że zabawa w aktualnych produkcjach wciąż stoi na ciekawym poziomie, to miło byłoby zagrać w coś na wzór granicy między Irakiem, a Iranem.