Run Roo Run! na screenach wydawał mi się nieco bardziej skomplikowanym, rozbudowanym i wciągającym endless runnerem. Po ściągnięciu na tablet okazało się, że to trochę runner, trochę platformówka, a trochę zręcznościówka pełną gębą, która nie wybacza pomyłek pokroju setnych sekundy, prawie jak Dark Souls.
A całość to w rzeczywistości kolorowa, miłosna opowieść o utracie ukochanej, złapanej i uwięzionej w… zoo. Ponieważ główny bohater to kangur beztrosko skaczący sobie na zachodzie Australii, w pogoni za swoją lubą przyjdzie nam pokierować nim wszerz całego kontynentu, od Perth po Sydney (przez niektórych niesłusznie uznawane za stolicę). Każdy etap to wycinek z klasycznej, dwuwymiarowej gry platformowej, w którym wskakujemy na odpowiednie platformy, unikamy kaktusów, skał i kolców, a pomagamy sobie parasolkami, uchwytami i wiatrakami, w celu jak najszybszego dotarcia do mety. Obsługa jest banalnie prosta – dotknięcie ekranu to skok kangura, który automatycznie biegnie przed siebie, niepowstrzymany. Czasem, po zebraniu odpowiedniego bonusu, możemy oddać dwa skoki – ten drugi, ciut nierealistycznie, w powietrzu (ale do tego już przyzwyczaiły nas gry, prawda?).
Co ciekawe, każdy etap możemy ukończyć w 2 sekundy, lub mniej, czasem dłużej, w zależności od zwariowanych akrobacji, jakie musimy wykonać na planszy. A tego jest sporo – czasem odwracamy grawitację i biegamy kangurkiem do góry nogami, innym razem wskakujemy do armaty i wystrzeliwujemy się niczym Cannon Man, a wszystko to, oczywiście, przy oddawaniu perfekcyjnych skoków, nad wodą, nad przeszkodami, ślizgając się na oleju, naciskając przyciski zwalniające wystające kolce, unosząc się w powietrzu dzięki wentylatorom i parasolkom. Brzmi i wygląda zabawnie, ale wciąga niemiłosiernie! I, choć kilka sekund na rozegranie planszy brzmi jak żart, w rzeczywistości żeby pokonać jakikolwiek etap trzeba będzie zagrać w niego nawet kilkanaście razy. A wszystko to, by zrobić to błyskawicznie, perfekcyjnie, bezbłędnie!
Na szczęście nie jest to stricte hardkorowa pozycja. Póki co jest 20 miejsc, w których do pokonania dostaliśmy po 15 zwykłych, fabularnych etapów i 6 trudniejszych (serio, naprawdę wymagających!), co łącznie daje nam 20x21=420 plansz! Polecam nie tylko do śniadania, podczas przerwy w pracy, na uczelni, czy na dobranoc. I nie rzucajcie iSprzętem w ścianę, kangurek Roo naprawdę zasługuje na waszą sympatię. ;)
PS Zwykle kosztuje ok. 3,5zł w AppStore, ale czasem można go dorwać za darmo. http://itunes.apple.com/pl/app/run-roo-run/id448710065?mt=8