Nieodwracalne uszkodzenie słuchu i inne zagrożenia 'pokolenia .mp3'
Graj dłużej - pozostań prawiczkiem (bo i po co komu seks?)
"Call of Duty jest Coca-Colą gier wideo"
Recenzja telewizora plazmowego Panasonic TX-P42ST50: ideał dla graczy i kinomaniaków
Skyfall: Bond niemal doskonały - recenzja
Batman: Earth One (2012) - recenzja powieści graficznej
Wydana w październiku 2007 produkcja CD Projekt RED była ostatecznym dowodem, że Polacy potrafią tworzyć gry na światowym poziomie. W przypadku Wiedźmina świetnie zagrały wszystkie najważniejsze elementy, w tym prezentacja fabuły, prowadzenie rozgrywki, oprawa graficzna oraz oczywiście to, co zaraz sobie tu omówimy.
Powszechnym widokiem na ulicach są dziś młode osoby z małymi słuchawkami wciśniętymi w uszy. Sygnał dźwiękowy trafia prosto do delikatnego organu słuchowego, a im większy hałas ulicy - samochody, tramwaje czy rozmowy ludzi w autobusie - tym bardziej podkręcamy głośność na odtwarzaczu, pompując w uszy ilość decybeli, do której nie przystosowała nas ewolucja. Z czasem przestaje istnieć coś takiego, jak cisza - nasz słuch został bezpowrotnie uszkodzony, słyszymy tylko nieustanne dzwonienie w uszach.
Nie trzeba mieć doktoratu z laryngologii, by rozumieć, że długi okres wystawienia na hałas powoduje degradację słuchu. Nie chodzimy codziennie na koncerty, więc choć po takiej głośniejszej okazji doświadczamy dzwonienia w uszach, to jednak trwa ono relatywnie krótko - od kilku godzin do paru dni. Większe zagrożenie stanowią tutaj częste sytuacje, gdy nie dajemy naszym uszom szansy na naturalny proces regeneracji.
Ten tytuł, przy całej swej wspaniałości oraz znaczeniu w historii gamingu, zasługiwał na oprawę muzyczną z prawdziwego zdarzenia. I taką też otrzymał.
Pomyślałem, że warto przybliżyć Wam filmy, które tak mi się spodobały, że zasłużyły na co najmniej dwukrotne obejrzenie. Będę starał się wybierać tu przede wszystkim dzieła, które z jakiegoś powodu nie zyskały w Polsce wielkiej sławy, będąc jednocześnie tym, czym moim zdaniem kinematografia powinna być. Podchodzę do tematu absolutnie subiektywnie, bez zabaw w Topy i rankingi, a z moimi rekomendacjami zrobicie co zechcecie.
Mało który soundtrack (do filmu czy gry) jest tak nasączony klimatem, że przez większość czasu aż strach go słuchać. Taki efekt - przynajmniej w moim przypadku - wywołuje muzyka do Diablo II.
Zapewne niektórzy z Was zetknęli się już ze świetnym trailerem fanowskiego filmu inspirowanego universum gier Half-Life (szczególnie drugiej części). Pełny, 12-minutowy film został wczoraj udostępniony przez swych twórców, a teraz czeka na Was w rozwinięciu newsa.
Od razu zaznaczam, że ta informacja nie ma (jeszcze?) oficjalnego potwierdzenia, ale jest na tyle ciekawa, że podał ją dziś niejeden duży serwis gamingowy. Jak doniósł dziś holenderska strona PS3-Sense powołując się na zaufane źródło, Sony zamierza wprowadzić system numerów seryjnych w grach wydawanych na Playstation 3 jako odpowiedź na niedawne złamanie zabezpieczeń konsoli.
Tak zatytułowany artykuł ukazał się wczoraj na stronach serwisu IGN. Felieton jest przemyślaną i popartą przykładami analizą zjawiska, które od paru lat ma miejsce w branży gier - coraz mniejszy nacisk kładzie się na rozwój grafiki w grach, bo to po prostu się nie opłaca, a konsole wpływają na stagnację rynku. Tłumaczenie tego świetnego artykułu znajdziecie wewnątrz newsa.
Felieton pod takim tytułem został ostatnio opublikowany na łamach serwisu IGN. Autor w krytyczny sposób omawia losy słynnej serii gier wojennych, mniej lub bardziej dosadnie wytykając to, o czym dotąd mało się mówiło w kontekście gier wideo. Główna uwaga skupia się na wydanym niedawno Black Ops, a użyte argumenty są godne choćby chwilowej uwagi.
Przełom lat 2000/2001, a więc dokładnie dekadę temu, był czasem premier kilku legendarnych dziś gier. Heavy Metal: F.A.K.K. 2, Hitman: Codename 47, No One Lives Forever, by wymienić tylko kilka. Żadna z nich jednak tak mocno nie wkręciła się w moją wyobraźnię i nie miała takiego wpływu na moje upodobania, co krwawa interpretacja powieści Lewisa Carrolla, XIX-wiecznego brytyjskiego pisarza, którego dzieła niezbyt słusznie są dziś postrzegane przede wszystkim jako przeznaczone dla dzieci.