Przejrzałem sobie stare pudełko z grami. Nie wiem jak wy, ale ja gromadziłem sobie kolejne płytki z myślą, że kiedyś na pewno wrócę do tytułów, które najbardziej mi się podobały. Tymczasem rocznie wychodzi tyle nowych, ciekawych gier, że do pudełka nie zaglądałem już od kilku lat. Naprawdę, zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, jak ciekawe tytuły popadły w zapomnienie. Nie mówię o grach, o których nikt nie słyszał. Nie chcę też pisać o tytułach, które nieustannie powracają na usta graczy – przy okazji powstawania kolejnej części, remake’ów, zbiórek na Kickstarterze itp.
Okazało się, że zamknięte przez kilka lat pudełko kryło w sobie tytuły, które nawet wydane dzisiaj – gdyby tylko polepszyć grafikę – mogłyby uchodzić za pozycje wnoszące pewien powiew świeżości, ze względu na sposób poruszania jakiegoś zagadnienia lub mechanikę rozgrywki. Chciałbym, w postaci krótkiego cyklu, przedstawić kilka tytułów, o których ostatnio się nie słyszy. Zacznę od The Wiggles.
The Wiggles ukazało się pod koniec 2001 roku. W grze dowodzimy klanem Wigglesów. Pierwszym, co rzuca się nam w oczy, jest brzydota bohaterów. Nie mówię o jakości wykonania lub przestarzałej grafice, ale o przyjętym przez twórców stylu. Jednak, kiedy już przezwyciężymy szok poznawczy, zaczynamy interesować się losami naszych małych podopiecznych, lubić ich, nadawać imiona... I obserwować wielką sagę, która rozgrywa się w podziemnych tunelach.
Życie Wigglesów jest – z naszej perspektywy – co najmniej nieciekawie. Praktycznie całe dnie i noce spędzają kopiąc pod ziemią. Nie dajmy się jednak zmylić pozorom! Prowadzony przez nas klan ma do wykonania bardzo ważne zadanie, powierzone mu przez samego Odyna.
Fabuła jest bardzo wyraźnie bazowana na mitologii skandynawskiej. Głównym przeciwnikiem jest Fenris (w mitologii zazwyczaj nazywany Fenrirem). Jest to pies, który uciekł Odynowi. Jeżeli ktoś zna mitologię skandynawską, to wie, że zgodnie z nią, gdy Fenrir zerwał się z łańcucha, karły ukuły mu nowy, który ma go utrzymać aż do samego Ragnaröku, kiedy to Fenrir ostatecznie uwolni się i pożre Odyna. Następnym razem, jak wasz pupil zmoczy dywan lub pod waszą nieobecność zostawi sierść na poduszce, miejcie w pamięci, że nie jest jeszcze najgorzej.
Ale nie wyprzedzajmy faktów. Fabuła gry dzieje się na długo przed Ragnarökiem. Karły mają zebrać rozrzucone pierścienie i wykuć z nich na nowo łańcuch dla uroczego psiaka.
Nie ukrywajmy, Wigglesy nie są nainteligentniejszymi stworzeniami na ziemi… Choć nawiasem mówiąc pod ziemią nie mają zbyt dużej konkurencji. Tak czy inaczej, potrzebują pomocy nas – czyli gracza.
The Wiggles to coś jakby połączenie Simsów z Settlersami, rozgrywające się w widzianych od boku podziemnych korytarzach. Musimy wskazywać karłowatym stworzeniom, gdzie mają iść, gdzie kopać i co budować . Możemy nawet wyznaczać im, ile czasu wciągu dnia mają wolnego, a ile pracują. Dwie rzeczy zasługują na szczególną uwagę: po pierwsze humor, po drugie nieustanne poczucie, że nasze Wigglesy się rozwijają.
Widać, że pracownicy studia, które zrobiło Wigglesy, mieli całą masę świetnych pomysłów. Od umieszczania w grze rozmaitych cytatów filmowych, przez humorystyczne dialogi Wigglesów po znakomity projekt całego świata gry. Nasze Wigglesy jedzą, piją, śpią, kopią w ziemi, walczą, uczą się… i robią wiele innych rzeczy, koniecznych do rozwoju naszego karlego królestwa. W jednych dialogach rozmawiają o najlepszej temperaturze pieczenia chomików, w innych na przykład zastanawiają się, czy jest ktoś, kto steruje ich życiem.
Gra jest znakomicie wyważona jeżeli chodzi o proporcje i czas gameplayu. Tak naprawdę to tylko od gracza zależy, gdzie i kiedy przeniesie obóz, jaką obierze strategię w rozwoju Karłów, a nawet jak wykona poszczególne misje. Na przykład fortecę trolli możemy zarówno zaatakować od frontu, jak i zrobić podkop pod nią. Naprawdę świetne jest podejście twórców do swobody gracza. Jeżeli napotykamy wrogi klan, możemy po prostu uprzejmie się z nim ignorować lub spróbować dokonać podboju. Gra w żaden sposób nie wymusza na nas konkretnego zachowania.
Im głębiej kopiemy, tym lepszej jakości znajdujemy surowce, a to natomiast pozwala nam budować coraz lepsze sprzęty: od ogniska po kuchenkę, od procy po broń palną. Zależnie od umiejętności naszych bohaterów, zmieniają się także drobne detale w wyglądzie Wigglesów. Na przykład Wiggles, który zna się już trochę na walce, dostaje do swojego hełmu dodatkowe rogi.
Poszczególne drobiazgi z podziemnego życia i chomiczej ekonomii regularnie wywołują uśmiech na twarzy gracza. Pieczone chomiki, chomicze elektrownie, chomik-wierzchowiec itp. Troska o detale sprawia, że naprawdę gra się z pewną niecierpliwością, co też zobaczymy na kolejnych etapach.
Produkcja nigdy nie obrosła kultem, nie doczekała się kontynuacji, remake’u, rebootu. Nie znajdziemy jej na Steamie, nie kupimy na GOGu. Całe szczęście, kilka lat po premierze The Wiggles było u nas dodawane do jakichś pism, więc jeżeli ktoś będzie chciał uzupełnić swoją kolekcję, prawdopodobnie to wydanie będzie najłatwiej znaleźć. Dzisiaj, po ponad jedenastu latach od premiery, Wigglesy mogą zapewnić całe godziny znakomitej zabawy. Jak najbardziej polecam.