Moja uczelnia w miarę solidnie współpracuje z Microsoft w Polsce. Założono nawet studenckie koło naukowe, któremu patronuje wspomniana firma, a każdy ze studentów może z tego faktu wynieść mniejsze czy większe korzyści. Zaczynając od możliwości poznania architektury tworów giganta z Redmond, kończąc na pełnych wersjach każdego z Windowsów czy jakiegoś z pakietów typu Office. Wczoraj natomiast miał miejsce wykład, któremu przewodził pracownik polskiego oddziału MS. Trochę opowiem wam na temat tego, co można było usłyszeć.
Wejście Windows 8 na rynek kojarzy się wszystkim z odrzuceniem i negatywnymi odczuciami. Nic bardziej mylnego. Jak się w sumie okazało, W miesiąc sprzedano 40 milionów egzemplarzy, gdzie Windows 7 w ciągu dwóch miesięcy osiągnął niewiele większy wynik. Pomijając jednak ten fakt, z Windowsem 8 wiąże się kilka kluczowych kwestii, których rozwiązanie przyprawia pewnie o ból głowy niejednego człowieka, który chciałby opowiedzieć się po stronie popularnego, okienkowego systemu. Chyba najczęściej powtarzanym pytaniem było to dotyczące braku „Start” oraz pomysłu beznadziejnych, wg maruderów, kafelków. Pan Mariusz Kędziora, którego blog możecie znaleźć tutaj, miał nie lada wyzwanie. Jak przekonać ludzi do „ósemki” i, co gorsza, ludzi nakarmionych propagandą negacji zaczerpniętej z sieci? Przecież każdy wie, że popularny „hejt” wyszedł od ludzi, którzy Windows 8 na oczy nie widzieli, a zareagowali tylko na słowo kafelki, które było dla nich czymś przerażającym (bo pewnie nowym), stąd też zadbali o wykreowanie odpowiednich wrażeń u potencjalnych odbiorców.
Wykład kręcił się wokół wprowadzonych zmian. Wiecie ile osób łącznie pracowało przy „ósemce”? Okazuje się, że około 900-1000 osób. Mało? Dużo? Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że taki system w ostatecznym rozrachunku może trafić do nawet miliarda osób, to jednak mało. Przed tymi ludźmi postawiono barykadę, a oni musieli ją sforsować. Ile można wypuszczać na rynek tego samego? Nie oszukujmy się, ale wcześniejsze wydania „Windy” nie były za nadto rewolucyjne. Burzę wywołał natomiast ostatni twór. Kafelki! Po co to w ogóle? – słychać głos maruderów. Jak się jednak okazało, nie jest to wymysł ekipy odpowiedzialnej za projekt, a przemyślane rozwiązanie oparte na przeprowadzonych analizach dostarczonych przez użytkowników w ramach popularnego „raportowania” ściśle związanego z telemetrią. Przedstawiono nam wprost porównania i dane, z których jasno wynikało, że coraz rzadziej korzystamy z paska rozwijalnego spod przycisku „Start”, natomiast coraz częściej przypinamy aplikacje do paska narzędziowego. Analiza „czasu dostępu” do określonego contentu w menu Start ukazała też, że jest on bardzo nieefektywny jeśli chcemy dotrzeć do konkretnej aplikacji zakopanej gdzieś w setnym podkatalogu. Zadano sobie pytanie – jaka jest pierwsza czynność jaką wykonują użytkownicy odpalając PC? Jak się okazało, a nie jest to zbyt trudne do odgadnięcia, uruchamiają konkretne aplikacje. Nowe „kafelki” są swoistym menu Start z tą różnicą, że mamy do niej natychmiastowy dostęp po uruchomieniu komputera i nie tracimy czasu na przeszukiwane drzewek ze starego menu Start. Co więcej – użytkownicy często odpalają strony i aplikacje, które dostarczają im określone informacje. Stąd w nowym systemie kafelkowym są „płytki” interaktywne, które pełnią rolę „widgetów”. Mamy zbiór informacji w jednym miejscu, a nie rozsianych po menu i aplikacjach do których trzeba dotrzeć.
Było także słowo o uniwersalności. Tak, Windows 8 ma być krokiem w stronę wprowadzenia ujednolicenia systemów każdego typu urządzenia elektronicznego, czy to tabletu, smartfona, PC czy wszelkich innych odmian tego, czego używamy na co dzień. Zauważalne jest też dążenie do przerzucania się z czasem w „chmury” wierząc, że „cloud computing” to przyszłość, której celem jest zaoferowanie większej gamy usług przy jak najmniejszym wysiłku związanym z dostępem do nich. To zostawiam już do waszej oceny, natomiast mam nadzieję, że zainteresujecie się blogiem wymienianego na początku wpisu pana, który zdołał mnie przekonać do zastosowanych rozwiązań. Nie jest to ktoś, kto urwał się z chmury, ale takiej zwykłej, i rzucał co mu ślina na język przyniosła. Wiedział, co chce powiedzieć, a efektem tego były gromkie brawa na sali i wyjście z przekonaniem, że warto było półtorej godziny posłuchać wykładu nt. Windows 8.
Odwiedź https://facebook.com/Qualltin oraz http://youtube.com/Qualltin. Na tym pierwszym dzielę się wszystkimi wiadomościami ze światem, można też łatwo się ze mną skontaktować, a na tym drugim co jakiś czas rzucę jakimś filmem. Znajdziesz też tam moje filmy nagrane z live streamów, które co jakiś czas prowadzę! :-)
Mój wcześniejszy wpis: „Definition of insanity” w Far Cry 3 - nowy, ulubiony czarny charakter.