Szeregowiec Ryan - historia prawdziwa - DM - 5 czerwca 2015

Szeregowiec Ryan - historia prawdziwa

6 czerwca mija kolejna rocznica inwazji aliantów na Normandię - wydarzenia, o którym można bez przesady powiedzieć, że zmieniło losy świata. W zeszłym roku przypatrywaliśmy się najciekawszym grom o D-Day i słynnym zdjęciom z Omaha Beach. Twórcy gier nadal nie chcą tworzyć gier o drugiej wojny światowej, kinowa „Furia” jakoś nie wywołała serii podobnych filmów - powróćmy zatem do jednej z najlepszych produkcji na temat inwazji - „Szeregowca Ryana”. Jaka autentyczna historia kryje się za scenariuszem filmu?


Wydarzenia przedstawione w „Szeregowcu Ryanie” nie są tak ściśle wzorowane na prawdziwych losach żołnierzy, jak bliźniacza „Kompania Braci”. Faktem jest natomiast sama historia spadochroniarza, który stracił swoich braci w walkach i jako jedyny ocalały został odesłany do kraju. Był nim sierżant Frederick „Fritz” Niland, i to właśnie jego losy były inspiracją dla Stevena Spielberga.

Bracia Niland - Frederick z prawej

Kompania Straconych Braci
Frederick był najmłodszym spośród czterech braci. Robert służył w 82 Dywizji Powietrznodesantowej, Preston w 4 Dywizji Piechoty, a Edward był pilotem bombowca B-25 Mitchell i stacjonował na Pacyfiku. Tak jak filmowy Ryan - Niland był spadochroniarzem 101 Dywizji Powietrznodesantowej i zgubił się gdzieś w chaosie walk. Krótko po północy 6 czerwca był już nad Francją, miał wylądować blisko miasteczka Carentan - jego samolot został jednak trafiony i Niland zmuszony był wyskoczyć wcześniej, wiele kilometrów od swojego celu. Nie wiedział, że parę dni wcześniej - 20 maja - samolot Edwarda został zestrzelony nad Birmą, Robert, który również został zrzucony w desancie 6 czerwca - zginął tej samej nocy pod wsią Neuville-au-Plain, a Preston został zabity na plaży Utah 7 czerwca.

Fritz Niland był przyjacielem Warena Mucka i Donalda Malarkeya, znanych z książki i serialu „Kompania Braci”.

W filmie to kobieta pisząca telegramy z kondolencjami odkrywa śmierć trzech braci i zawiadamia dowództwo. W rzeczywistości było trochę inaczej. Matka Nilandów otrzymała trzy telegramy w odstępie kilku dni. Ponoć kurier, który dostarczył pierwszą wiadomość -  błagał swoich przełożonych, by nie musiał zawozić drugiego i trzeciego. Frederick nie wiedział nic o losach swojej rodziny. Gdy w końcu dołączył do swojej Kompanii H - dowiedział się o zestrzeleniu samolotu nad Pacyfikiem. Nie zdążywszy jeszcze ochłonąć po tragicznych wieściach - dowódca przekazał mu smutną wiadomość o Robercie z 82nd, który został już pochowany na cmentarzu nieopodal Sainte-Mère-Église. Zdruzgotany Niland dostał pozwolenie na odwiedziny grobu brata, w niezbyt oddalonym od nich miasteczku. Wyruszył tam z kapelanem jednostki - Ojcem Sampsonem. Przechadzka wśród świeżych mogił nie była skuteczna - nie mogli znaleźć grobu Roberta. Pojechali na inny cmentarz, gdzie Sampson znalazł krzyż z imieniem Preston Niland - zasugerował Fritzowi, że pewnie ktoś pomylił się w napisie. Zrozpaczony Niland wymamrotał tylko, że Preston to jego trzeci brat…

Grób Roberta na cmentarzu w Colleville-sur-Mer, Preston spoczywa tuż obok

Po powrocie z cmentarza, to ojciec Sampson zaczął działać. Wypełnił stosowne papiery i poinformował Waszyngton, że Frederick został „jedynym ocalałym” z rodziny i musi być niezwłocznie wysłany do domu. Gdy Miller znalazł Ryana na moście - ten odmówił powrotu, twierdząc, że żołnierze to jedyni bracia jacy mu pozostali. Tak samo było z Nilandem - Fritz chciał zostać we Francji i pomścić śmierć swoich braci. Upierał się tak aż do sierpnia 1944, kiedy surowym rozkazem został w końcu odesłany do Stanów. Resztę swojej kariery wojskowej spędził w żandarmerii, pragnąc cały czas wrócić na front.

Cudownie ocalony
Los okazał się trochę łaskawszy dla rodziny Nilandów. W maju 1945 - do domu wrócił Edward, pilot feralnego bombowca. Okazało się, że uznany za zmarłego - przeżył zestrzelenie samolotu i dostał się do japońskiego obozu jenieckiego, w którym spędził prawie rok. Frederick Niland nie doczekał obrazu Spielberga -zmarł na atak serca w 1983 roku. Na uroczystą premierę filmu zostały zaproszone jego trzy córki.

DM
5 czerwca 2015 - 17:15