Kinect Sports – recenzja (X360) - K. Skuza - 30 sierpnia 2012

Kinect Sports – recenzja (X360)

K. Skuza ocenia: Kinect Sports
90

Kinect Sports to zasłużona, flagowa marka Microsoftu, zachęcająca do zakupu Kinekta. Można się czepiać, że produkcjom dedykowanym sensorowi ruchu wciąż bliżej do mini-gier lub relaksujących przerywników zapełniających czas pomiędzy przechodzeniem większych, „poważniejszych” tytułów. Ale żeby tak powiedzieć, trzeba być poniekąd ignorantem, bowiem KS to świetna pozycja, zmuszająca do ruchu przed TV, testująca naszą zręczność, refleks i dająca mnóstwo dobrej zabawy, szczególnie w szerokim gronie. Niezależnie więc, czy lubicie organizować domówki, czy macie dużą rodzinę, czy chcecie bawić się w pojedynkę i pobijać własne rekordy – KS dostarczy wam więcej radości niż przypuszczacie!

Trochę późno zabieram się za recenzowanie tego tytułu, ale to może nawet lepiej – poznałem go na przestrzał. A gram w niego z Żoną, kotem i drzwiami* od pół roku i nie czuję znużenia sportowymi, domowymi rozgrywkami. Dlaczego? Bo to kawał dobrej zabawy, niesłusznie lekceważony przez sporą część graczy.

W pierwszej odsłonie fizycznych zmagań przed telewizorem mamy dostęp do sześciu dyscyplin sportowych – piłki nożnej, kręgli, lekkoatletyki, boksu, siatkówki plażowej i tenisa stołowego.

Piłka nożna – nie spodziewajcie się meczu 11 na 11 zawodników, elastycznego przełączania się pomiędzy piłkarzami i rzucania się na ziemię w celu obronienia bramki. To przecież gra arcade’owa, mająca zachęcić do gry osoby, które nigdy wcześniej z grami wideo nie miały do czynienia. Dlatego zespoły są okrojone o ponad połowę, nie biegamy swoimi zawodnikami, lecz wykonujemy zwody, celnie podajemy naprzód, stajemy przeciwnikom na drodze i wystawiamy ręce/nogi w danym kierunku, aby złapać piłkę bramkarzem. Brzmi i wygląda zabawnie, ale wciąga, zachęca do niemałego wysiłku fizycznego (w zamian oferując zakwasy następnego dnia**), a we dwoje można grać ze sobą lub toczyć boje na murawie online.

Kręgle – jeśli nigdy nie graliście „na żywo” w kręgle, albo do tej pory nie interesował was ten sport, zapewniam, że wiele się może w waszym życiu zmienić za sprawą KS. Jest to chyba najmniej męcząca dyscyplina ze wszystkich dostępnych, ale satysfakcjonująca jak żadna inna, szczególnie podczas wieloosobowych rozgrywek przed jednym ekranem, np. z rodziną. Każdy Strike cieszy jak prezent pod choinką, a Spare mobilizuje do jeszcze większej precyzji. Co znamienne dla serii Kinect Sports – w grze jest sporo elementów humorystycznych, i tak, np. grając w kręgle możemy zniszczyć parkiet toru gry (gdy wykonamy zbyt wysoki rzut), albo… wyrzucić nieopatrznie kulę w stronę widowni. Cóż, c’est la vie! Na szczęście, z dwojga złego, o kontuzję ciężko, więc można pobijać rekordy punktowe godzinami, z bardzo dobrym komputerem, znajomymi, lub online.

Lekkoatletyka – teoretycznie to jedna dyscyplina sportowa, a praktycznie, gdy ją włączycie, ujrzycie… bieg na 100 metrów, bieg na 110 metrów przez płotki, skok w dal, rzut oszczepem i rzut dyskiem – łącznie 5 rozgrywek! To chyba najbardziej wymagająca dyscyplina spośród dostępnych w KS, bo w każdym sporcie, poza rzutem dyskiem, trzeba biegać w miejscu, a to już po kilku minutach daje w kość. Nic tak nie boli, jak daleki skok/rzut i jednocześnie… spalony. Ale nic tak nie cieszy, jak ustanowienie nowego, „światowego” rekordu, z pobrzmiewającą, wzruszająca niemal muzyką w tle.

Boks – wydawało mi się na początku, że to będzie najgłupsza i najnudniejsza dyscyplina z gry. Okazało się, że jest diabelnie wciągająca i w pewnym sensie złośliwa. Tzn. głupio się przyznać, ale okładanie się po gębach daje dziką, nieokrzesaną przyjemność. Szczególnie wtedy, naturalnie, gdy się wygrywa i nokautuje przeciwnika w pierwszej turze. Boks do tej pory kojarzył mi się z bezsensownym, brutalnym sportem, ale od dziś rozumiem jaka siła w nim drzemie – ambicja do pokonania przeciwnika, do udowodnienia swojej wyższości i zdobycia tytułu najsilniejszego w swojej kategorii. Cóż, trochę to zwierzęce, ale ponieważ gra jest dostępna dla dzieci od lat 12 wzwyż, nie spodziewajcie się krwi, flaków i zgonów na ringu. Na szczęście! Aha, nie zdziwcie się, gdy kobieta będzie was okładać – tu liczy się także spryt i szybkość, nie tylko siła mięśni!

Siatkówka plażowa – tutaj liczy się przede wszystkim refleks. Musimy w skupieniu obserwować gdzie piłka zamierza upaść, wyciągnąć ręce w stosownym kierunku, rozegrać akcję „na trzy” lub mniej i… ścinać w takie miejsce, w które przeciwnik nie zdąży dobiec. Emocje są znacznie większe niż te, które towarzyszą oglądaniu naszej reprezentacji w TV i odrobinkę mniejsze niż te, które czerpiemy osobiście z „prawdziwego” boiska. Trzeba dużo skakać, szybko i mocno (lub delikatnie, podchwytliwie) machać rękami, kucać, podawać, wystawiać, zgrać się z partnerem i… zdobyć puchar, naturalnie!

Tenis stołowy – być może dlatego, że bardzo lubię grać w ping-ponga, ta dyscyplina z KS przypadała  mi bardzo do gustu. A może dlatego, że po prostu ruchy rąk są bardzo dobrze odwzorowane. Zarówno podczas serwowania, ścinania, podkręcania czy odbijania niskich i „delikatnych” piłek (aby upadły jak najbliżej siatki, tak, żeby przeciwnik nie zdążył jej odbić lub skierował jej lot w stronę siatki, przez co zdobędziemy punkt) – Kinect wie co mamy na myśli i dobrze odczytuje nasze ruchy. Ponieważ gra się do 11 punktów, machanie ramionami potrafi szybko zmęczyć i odkryć mięśnie w rękach, o których dotąd nie mieliśmy pojęcia. Świetne w pojedynkę, ale jeszcze lepsze przeciwko znajomemu przy podzielonym ekranie (oczywiście opcja online też jest dostępna, jak w każdej dyscyplinie).

Warto jeszcze wspomnieć o oprawie audiowizualnej. W grze sterujemy swoimi, xboksowymi awatarami, poprzebieranymi w sportowe stroje. Muzyka mobilizuje do pobijania kolejnych rekordów i triumfowania – w zależności od sytuacji, w głośnikach rozbrzmiewa charakterystyczny motyw zespołu Chariots of Fire – „Vangelis” (gdy ustanawiamy nowy rekord), lub hity rozgłośni radiowych z ostatnich kilkunastu lat, z repertuaru m.in. Lady Gagi, Europe, blur, i nie tylko. Grafika i animacje są ładne, płynne i co najważniejsze cieszą oko. Oczywiście gra na każdym kroku przypomina nam, że to tylko zabawa, a nie zawody na „życie i śmierć”, dlatego stale się uśmiechamy. Wygrywając – możemy pomachać do sensora ruchu (i wzbudzić większą radość widowni), a przegrywając – prędzej spróbujemy podjąć jeszcze jedną próbę walki niż odejdziemy od TV zrezygnowani i zdruzgotani.

Wisienką na torcie okazują się mini-gry, których część dostępna jest od razu z poziomu gry, a część do pobrania (za darmo) z usługi Xbox Live. Te zmodyfikowane rozgrywki sportowe pozwalają np.: w ciągu minuty strzelić lub obronić jak największą ilość goli; rzucać dwoma rękami kule od kręgli, w celu zbicia kolejnych, „odradzających się” kręgli; grania w tenisa stołowego dwoma rakietami naraz. Możliwości, jak widać jest naprawdę sporo, wymieniłem tylko część z nich. Dlatego zarówno na brak różnorodności rozgrywki, jak i na nudę nie można narzekać. Dostępne DLC mobilizują do zbijania kalorii, ale i bez tego dodatku gra wydaje się być kompletnym produktem.

Jedyne wady, za które nie przyznam maksymalnej oceny grze, są dwie. Pierwsza, to dla fanów futbolu (choć podejrzewam, że nie wszystkich) mały zawód, jaki może sprawić rozgrywka właśnie w piłkę nożną. Oczywiście po całej grze nie należy się spodziewać, że będzie wiernie i realistycznie odwzorowywała profesjonalne zmagania fizyczne przed telewizorem, niczym na olimpiadzie. Po prostu futbol wydaje mi się, choć udaną, to najmniej grywalną dyscypliną spośród wszystkich dostępnych. Druga wada, równie mała, acz dokuczliwa – to typowe bolączki Kinekta podczas rozgrywek. Bywa, że sensor źle odczyta nasze ruchy lub w ogóle wykona coś, czego nie planowaliśmy – np. nie ruszamy się za bardzo przed konsolą, a ta nagle interpretuje to jako rzut kulą od kręgli. Kinect nie jest doskonały, to wiemy nie od dziś. Trzeba jednak przyznać, że bardzo dobrze odczytuje nasze ruchy podczas zabawy z KS i rzadko zdarza mu się, żeby coś sknocił i obniżył nam na chwilę sportowe emocje. Jednak z dziennikarskiego obowiązku, musiałem o tym wspomnieć.

Reasumując, jeśli macie Kinekta w domu i Adventures już zaczyna was nudzić – Kinect Sports to absolutny must-have. Niezależnie, czy lubicie uprawiać sport, czy wolicie pojedynki z komputerem (4 poziomy trudności!), online, ze znajomymi, czy z rodziną – będziecie się świetnie bawić i integrować (i pocić) przy najpopularniejszych dyscyplinach sportowych! Jeśli nie wymagacie hiperrealizmu i nie przeszkadzają wam beztroskie, wesołe microsoftowe awatary – nie zastanawiajcie się ani chwili, medale do zdobycia czekają!

*Czasem Kinect identyfikuje naszego kota lub drzwi jako gracza i – co ciekawe – nabija im punkty za bieg, taniec itp.

**Jeżeli wydaje wam się, że macie dobrą kondycję to… prawdopodobnie, wydaje wam się. Oczywiście żartuję, ale naprawdę przy KS można się sprawdzić i… zdziwić, że „byle wygibasy” potrafią napędzić niemałych zakwasów. Ruch to zdrowie!

PS Grę dostaniecie w sklepach i aukcjach już za ok. 100zł i mniej. W dziale Gier na żądanie produkcja została wyceniona na 129,99zł lub 2560MSP.

K. Skuza
30 sierpnia 2012 - 13:43