Już jutro każdy będzie mógł za darmo zagrać w Star Wars: The Old Republic (przejście na system free-to-play). Niewątpliwie wśród grona oczekujących jest wiele osób, które będą chciały się przekonać m.in. ile KOTORa jest w tej produkcji. Zwłaszcza im dedykuję ten artykuł.
W tekście są zawarte SPOILERY dotyczące pierwszych kilku godzin rozgrywki w KOTORze, a także mało znaczącego questa w TORze.
Akcja Rycerzy Starej Republiki rozgrywa się niecałe 4 000 lat przed bitwą o Yavin. Republika ledwo wygrała wojnę z wojowniczym ludem Mandalorian dzięki pomocy zbuntowanych Jedi pod przywództwem Revana. Część floty zwycięzców rusza w rzekomy pościg, z którego wracają jako armia lorda Sithów. Republika ponosi dotkliwie straty od ataków ucznia Revana, Dartha Malaka i podejmuje desperacką próbę powstrzymania nieprzyjacielskiej floty w pobliżu planety Taris. W tym momencie zaczyna się przygoda gracza. Po krótkim epizodzie dostajemy się na planetę. Jak się okazuje, jest ona społecznie podzielona. W grze zwiedzamy Górne Miasto, po którym mogą się poruszać tylko najbogatsi i głównie ludzie. Następnie Dolne Miasto pełne biedoty oraz gangów. Na samym dole znajduje się Podmiasto. Egzystują tam zesłani przestępcy, a także ich potomkowie, którzy nie mają prawa do powrotu na wyższe poziomy. Nigdy nie będzie im dane ujrzeć słońca, na dodatek muszą walczyć o przetrwanie i uważać na zarazę roznoszą przez rakghule, jedno zadrapanie wystarczy, aby zostać zarażonym oraz przemienionym w potwora. Taris w moim odczuciu jest najbardziej interesującą, a zwłaszcza charakterystyczną planetą w grze studia BioWare. Swoisty system kastowy, ciekawe zadania, brutalny kontrast między bogaczami z Górnego Miasta, a wyrzutkami w Podmieście stanowią o jej oryginalności.
W pełnym beznadziei Podmieście spotykamy wodza wygnańców Rukila. Dowiadujemy się, że ponoć istnieje Ziemia Obiecana, samowystarczalna kolonia w głębi Taris. Poza Rukilem mało kto daje wiarę tym pogłoskom. Tylko od nas zależy, czy pomożemy mu w poszukiwaniu wskazówek. Mając dobre serce, nie mogłem się oprzeć pokusie i pomogłem biedakowi ;). Mój epizod z Ziemią Obiecaną zakończył się tym, że Rukil wyrusza w podróż wraz z resztą wyrzutków w poszukiwaniu lepszego jutra. Dobre samopoczucie psuje fakt, że planeta została niedługo później doszczętnie zniszczona w wyniku bombardowania. Od momentu zakończenia przygody na Taris dość często zastanawiałem się, co się stało z ekspedycją. W wyobraźni miałem kilka rozwiązań, począwszy od prostego, że od razu zginęli w wyniku bombardowania, skończywszy na tym, że znaleźli swą Ziemię Obiecaną oraz żyli długo i szczęśliwie. Może przetrwali atak, ale tułają się bez celu po kanałach, aby znaleźć wyzwolenie w śmierci? Sprawa pozostawała otwarta, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek poznam zakończenie tej historii. W końcu jakby nie patrzeć to malutki wątek w olbrzymim uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Akcja The Old Republic rozgrywa się 300 lat po wydarzeniach z KOTORa. Duża część fanów czuła się zawiedziona, że nie doczekała się pełnoprawnego następcy w postaci trzeciej odsłony, a otrzymała jedynie swego rodzaju substytut w formie książki Revan i gry The Old Republic. Również jestem niezadowolony z tego ruchu, ale muszę przyznać, że z każdą godzinę spędzoną w produkcji moje zniechęcenie ulegało pewnemu zmniejszeniu. Kanadyjskie studio dobrze zdawało sobie sprawę z faktu, że dużą część subskrybentów będą stanowić ludzie rozmiłowani w KOTORze (ja nie jestem rozmiłowany w tej serii, raczej szaleńczo zakochany ;). Jak przypuszczam, to przede wszystkim dla nich zamieszczono dość sporą ilość nawiązań.
Najbardziej oczywistym smaczkiem jest jakżeby inaczej planeta Taris. 300 lat po feralnym bombardowaniu Republika podejmuje się dzieła odbudowy, chcąc uczynić z niej symbol przyszłej odbudowy z gruzów po wyniszczającej wojnie z Imperium. Malownicze ruiny budynków, do których wdziera się przyroda pobudzają wyobraźnię, zwłaszcza gdy ma się w pamięci obrazy z KOTORa. Stawiając stopę na znanej planecie, wnet zacząłem eksplorację i wypełnianie różnorakich zadań. Ciągle podziwiałem Taris i kosiłem rzesze rakghouli, kiedy otrzymałem quest o nazwie „Chasing history”. Miałem odkryć, co się stało ze ludźmi, którzy wyruszyli na poszukiwanie Ziemi Obiecanej, „Tak, tak, tak!” pomyślałem sobie w duchu. Rzuciłem wszystkie inne zadania i poszedłem odkryć jedną z niewiadomych, która męczyła mnie przez dobrych kilka lat. Zadanie polegało na znalezieniu pozostałości po wygnanych lub ich samych. Udawało mi się znaleźć jedynie wiadomości przez nich pozostawione. BioWare bardzo umiejętnie i cwanie stopniowało atmosferę tajemnicy. Aby dojść do kolejnego elementu układanki, trzeba było pokonać rzesze przeciwników. Napędzany siłą ciekawości przebijałem się niczym taran przez wszystkie przeszkody. Hologramów łącznie było 6. Dowiadujemy się miedzy innymi, że wygnańcy dostali się do mitycznej Ziemi Obiecanej, która niestety zostaje zniszczona wskutek bombardowania.
Wyrzutkowie, tak ciężko doświadczeni przez los, musieli znów walczyć o przetrwanie. Dzięki szczepionce wręczonej przez bohatera w KOTORze nabywają odporność na zarazę rakghouli, ale wciąż są zmuszeni odpierać ataki bestii. Pozostawieni na pastwę losu na opuszczonej przez innych ludzi planecie zużywają w końcu cały zapas leku. Z odnalezionego przekazu dowiadujemy się również, że po wygnanych nastąpiło kilka, kilkanaście pokoleń. Potomków wygnanych jest jednak coraz mniej, ze względu na walkę z bestiami i ciężkie warunki życia. W ostatniej wiadomości zawarto informację, że przez radioaktywność przestały się rodzić nowe dzieci. W tym momencie zacytuję wprost kwestię z gry:
„Kiedyś nazywaliśmy to (miejsce) Ziemią Obiecaną. To było kłamstwo. To jest nasz grób.”
Zapomniani przez galaktykę, do końca walczący o przetrwanie w końcu wyginęli. Najprawdopodobniej niedługo przed powrotem Republiki na Taris… Tak oto kończą się dzieje wygnanych z Podmiasta.
Brawo, brawo. Przebłysk geniuszu "starego" BioWare. Niby każdy domyślał się, że wygnani raczej nie przeżyją, ale tak przedstawionego wariantu mało kto się chyba spodziewał. W duchu człowiek się zastanawia, czy te circa 300 lat walki o przetrwanie w katorżniczych warunkach nie było aby gorsze od natychmiastowej śmierci w bombardowaniu. Tragizmu sytuacji dodaje fakt, że pomoc Republiki mogła ich ominąć o jedynie kilkanaście lat. Niezmiernie się cieszę, że mogłem poznać koniec tego interesującego wątku.
W TORze znajduje się sporo tego typu ukłonów w stronę fanów KOTORa, nie wspominając już o kilku nawiązaniach potężnego kalibru. Jako zagorzały fan Rycerzy Starej Republiki zachęcam wszystkich fanów serii do zapoznania się z The Old Republic. Gra ma swoje wady, ale też wiele zalet. Teraz macie okazję przetestować ją za darmo, więc tym bardziej. Long, long time ago...