W związku z nadchodzącym filmem Batman kontra Superman, który jest oparty (po części) na komiksie Franka Millera, postanowiłem przeczytać pierwowzór. Większość ludzi zachwyca się tym dziełem i uważa opowieść Millera, za jedną z najlepszych historii o Batmanie. Postanowiłem to sprawdzić. Zapraszam na Historie Obrazkowe, gdzie podzielę się uczuciami o komiksie Batman: Powrót Mrocznego Rycerza.
Frank Miller jest legendą, za sprawą takich tytułów, jak Sin City, 300 czy opisywanym właśnie Powrotem Mrocznego Rycerza. Pracował z największymi wydawnictwami komiksowymi na świecie. Publikował swoje historię u takich gigantach jak Marvel, DC Comics czy Dark Horse. Napisał również kilka scenariuszy filmowych w tym do RoboCopa 2. Na swoim koncie posiada wiele nagród, za poszczególne opowiadania, jak i ogólny wkład w kulturę komiksową. Przy tworzeniu komiksu o Batmanie, Millerowi pomagał również inny znany autor. Był nim Klaus Janson, rysujący od lat postacie Batmana czy Supermana. Za kolory odpowiedzialna była Lunn Varley, była żona Millera.
Wizualnie komiks po trzydziestu latach, może nie zachwycać, ale to robi. Nie są to już ostre i wyraziste rysunki komputerowe, jakie spotkamy w obecnych komiksach o Batmanie, ale mają swój klimat oraz wyblakły ostry charakter. Ja posiadam na swojej półce, najnowsze drugie wydanie w twardej oprawie, wydawnictwa Egmont. Solidny komiks, który każdy fan Batmana, powinien mieć w swojej kolekcji. Cały album składa się w czterech zeszytów, które tworzą całą historię. Na końcu zbioru możemy zobaczyć oryginalne okładki zeszytowego amerykańskiego wydania. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam zestawienia oryginalnych okładek. A jak zostaną wrzucone jeszcze te alternatywne, to po prostu jestem wniebowzięty.
Rok 1986 jest dla mnie wyjątkowy. W tym roku ukazał się również komiks Batman: Powrót Mrocznego Rycerza. Historia opowiada losy podstarzałego Bruca Wayna, który od dłuższego czasu wycofał się z roli obrońcy Gotham. Narastający chaos w mieście zmusza Batmana, by ten jeszcze raz powrócił i zrobił porządek na ulicach. Autor w fantastyczny sposób nakreśla charakter Batmana, który ze strony na stronę ma już wszystkiego dość i postanawia odejść z hukiem. Nie jest już młody i wysportowany, a nowi przeciwnicy są o wiele bardziej potężni i zdecydowanie młodsi. Batman nie byłby sobą, gdyby nie miał pod ręką zmyślnych zabawek i chytrości lisa. Obok nowych przeciwników, pojawią się również starzy wrogowie. Miller w fantastyczny sposób pokazał symbiozę między Jokerem a Batmanem, która definiuje każdego z bohaterów na swój własny sposób. Ostateczna konfrontacja dwóch kultowych ikon DC (Batman kontra Supermen), zaskakuje i daje do myślenia. Poza tym stała się wzorem dla nadchodzącego filmu Batman kontra Superman: Świt Sprawiedliwości, w reżyserii Zacka Snydera. Czekam z niecierpliwością na premierę, gdyż coraz to nowe trailery oraz spekulacje na Youtubie podkręcają moja wyobraźnie, co do całego filmu. Szkoda, że ostatni trailer pokazał według mnie, za dużo. Twórcy mogli nadal wmawiać nam, że ten film będzie o walce Batmana z Supermanem, a tutaj pokazali Doomsdaya w całej klasie. Szkoda. Zepsuli niespodziankę.
Podsumowując, Batman: Powrót Mrocznego Rycerza to komiks Must Have. Nie widzę tutaj żadnego argumentu, przeciw któremu fan Batmana nie powinien posiadać tego numeru na swojej półce. Mroczna i pełna zaskakujących zwrotów akcji, a także przedstawienie postaci Batmana, w innym jak do tej pory świetle, w roku 1986 wywołał masę zamieszania i teraz w 2016 robi to nadal. Po prawie trzydziestu latach nie dziwię się, że nadal ludzie mówią o tym komiksie. Teraz czekam, aż Egmont wyda ponownie kontynuację w postaci Batman: Mroczny Rycerz Kontratakuje. Najlepiej pasujący grafiką do tego albumu. Dlaczego pytacie? Gdyż za oceanem właśnie ma miejsce premiera kolejnej opowieści, zamykającą trylogię Mrocznego Rycerza. Egmont liczę na was, i mam nadzieję, że nie będziecie się ociągać, gdyż polski fan Batmana, już ma odłożone pieniądze. Przynajmniej ten jeden, niżej podpisany.