Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części, oprócz suchych danych, poznacie również moje odczucia względem nich, zaś na samym końcu recenzji możecie także wziąć udział w dostępnej tu ankiecie. Niniejszym zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z treścią oraz do komentowania.
Grupa Żywiec idąc za ciosem rozszerzyła swoją ofertę o kolejny wariant. Dzięki temu oprócz cytrynowej edycji, otrzymaliśmy Warkę Radler o smaku jabłkowym. O tym, czy okaże się ona tylko miłym urozmaiceniem, czy też faworytem w tym orzeźwiającym gatunku piwnym, dowiecie się z mojej, treściwej recenzji.
Identycznie jak w przypadku cytrynowej odmiany, także i tu mamy do czynienia z dwoma typami opakowań. Mianowicie: butelkami oraz puszkami. I tak samo jak tam, tak i tu na kontrze dominują kolory srebra. Z tą jednak różnicą, iż na tle zamiast zółtej cytrynki, widnieje zielone jabłuszko. Sama butelka została wykonana z brązowego szkła, zaś jej kształt jest typowy dla innych produktów tej marki. Odklejająca się etykieta również.
Dobre radlery cechują się mętnością, której opisywanemu produktowi z całą pewnością nie brakuje. Natomiast barwa, którą możemy tutaj podziwiać niewiele różni się od cytrynowej wersji. Jest ładna, jasnożółta, nawet pokusiłbym się o stwierdzenie bananowa. Pianka zaś śnieżnobiała i obfita, ale tylko przez zaledwie parę sekund, ponieważ bardzo szybko znika. Różnice między "rodzeństwem" możemy dostrzec za to w bezpośrednim porównaniu. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie zauważyć, iż omawiana Warka jest nieco ciemniejsza od swojego starszego "brata".
Dominującym zapachem jest tutaj jak nietrudno się domyślić zielone jabłko. Jednak w przeciwieństwie do takiego Somersby, aromat nie przypomina mi soku typu Tymbark, a jabłecznik. Zapewne wpływ na taką woń mają wyczuwalne tu i ówdzie drożdże. Przyznaję tym samym, że efekt takiego połączenia zdołał przypaść mi do gustu.
W smaku podobnie. Główne skrzypce gra tutaj zielone jabłuszko, zaś na samym końcu możemy doszukać się także paru piwnych aromatów. Nasycenie spore, ale odpowiednie do tego typu piwa. Generalnie konsumpcja okazuje się jak najbardziej przyjemna. Co prawda jabłkowa odmiana nie orzeźwia tak jak cytrynowa, ale również jest godna uwagi.
Podsumowując: Warka Radler o smaku jabłkowym okazuje się być miłym urozmaiceniem dla osób znudzonych cytrynowymi browarami. Niestety nie mogę tu rzec, że jest też świetną dla nich alternatywą. Głównie z tego względu, iż nie jest w stanie nas orzeźwić w taki sposób w jaki to robi chociażby starsza wersja owocowej Warki. Niemniej jednak warto ją spróbować. Szczególnie polecam piwoszom lubiącym jabłkowe, ale pozbawione mięty aromaty.
Masz inne ode mnie zdanie? Super, przecież o to chodzi! Z przyjemnością dowiem się co sądzisz o opisywanym przeze mnie piwie. Wymieniajcie się zatem własnymi doświadczeniami i przygodami! Jeśli macie propozycje odnośnie kolejnych części tego cyklu - piszcie o tym w swoich komentarzach do czego bardzo gorąco zachęcam. Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie, którą poniżej widzicie.
Warka Radler Jabłko
Cena: ok. 3zł.
Zaw. Alk.: 2%
Ekstrakt: 10*
Proporcje: 40/60 - piwo/lemoniada
Gatunek: Jasne / Radler / Smakowe / Niskoalkoholowe / Pasteryzowane
+ przyjemny smak
+ miły zapach
+ odpowiednie nasycenie
+ świetny wygląd piwa
+ posiada delikatny posmak piwa
- znikająca piana
- nie orzeźwia tak jak powinno
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.