Ponad rok temu, bo w listopadzie 2012 roku, (https://gameplay.pl/news.asp?ID=72895) pisałem o mojej fascynacji brytyjskim serialem Sherlock. Właśnie wtedy skończyłem wszystko, co można było w temacie obejrzeć - czyli raptem... sześć odcinków. Dwa sezony po trzy odcinki. Za to odcinki mające po 1,5h i jakość niezłego filmu telewizyjnego a może i kinowego.
Benedict Cumberbatch wspina się po szczeblach kariery dostając coraz to większe role: Sherlock Holmes, Khan, Smaug... Czym jeszcze zaskoczy nas brytyjski aktor?
Skończyłem właśnie oglądać (o dzięki Ci Netfliksie!) drugi sezon serialu telewizji BBC pt. Sherlock. Nie jest to zresztą serial w tym sensie w jakim rozumiemy to zazwyczaj - jeden sezon składa się z 3 odcinków po ok 1,5h. Biorąc pod uwagę poziom realizacyjny i budżet jest to właściwie seria pełnometrażowych filmów telewizyjnych.
Sesja… Czas, w którym przeciętny student ma posprzątany pokój, usunięte zbędne pliki z dysków, policzone wszystkie pęknięcia na ścianach, a przede wszystkim – nadrobione zaległości filmowe i serialowe. No właśnie… Filmy i seriale.
Styczeń mogę bez wahania nazwać miesiącem Sherlocka Holmesa. Nie skończyłam jeszcze opłakiwać, wraz z kilkumilionowym fandomem, końca drugiej serii serialu BBC Sherlock, a już pognałam do kina na nowy film Guya Ritchiego. Nie będę bawiła się w pojedyncze recenzje, których w sieci są miliony, ale zbieżność czasu i tematu sama narzuca porównania obu ekranizacji powieści sir Artura Conana Doyle’a. Jako, że jestem pod dużym wrażeniem zarówno brytyjskiego serialu jak i filmu Sherlock Holmes: Gra Cieni, pozwolę sobie pozadręczać was w najbliższym czasie rozkładaniem na części pierwsze obu wizji, cofając się przy tym zarówno do pierwszej serii Sherlocka jak i poprzedniego filmu z amerykańską wersją detektywa.