O lontach, kółkach, skałkach i broni, która strzela, mimo że nie powinna, albo kolejny niepotrzebny wpis, czepiający się historycznych nieścisłości w grach.
Przy okazji testowania wersji alfa gry Betrayer, zwróciłem uwagę na bardzo ładnie wykonane animacje towarzyszące używaniu broni palnej. Dwie rzeczy nie dają mi jednak spokoju, jedna jest niewielkim anachronizmem, druga natomiast sprawia, że broń palna w tej grze w ogóle nie powinna działać.
Ile znacie FPSów, dziejących się najpóźniej w początku XVII wieku, w których możemy postrzelać bronią z epoki? No właśnie. Broń w tamtym okresie była szalenie niepraktyczna: przeładowanie trwało wieki (zależnie od modelu i wprawy strzelca), zdarzały się częste niewypały, a trafienie na większe odległości było tylko kwestią szczęścia (gwintowanie luf niby już istniało, ale długo jeszcze nie zdążyło się upowszechnić).
Betrayer podjął próbę przedstawienia, jak wygląda FPS w realiach amerykańskich kolonii w 1604 roku. Trzeba przyznać, że twórcy spisali się na medal, bo – przynajmniej na aktualnym etapie rozwoju gry – korzystanie z broni palnej jest bardzo ryzykowne i niepraktyczne. Animacja może i jest ładna, ale w obliczu szarżującego w naszą stronę upiora, będziemy raczej chcieli, żeby się możliwie jak najszybciej skończyła... A mogło być gorzej!
Przyznaję, że uroczym pomysłem wydało mi się danie do rąk gracza broni nazwanej muszkietem, ale znacznie krótszej. Dzięki czemu nasz bohater może bez większych przeszkód przeładowywać w biegu i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby załadować kolejną kulę w trakcie „taktycznego odwrotu”.
Ciekawsze jest jednak, że mało prawdopodobne jest w ogóle istnienie w 1604 roku broni tego typu, jak używana w grze. Muszkiet z XVI i początku XVII wieku był bardziej bezpośrednim potomkiem broni odpalanej za pomocą przykładania ognia do panewki z prochem. Do tego stopnia bezpośrednim, że sam jeszcze korzystał z lontu. Nie trzeba już go było przykładać ręcznie, bo był zaczepiany o uchwyt, który zwalniało się naciśnięciem spustu, ale wciąż było to bardzo niewygodne rozwiązanie. Po pierwsze panewka wymagała ręcznego odkrycia i przed wystrzałem proch mógł się z niej wydostać lub zamoknąć, po drugie lont musiał się żarzyć i być dobrze odmierzony, żeby niechybnie odpalić zgromadzony proch.
Ten sam problem dotyczy pistoletów. Pod względem technicznym, istnieje prawdopodobieństwo, żeby realiach w gry były zamontowane zamki kołowe. Co prawda były one bardzo drogie, ale nie wymagały już obecności lontu i, mimo ceny, w połowie XVI wieku miały już za sobą pierwsze użycia w trakcie bitew.
Opcję tę zaznaczam tylko dla zasady, bo gołym okiem widać (i nie przeszkadza w tym nawet stylistyka gry), że ani muszkiet, ani pistolet z Betrayera nie przedstawiają żadnego z powyższych etapów rozwoju. Jeżeli ktoś wie, jak wyglądała kiedyś broń palna (osobiście tracę zainteresowanie militariami w okolicach połowy XIX wieku), od razu zauważy, że mamy do czynienia z najpopularniejszym mechanizmem skałkowym.
Decyzja zresztą uzasadniona względami praktycznymi i wizją gry, bo wprowadzenie zamków skałkowych było jednym z najważniejszych etapów rozwoju broni palnej: proch był dużo lepiej zabezpieczony, nie trzeba już było ręcznie odsuwać pokrywy panewki i zapalać lontu. Taka broń mogła być noszona naładowana nawet pod płaszczem i zostać użyta dopiero w najbardziej dogodnym momencie.
Problem jest tylko taki, że zamek skałkowy tego typu, jaki oglądamy w grze, po raz pierwszy pojawił się w okolicy 1610 roku, czyli sześć lat po przedstawionych wydarzeniach. Anachronizm staje się bardziej widoczny, gdy zauważymy, że tą samą bronią posługują się duchy zmarłych przed laty Hiszpanów.
Niezgodność tę już przede mną zauważył jeden użytkownik na forum poświęconym grze (link). Twórcy przyznali mu rację, tłumacząc, że broń lontowa nie pasowałaby do mechaniki. Jest to o tyle ciekawe, że przedstawiona obserwacja wcale nie jest do końca zgodna z prawdą i anachronizm mógł zostać znacznie złagodzony samymi faktami historycznymi. Racja, broń w grze nie jest ani lontowa, ani kołowa, a właściwych zamków skałkowych jeszcze nie produkowano. Często jednak zapomina się, i tak stało się również w wypowiedziach na forum, że były też inne ogniwa w rozwoju broni palnej. Mimo że właściwy zamek skałkowy został wynaleziony później, jego podstawowy mechanizm był już dobrze znany i stosowany w broni palnej od połowy XVI wieku, chociażby w tak zwanym zamku niderlandzkim (nie ma nawet pewności, czy – wbrew nazwie – nie wymyślili go Hiszpanie lub Niemcy). Tak więc użycie mechanizmu skałkowego wcale nie jest aż tak karygodnym przekłamaniem historycznym, jak mogłoby się początkowo wydawać.
Tym bardziej trzeba przyznać, że w grze traktującej o duchach, przedstawiającej fantastyczną wersję wydarzeń z początku XVII wieku, kilkuletni anachronizm (większy, jeżeli uwzględni się czas masowego wprowadzenia mechanizmów skałkowych typu francuskiego i miejsce akcji gry), nie powinien nikogo bulwersować i chyba można na niego przymknąć oko, prawda?
Gorzej wypada inna sprawa – broń trzymana przez głównego bohatera, nawet jeżeli założymy, że istnieje, po prostu nie może wystrzelić. Spójrzmy, jak wygląda przeładowywanie: widzimy rękę, która sypie proch z woreczka bezpośrednio do lufy muszkietu (oczywiście od przodu), wpycha do niej kulę, przepycha i… strzela? Zdarzyło wam się kiedyś, że w zapalniczce nie pojawił się ogień? Nasz bohater obejrzałby coś bardzo podobnego, bo wyzwolony naciśnięciem spustu kurek z krzemieniem, zdołałby jedynie wykrzesać iskrę, która nie miałaby się czego złapać. Wsypanie prochu do lufy i upchanie w niej kuli są oczywiście zupełnie na miejscu, ale nie wiedzieć czemu animacja nie przedstawia sypania prochu do panewki.
Komplementarną animację ma ładowanie pistoletu, tym razem jednak nasz bohater wciska kule do pustej lufy, bez podsypywania prochem, więc mimo wypełnienia panewki, nie udałoby mu się uzyskać właściwej siły wystrzału.
Trzeba przyznać, że uproszenie animacji jest raczej zrozumiałe ze względu na charakter gry, dzięki niemu przeładowanie trwa siedem sekund zamiast ponad dwudziestu (mniej więcej w takim czasie powinien przeładować muszkiet wyszkolony, nomen omen, muszkieter z XVII wieku).
Z drugiej strony, gdyby muszkiet ładowało się prawie pół minuty, ale strzał byłby dziesięć razy silniejszy od strzały z łuku (przeciwko celom w zbroi byłoby to zupełnie uzasadnione), używanie broni palnej nie tylko byłoby wierniejsze historii, ale dodatkowo nareszcie zyskałoby jakiś sens.
W artykule mogą pojawiać się niezgodności z polską terminologią. Podczas pisanie posiłkowałem się książkami angielskimi, m.in.:
1. Jeff Kinard: Pistols: An Illustrated History of Their Impact. 2003.
2. Richard Law, Peter Brookesmith: The Fighting Handgun: An Illustrated History from the Flintlock to Automatic Weapons. 1997.