Magazyn Lag - wrażenia po pierwszym numerze - sathorn - 3 lutego 2013

Magazyn Lag - wrażenia po pierwszym numerze

Na rynku czasopism o grach panuje stagnacja. Nawet nie tyle stagnacja, co recesja i nawet nie tyle na rynku czasopism o grach, co na rynku prasy w ogóle. Wciąż jednak nie brakuje osób, które pałają sentymentem do papieru. I właśnie z miłości do papieru i gier narodził się Magazyn Lag.

Niszowy dwumiesięcznik, okraszony publicystyką i autorskimi ilustracjami, sprzedawany wyłącznie wysyłkowo.  Brzmi tak dobrze, że kupili od razu. Jakem hipster.

Na początek chciałbym pochwalić osobę, odpowiedzialną za dystrybucję magazynu. Czekałem dosyć długo, w międzyczasie wypadło mi dużo rzeczy i zgłosiłem problem z wysyłką jakieś trzy tygodnie po złożeniu zamówienia. Okazało się, że przez przypadek Lag poszedł na adres z konta bankowego, zamiast na podany w tytule przelewu. Momentalnie został mi wysłany drugi egzemplarz i za to podejście należy się kciuk w górę.

W środku znajdziemy dokładnie jedenaście tekstów różnych piór. Wśród autorów pojawił się nawet Maciej „Niekryty Krytyk” Frączyk, ale popełnił on tylko króciutką pocztówkę ze swojego dzieciństwa, która właściwie nic nie wnosi. Całość wydana na świetnej jakości papierze i okraszona ładnymi ilustracjami. W środku dosłownie dwie reklamy – jedna Indie Game: The Movie, a druga w zasadzie nawet nie do końca jest reklamą, bo informuje o tym, że dodatkiem do magazynu jest plakat wykonany przez Michała „Śledzia” Śledzińskiego. Warto dodać, że całość jest wydrukowana na mniejszym formacie, niż ten do którego się przyzwyczailiśmy.

Ponieważ magazyn jest niezbyt obszerny, mogę pozwolić sobie na ocenę każdego tekstu z osobna:

Witaj w grze – 7/10 – trochę zbyt pompatyczny wydźwięk, ale ciekawa teza,

Gry, czyli życie po życiu – 6/10 – Również ciekawe, chociaż tekst bardziej „przyziemny”,

Człowiek renesansu  - 4/10 – Kilka zdań rozbudowanych do gigantycznych rozmiarów i przemianowane na felieton. Nudy.

Wiedźmin, od książki do gry i z powrotem – 7/10 – mam już dosyć tematu Wiedźmina. Wszędzie ten Geralt i Sapkowski, jakbyśmy nie mieli innych tematów do rozmów. Tekst jednak niezły.

Niewykorzystany potencjał gier erotycznych – 5/10 – początek sensowny, ale potem autor odleciał daleko w chmury, a wraz z nim sens i logika.

Moda na starocie – 2/10 – trudno o bardziej sztampowy tekst.

Nasze wspólne dorastanie – 1/10 – bezsensowna wstawka, obecna tylko po to, żeby osobę odpowiedzialną za ten króciutki tekst (Niekrytego Krytyka) można było wymienić jako autora.

Hey Ash Whatcha’ Playin’? – 8/10 – chyba najciekawszy tekst w tym magazynie. Niezły wywiad z osobą tworzącą popularne vlogi.

Autoterapia growa – 3/10 – zapowiadało się ciekawie, ale autorka tylko liznęła temat.

Telefon jako konsola – 1/10 – oczywisty artykuł na oczywisty temat. Przeszedłby w Newsweeku albo Wproście. Dla osób, które wiedzą cokolwiek o branży gier wideo niemożliwe truizmy.

Zupełnie nowy mainstream – 1/10 – jak wyżej.

Przeglądam powyższą listę i zdaje sobie sprawę z tego, że obiektywnie rzecz biorąc nie jest dobrze. Brakuje dobrych autorów i starannie wyselekcjonowanych tekstów. Nie wiem jednak czy to kwestia miłej dla oka, nienachalnej szaty graficznej, dobrej jakości papieru czy faktu, że dawno nie czytałem prasy, ale wciąż nie skreślam LAGa. Jeżeli w następnym numerze jakość tekstów się podniesie, to pewnie kupię i trzeci numer. Póki co, za koncepcję i kilka fajnych spostrzeżeń LAG ma u mnie kredyt zaufania.

Namawiam też wszystkich pasjonatów do zgłaszania się do redaktora naczelnego magazynu LAG, który zachęca chętnych do wysyłania aplikacji na autorów tekstów. Może się okazać, że to czasopismo będzie takie, jakim je stworzymy.

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój fanpage na Facebooku, może nawet zasubskrybujesz mój prywatny profil, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
3 lutego 2013 - 13:25