Stand Up: Louis C.K. - myrmekochoria - 3 maja 2013

Stand Up: Louis C.K.

Mój ostatni wpis narodził sie podczas oglądania pewnego skeczu. Zaryzykowałem stwierdzenie, że polskie kabarety nie są zabawne. Znajdzie się kilka wyjątków. Słabość kabaretów polskich wcale nie jest winą twórców. Obarczyłbym odpowiedzialnością raczej publiczność, która niestety identyfikuje podmiot mówiący z wypowiadanym tekstem, co jest bardzo niedojrzałe i głupie, ponieważ wszystko co wydarza się w tej przestrzeni jest kreacją sceniczną. Przez to niezrozumienie polskie kabarety nie mogą rozwinąć skrzydeł, poruszać tematów z kontrowersyjnych (dla niektórych) kręgu seksualności, religii, dewiacji, dysocjacjach skapanych w rekreacyjnym używaniu narkotyków itd.

Można byłoby rozwodzić się nad tym, że większość ludzi ciągle uważa, że istnieją magiczne słowa, które posiadają olbrzymi ładunek, co jest zupełnie dla mnie niezrozumiałe, ponieważ to tylko dźwięki tworzone aparatem mowy, które są z kolei interpretowane przez społeczną umowę czy tam kod językowy. Zbaczałbym jednak z mojej drogi, ponieważ nie jest to moim celem. W kilku wpisach może przedstawię kilku komików, których darzę całkiem sporą sympatią i estymą. Nie będzie to historia stand- upu, ale raczej subiektywny wybór kilku sylwetek.

Louis C.K., po śmierci George Carlina,  stał się  najpopularniejszym komikiem w Stanach Zjednoczonych. Początki jego kariery nie zapowiadały jednak komediowego geniuszu, którym stał się w ostatnich latach. W swojej tyradzie poświęconej Georgowi Carlinowi stwierdza, że przez ponad 15 lat miał tylko jeden tzw. „act” (tj. godzinę materiału podzieloną na bity, czyli żarty ułożone w jakiejś sekwencji). Carlin słynął z swojej „płodności” tj. co roku wypuszczał nowy album. Wielka odmiana nadeszła dzięki wpływowi  jednego z najwybitniejszych komików. Przyczynił się do tego także rozwód i podział opieki nad dziećmi. Te negatywne doświadczenia zostały przepracowane i uległy przekształceniu w przełomowy dla niego album „Shameless”. Na album składa się seria frustracji, które narosły w jego życiu; seksualność, pełnienie ról społecznych, bieda, brak szczerości, trud wychowywania dzieci. Jeden z lepszych albumów ostatnich lat. Rok później powstaje „Chewed up” i "Hilarious"

Na fali sukcesu C.K. tworzy drugi (pierwszym był Loucky Louie, który polemizował z modelem współczesnego małżeństwa opartym na „Honey Moons”) serial zatytułowany „Louie”, który zdobywa szerokie uznanie krytyków. Serial jest wymagający i na pierwszy rzut oka pesymistyczny i podszyty nihilizmem, ale nic bardziej mylnego. Wielu ludziom mogą nie podobać się dłużyzny niektórych scen, jednak wciąż uważam, że warto się z nim zaznajomić.

Warto wspomnieć o nowym albumie Louiego, ponieważ „Live at the Beacon Theatre” można kupić za pięć dolarów. Jestem dumnym posiadaczem owego produktu. Po raz pierwszy w historii komik użył Internetu do dystrybucji swojego albumu. W jego ślady poszli między innymi Jim Gaffigan czy Joe Rogan. Wykluczyło to wielu pośredników i show biznesowe struktury zarabiające na pracy artysty. Cyfrowa dystrybucja okazała się olbrzymim sukcesem. Louie zarobił ponad milion dolarów. Dla siebie zatrzymał niecałe 220 tysięcy dolarów. Reszta pieniędzy została wydana na pokrycie kosztów produkcji, instytucje charytatywne i bonusy dla pracowników.

Louie nie ma nic przeciwko piractwu, ponieważ utrzymuje się z występów w klubach i teatrach, więc możecie poszukać jego twórczości. Znajdziecie ją z pewnością, zalecam oglądanie w porządku chronologicznym. Jeżeli Wam się spodoba to warto go wspomóc.

P.S. Rzucam linki z polskimi napisami, choć warto mieć na uwadze, że tłumaczenia bywają różne. Bardzo ciężko czasem przetłumaczyć meandry języka nagielskiego na polski. Poza tym w oryginalnym języku jest rytm, dobór słów i siła, więc polecam raczej słuchania.

P.S.2 Następne wpisy będą nieco bardziej obskurne tzn. będę prezentował sylwetki nieco mniej znanych komików.

myrmekochoria
3 maja 2013 - 15:38