Na co (realnie) liczę w 2013 roku? - sathorn - 14 grudnia 2012

Na co (realnie) liczę w 2013 roku?

Zakładając że świat się nie skończy, przyszły rok szykuje się naprawdę interesująco... Tak powinienem zacząć wpis o tym, co wydarzy się w 2013. Dalej jest miejsce na kilka ogólników o rozwoju branży, elektronicznej rozrywce jako elemencie naszej kultury i blablabla. Prawda jest taka, że co roku czytamy o tym, że kolejne dwanaście miesięcy będzie przełomowe. Co roku mamy nadzieję na nową generację konsol, premierę Half-Life’a 3, zapowiedź nowej gry Blizzard, która nie byłaby dodatkiem i kolejną wersję bibliotek DirectX czy następnych Pixel Shaderów.

Może odstawmy te bzdury na bok, bo szanse na cokolwiek z powyżej wymienionych w 2013 są nikłe. Zresztą, od kolejnej generacji konsol istotniejszy jest obecnie wzrost sprzedaży tabletów, nowy DirectX nikomu nie jest potrzebny, bo pecety i tak ciągnięte są w dół przez current-geny, Half-Life 3 „będzie jak będzie”, a po Diablo III wizerunek Blizzarda jako studia dokonującego cudów lekko podupadł. Na co realnie liczę w 2013 roku?

1. Że BioShock: Infinite, Tomb Raider i The Last of Us okażą się tak dobre, jak na to wskazują trailery.

Coraz rzadziej spoglądam w kierunku gier AAA. Mam na nie za mało czasu, są zbyt wtórne, drogie i nie oferują nic specjalnego. Nie wciągają, wkurza mnie że raz na moim PC odpalę grę w maksymalnych detalach, a kiedy indziej mam problem z włączeniem gry w ogóle.

Wciąż jednak żywo ten segment obserwuję, przeglądam trailery, czytam zapowiedzi, czytam wywiady. Właśnie BioShock: Infinite, Tomb Raider i The Last of Us wytypowałam jako gry, na które czekam z autentyczną nadzieją. Tylko trzy, aż trzy – zależy jak na to spojrzeć. W minionym roku nie były tylko dwie – Mass Effect 3 i Dishonored.

Jeżeli chociaż jedna z nich okaże się tak dobra, jak wskazują na to wszelkie przesłanki, to będę usatysfakcjonowany. Poczekam jednak do pojawienia się recenzji. Czasy kupowania gier w ciemno skończyły się dla mnie już dawno.

2. Turniej Starcrafta II z pulą nagród miliona dolarów (albo więcej!)

Milion dolarów to ładna, okrągła sumka, którą dobrze pokazać sponsorom. Do tej pory było tylko kilka turniejów, w których na jednej platformie pula nagród wynosiła by milion dolarów. Zmagań o takie pieniądze, a nawet większe – bo zdarzało się że milion dolarów przypadał tylko na pierwsze miejsce, doczekały się jedynie League of Legends i DOTA2. Wiem, że te pieniądze dzielone są na pięciu członków drużyny, ale nie ma to znaczenie – milion, to milion. Ta liczba robi wrażenie.

Marzy mi się turniej Starcrafta II z siedmiocyfrową pulą nagród. To byłby kamień milowy w historii tej gry. Jestem niemal pewien, że doczekamy się tego. Nie dałbym sobie obciąć jednak ręki, że w tym roku. Mam nadzieję.

Nie wymieniłem Starcrafta II: Heart of the Swarm w pierwszym punkcie, bo po pierwsze – trailery wcale nie wskazują na to, że będzie to dobra gra, a po drugie – to dodatek, a nie osobna gra. Oczywiście mam nadzieję, że będzie to dodatek świetny.

3. Na to, że deweloperzy zrównają Androida z iOSem

Darzę podobną atencją Androida i iOSa. Obydwa systemy operacyjne dla urządzeń moblinych są moim zdaniem świetnie zrobione i funkcjonalne. Trochę mnie irytuje, że mój HTC po półtorej roku potrafi mocno zamulić, ale to temat na inny raz. Denerwuje mnie jednak, że deweloperzy traktują platformę od Google po macoszemu.

Po pierwsze, jak najszbciej wydać wersję na iOSa, a później jak będzie sukces i trochę wolnego czasu, to może zajmiemy się wersją na Androida. Oczywiście bywają sytuacje odwrotne, albo jednoczesnej premiery, ale to rzadkość. Co do zasady kiedy słyszę o ciekawej grze na urządzenia mobilne, to muszę obyć się smakiem, bo premiera pół roku później mnie nie interesuje.

Chciałbym, żeby w 2013 roku rynek urządzeń działających na Androidzie urósł do tego stopnia, żeby wymusić na deweloperach równe traktowanie. Chciałbym zagrać w drugi sezon The Walking Dead na tablecie uruchamianym przez zielonego robocika.

4. Porządna usługa VOD w Polsce

Może się to wydawać marzeniem ściętej głowy, ale nie takie rzeczy się w start-upach działy (weźmy za przykład Legimi, które pozwala płacić niewielki abonament i czytać co nam się żywnie podoba).

Wszystkie seriale i premiery filmowe bez opóźnień w stosunku do USA. Dostępne z napisami kilka godzin po premierze za oceanem za kilka złotych.

Szybko, wygodnie, rozsądnie cenowo. Scentralizowana usługa, ewentualnie dwie - rozumiem, że mogą być problemy związane ze skupieniem wszystkich licencji pod jednym dachem. Realne? Wydaje mi się, że tak. Potrzeba "tylko" kupy pieniędzy i trochę szczęścia.

5. Duża impreza e-sportowa w Polsce (poza IEM Katowice)

Większa niż European Challenger Circuit czy Battle.net Invitational. Nic lokalnego, żadne mistrzostwa Polski, ale międzynarodowe zawody skupiające tysiące kibiców, najlepszych zawodników i dużą pulę nagród.

Nadwiślański kraj ma spore możliwości, jeżeli chodzi o e-sport. Zorganizowanie zawodów w Polsce jest tańsze niż w krajach Zachodu,  lokalizacja to dobry kompromis dla graczy ze Wschodu i Zachodu. Póki co większość eventów i tak jest darmowa dla odwiedzających, więc nie ma problemu z przekonaniem Polaków, że warto wydać te kilkanaście/dziesiąt złotych, żeby być obecnym na turnieju w roli publiczności. Chociaż mam wrażenie, że i to nie byłby wielki problem.

Jeżeli wszystkie te oczekiwania się spełnią, to będę miał dobry rok.

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
14 grudnia 2012 - 16:07